maj 19 2023

Rozdział 1


Komentarze: 0

Ślub Magdy i Maćka odbył się w rocznicę ich pierwszej randki. Nie chcieli i nie planowali wielkiego wesela. Uroczystość zaślubin odbyła się w Pałacu Ślubów w obecności najbliższej rodziny i przyjaciół. Maciek na tę okoliczność wybrał jasny garnitur w ciemną kratę. Chciał aby jeszcze kiedyś mógł go założyć. Magda nie chciała zakładać typowej ślubnej sukni. Nie lubiła sukienek. Najbezpieczniej i najwygodniej czuła się w spodniach. Na swój ślub wybrała biały kombinezon, który ładnie podkreślał już delikatnie zaokrąglony, ciążowy, brzuszek. Jej długie, czarne włosy fryzjerka spięła w gruby warkocz z boku głowy wplatając w niego kilka białych różyczek.
Państwo młodzi nie mogli zapomnieć o odpowiednim ubraniu dla bliźniaków. Oni też musieli wyglądać elegancko odpowiednio do uroczystości. Podzielili się zadaniem i Klara poszła wybierać sukienkę z Magdą i jej świadkową Kamilą. Klara bardzo polubiła Kamilę. Zresztą z wzajemnością i choć zazwyczaj wolała na zakupy chodzić tylko ze swoją macoszką, jak nazywała czasem Magdę, tym razem z radością przyjęła wiadomość, że będzie im towarzyszyć ciocia. Dziewczyny szybko uporały się z zadaniem. Kiedy Klara w jednym ze sklepów z wizytowymi sukienkami wypatrzyła kremową, rozłożystą suknię godną prawdziwej księżniczki nie chciała żadnej innej. Sukienka była uszyta na halce z kilku warstw tiulu, gorset wyszywany był cekinami, a rękawek sięgający łokcia doskonale nadawał się na zimowe przyjęcie. Do kompletu udało się dobrać bolerko i buty. Dziewczynka była wniebowzięta. Z dumą niosła firmową torbę. Aby uczcić udane zakupy dziewczyny poszły do kawiarni, aby rozgrzać się zimową herbatą i zjeść pyszne ciastko.
Kacper na poszukiwania właściwego stroju wyruszył z Maćkiem i Tomkiem, który miał być świadkiem pana młodego. O ile tata i wujek mieli stroje już wybrane i garnitury wisiały w szafach, o tyle chłopiec nie mógł się zdecydować czy woli garnitur czy eleganckie spodnie z białą koszulą i kamizelką. Po odwiedzeniu kilku sklepów zdecydowali się na zakup garnituru z kamizelką i chłopięcą muszką. Maciek odpuścił w kwestii butów. Nie naciskał aby syn założył lakierowane półbuty, które mogłyby być niewygodne. W jednym ze sklepów obuwniczych wybrali czarne półbuty, które doskonale sprawdzą się również po uroczystości.
W dniu ślubu od rana świeciło słońce, a śnieg, który spadł w nocy dodawał bajkowej aury. Fryzjerkę i makijażystkę Magda zamówiła do domu. Obie specjalistki zjawiły się punktualnie i uczesały zarówno pannę młodą i jej przyszywaną córkę. Kiedy Klara zobaczyła fryzurę Magdy zapragnęła mieć taką samą. Z zachwytem obserwowała w lustrze jak fryzjerka sprawnie zaplata jej włosy i wplata w nie pojedynczy kwiat jasnej róży. Maciek z synem szykowali się w drugim pokoju. Mimo wyjątkowości dnia ani Magda, ani Maciej nie chcieli aby w przygotowaniach towarzyszyli im świadkowie, nie chcieli też pomocy mam. Wyszli z założenia, że nie potrzebują dodatkowych osób, które mogłyby wprowadzić niepotrzebne zamieszanie. Zdecydowali, że sami, własnym samochodem, z dziećmi pojadą do urzędu. Na maskę terenówki przyczepili symboliczną wiązankę. Tyle im wystarczyło. To miał być ich dzień, wszystko miało odbyć się tak, jak zaplanowali. Spokojnie, bez pośpiechu. Byli siebie pewni, pewni decyzji jaką podjęli.
Kiedy umalowana i uczesana Magda z Klarą trzymającą ją za rękę wyszła z sypialni Maćkowi zaszkliły się oczy. Musiał szybko mrugać bo pod powiekami poczuł zbierające się łzy wzruszenia. Skromny kombinezon podkreślał subtelność kobiety i uwydatniał to, co było w niej najpiękniejsze. W tej chwili dla Maćka najpiękniejszy był brzuch Magdy, w którym rósł ich syn. I jeszcze jej oczy, w których dojrzał wszystkie najpiękniejsze uczucia. W oczach żadnej, innej, kobiety nie widział takiej miłości, oddania i pewności z tego, że chce z nim być. Nie chcąc rozmazać perfekcyjnego makijażu tylko delikatnie ją przytulił, wzruszenie odbierało mu głos więc tylko w ten sposób mógł wyrazić to, co czuje. Podał swojej wybrance wiązankę, sam wziął do ręki pudełeczko z obrączkami i wraz z dziećmi zeszli do samochodu. Cały czas uśmiechali się do siebie, mimo wzruszenia nucili piosenki z radia. Dzieci chyba również wyczuwały podniosłość chwili bo były dziwnie milczące.
Maciek zaparkował naprzeciwko wejścia do urzędu stanu cywilnego. Goście już na nich czekali. Wzruszone mamy uściskały swoje dzieci i wnuki. W ich towarzystwie weszli do elegancko zdobionego budynku. W sali ślubów czekali już pozostali zaproszeni goście i świadkowie. Ze ściśniętym gardłem wypowiadali słowa przysięgi, wymienili podane przez dzieci obrączki. Dla urzędniczki byli zapewne parą z dziećmi i długim stażem, która zapragnęła zalegalizować związek, a nie zakochanymi, którzy poznali się zaledwie rok wcześniej. Po uroczystości zaślubin, symbolicznej lampce szampana i życzeniach od gości udali się do sali w wynajętej na ten dzień restauracji. Wybór miejsca przyjęcia weselnego też nie był przypadkowy. Zdecydowali się na niewielki lokal w parku, gdzie po raz pierwszy zjedli wspólny obiad po spacerze na którym Magda poznała Klarę i Kacpra. Na ten wyjątkowy dzień sala została przystrojona białymi balonami i kwiatami. Przyjęcie było bardzo kameralne, oprawę muzyczną zapewnił wynajęty didżej. Nikt nie zakładał zabawy do białego rana, ale tańce były zawsze mile widziane.
Po obiedzie didżej nie odpuścił i państwo Zarzyccy musieli zatańczyć swój pierwszy jako małżeństwo taniec. Wybrali piosenkę Island in the stream Dolly Parton. Nie był to typy utwór, jaki nowożeńcy wybierają na pierwszy taniec, ale oni nie byli typowym małżeństwem. Przynajmniej nie myśleli o sobie w ten sposób. Kiedy młodzi wrócili do stołu rozpoczęły się toasty.
- Zanim oddam głos świadkowi – pierwszy podniósł się Jędrzej – chciałem tylko powiedzieć, że rok temu nikt z nas się chyba nie spodziewał jak potoczy się historia tych dwojga – to mówiąc wskazał na Magdę i Maćka – pomysł tamtego wyjazdu to była najlepsza rzecz na jaką mogłem wpaść, że tak nieskromnie powiem. Dla mnie jesteście przykładem na to, że miłość może dopaść każdego w każdym wieku. Wasze zdrowie, kochajcie się tak nadal.
Wzruszona Magda posłała w stronę przyjaciela całusa. Nadeszła kolej Tomasza, jako świadka aby coś powiedzieć. Mężczyzna wstał i odchrząknął nieco stremowany.
- Magdo, Maćku. Nie wiem co mógłbym dodać do tego co już zostało powiedziane. Jesteście wspaniali i zasługujecie na siebie i na szczęście. Niech wam się wiedzie.
Maciek mocno uściskał przyjaciela, po czym sam przełknął ślinę i zaczął mówić patrząc na swoją żonę.
- Magdo, będę mówił przede wszystkim do ciebie. Chciałem ci podziękować, że podjęłaś ryzyko i zdecydowałaś się ze mną, a właściwie z nami związać – to mówiąc wskazał na dzieci - nie zdajesz sobie sprawy ile wniosłaś swoją obecnością do naszego życia – spojrzał na swoją wybrankę – Tomasz i Jędrzej już o tym wspomnieli. Rok temu nie spodziewałem się jak spontaniczna decyzja o wyjeździe się zakończy. Dzięki Bogu to szczęśliwe zakończenie. Chciałem również podziękować wszystkim, którzy nam kibicowali przez ten czas. Za kilka miesięcy przywitamy na świecie naszego synka. Myślałem, że takie historie się nie zdarzają, a jak widać życie pisze niespodziewane i najlepsze scenariusze. Obiecuję ci kochanie, wspierać cię, pomagać i zrobię wszystko abyś była szczęśliwa – zakończył bo głos zaczął mu się łamać. Magda wstała i pocałowała męża. W jej oczach wyczytał wszystko. Ukradkiem ocierała łzy. Po toastach zabawa rozpoczęła się na dobre. Didżej zaczął grać taneczne kawałki. Mimo, że na co dzień nie słuchali takiego typu muzyki to tym razem dali się ponieść rytmom piosenki Jeden taniec, jedna noc. Goście utworzyli wokół młodych kółko a oni wirowali w tańcu. W pewnym momencie Magda podeszła do Klary i Kacpra stojących przy babciach, wzięła dzieci na ręce i poprowadziła do Maćka. Utworzyli małe kuleczko i kręcili się wokoło. Maciek wziął Klarę na ręce nie mogąc sobie odmówić tańca z córką, Magda z racji swojego stanu nie mogła podnieść Kacperka, ale to im w niczym nie przeszkadzało. Zwłaszcza, że okazało się, że dzieci doskonale znają słowa piosenki z przedszkolnego balu karnawałowego.
Wesele trwało do późnego wieczora. Około dwudziestej drugiej goście powoli zaczęli się rozchodzić. Zarzyccy również zapakowali śpiące dzieci do samochodu i pojechali do domu. Maciek zaniósł bliźniaki po kolei od razu do łóżek. Kolejnego dnia miała przyjść do nich jego mama, a pewnie i matka Magdy dojedzie aby zostać z dziećmi. Oni, o czym Magda jeszcze nie wiedziała, wylatywali w podróż poślubną. W prezencie dla żony wykupił im tygodniowy pobyt na Teneryfie.
Zasnęli wtuleni w siebie. Maciek wciąż ją obejmował, kiedy Magda obudziła się nad ranem. Zobaczyła jak mąż ogląda swoją rękę, na której lśniła obrączka z białego złota.
- Żałujesz? – zapytała z uśmiechem – zastanawiasz się, co najlepszego zrobiłeś?
- Żałuję – powiedział z powagą – ale tego, że tak późno cię poznałem. I wiem, że zrobiłem to, co najlepsze. Masz inne zdanie? – podniósł brwi
- Nie. Myślę dokładnie tak samo.
- I tego się trzymajmy żono. A teraz, nie chciałbym być okrutny, ale musimy wstać i się spakować. Obie babcie pewnie niedługo przyjadą.
- Pakować? A dokąd jedziemy?
- Nie mówiłem ci? – udał zaskoczenie – lecimy na Teneryfę. Taka krótka podróż poślubna.
- Żartujesz?! Teraz mi to mówisz? Przecież ja się nie przygotowałam, nie byłam na zakupach.
- Nie przesadzaj. Jak czegoś nie będziesz miała to kupimy na miejscu. No, wstawaj. Samolot nie będzie czekał.

 

 

lzejsza-ja   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz