maj 22 2023

Rozdział 2


Komentarze: 0

Na lotnisku, w kolejce do odprawy bezpieczeństwa Maciek przez chwilę zwątpił czy ta wycieczka to był dobry pomysł. Jego świeżo poślubiona żona bała się utraty gruntu pod nogami, o czym wiedział od pierwszych dni kiedy się poznali. Ponadto teraz była w ciąży i mężczyzna zastanawiał się czy warto narażać ją na dodatkowy stres. Stało się jednak. Bilety zostały kupione, hotel zarezerwowany, przed chwilą, podczas odprawy bagażowej, nadali walizki. Przepuścił Magdę przodem, starał się dodać jej otuchy przypominając o uspokajaniu oddechu. Wyczuwał napięcie kobiety, rozluźniła się dopiero po kilku minutach kiedy usiedli na plastikowych krzesełkach w hali odlotów. Mieli przed sobą ponad godzinę czekania na start. Magda wyjęła gazetę i starała się skupić na artykule, który zaczęła czytać jeszcze w domu. Maciek wiedział jednak, ze jej spokój jest pozorny, a w środku cała się trzęsie. Znał już jednak Magdę na tyle, że wiedział, że w tej chwili trzeba ją zostawić samą. W końcu bramki zostały otwarte i można było wejść na pokład maszyny. Drżącymi rękami Magda zapięła pasy i oparła głowę o zagłówek fotela. Fotele niskobudżetowej linii lotniczej nie były najwygodniejsze, ale po kilku godzinach miała ich czekać nagroda w postaci kilku ndi spędzonych wśród palm i szumu oceanu. Samolot na Wyspy Kanaryjskie wystartował bez opóźnień. Dla Magdy podróż była do zniesienia dzięki Maćkowi, który zagadywał żonę na każdy temat, jaki tylko wpadł mu do głowy.
- Może powinniśmy pomyśleć o zmianie mieszkania? – zadał pytanie, które od jakiegoś czasu go nurtowało
Magda spojrzała na niego zdziwiona.
- Dlaczego? Wiem, że to twoje mieszkanie, ale nie wydaje mi się aby przeprowadzka była konieczna. Chyba, że masz inne zdanie.
- Po pierwsze to nasze mieszkanie. Po drugie, nie będzie nam ciasno jak mały podrośnie?
- Maciek, przecież gabinet można zamienić na pokój Michałka. Kupimy dwa regały na książki, można je postawić w sypialni albo w salonie. Przecież ja nie potrzebuję dużo miejsca. Biurko jest na tyle małe, że zmieści się w sypialni – Magda popatrzyła przez okienko na promienie słońca przebijające się między gęstymi, puszystymi, chmurami.
- Widzę, że ty masz już wszystko przemyślane – Maciek pocałował żonę w rękę – dobrze, po powrocie zajmę się wszystkim. Wybierzemy regały takie, jaki ci się podobają i meble do pokoju Michała.
- Przy okazji możemy pomyśleć o małych zmianach w pokojach Klary i Kacpra. Oni rosną i wydaje mi się, że mogliby mieć już trochę bardziej dorosłe pokoje.
- Ty myślisz o wszystkim. W takim razie postanowione. Zostajemy na Marynarskiej i robimy remont.
- Jestem przekonana, że dzieciaki się ucieszą.
Pogoda na wyspie była zupełnie odmienna od tej, jaką zostawili w Polsce. Tutaj świeciło słońce, szeleściły liście palm, szumiał ocean. Maciek wybrał hotel znanej sieci. Położony nad samym morzem zachwycał architekturą i mimo, że bryła budynku była olbrzymia wnętrze sprawiało wrażenie kameralnego. Magdzie wystarczyłby wynajęty apartament gdzieś w mieście, ale doceniła gest męża. Ich pokój znajdował się na ostatnim piętrze, okna wychodziły na plażę i ocean Atlantycki. Nad nimi był już tylko taras widokowy z leżakami i basenem typu infinity. Doktor Zarzycki zadbał o to aby na ich przyjazd w pokoju znalazł się kosz owoców i butelka bezalkoholowego wina musującego. Wykupił noclegi ze śniadaniami planując jak najwięcej zwiedzać i kosztować specjałów kanaryjskiej kuchni w lokalnych restauracjach. Zachwyt Magdy powiedział mu, że dobrze zrobił decydując się na taki wariant wypoczynku. Pierwszy dzień spędzili spacerując po hotelowych ogrodach i pobliskiej plaży. Kolację zjedli na tarasie hotelowej restauracji. Magda była czwartym miesiącu ciąży i mimo, że czuła się dobrze to Maciek nie chciał jej za bardzo męczyć. Spacerowali więc po ciepłym piasku i wąskimi uliczkami miasteczka łapiąc promienie słońca i energię, jaka będzie im potrzebna w kolejnych miesiącach. Kiedy byli zmęczeni siadali na plaży lub pod parasolem, przy stoliku wystawionym przed jedną z licznych kawiarni.
- Mogłabym tu zamieszkać – westchnęła Magda któregoś razu, kiedy usiedli na plaży aby chwilę odpocząć. Maciek siedział za nią i obejmował ją ramionami. Wdychał zapach jej włosów, delikatnie muskając je ustami.
- W takim razie na emeryturze się tu przeprowadzimy – powiedział pół żartem pół serio. Musiał przyznać, że klimat wyspy jemu też odpowiada.
- I co będziemy tu robić? – zaśmiała się Magda
- Kupimy domek w jakiejś niewielkiej mieścinie. Ty możesz układać przepisy z lokalnych produktów, a ja w jednym z pokoi otworzę mały gabinet – zaśmiał się
- Brzmi kusząco – rozmarzyła się – do emerytury niestety jeszcze trochę nam zostało
- Jest na co czekać – mrugnął okiem i podał żonie rękę aby pomóc jej wstać z piasku
Objęci poszli na obiad. Magda od momentu przyjazdu na wyspę zajadała się ziemniakami z zielonym, ziołowym sosem mojo verde. Mogła nie jeść nic innego. Na deser zazwyczaj zamawiali lody albo gęsty, owocowy koktajl. Kolejnego dnia pobytu wypożyczyli samochód i pojechali do Parku Narodowego Teide. Dzięki wybudowanej kolejce gondolowej mogli bez problemu dostać się na sam szczyt góry i podziwiać roztaczający się dookoła widok. Wykorzystując wynajęte auto zwiedzali mniejsze i większe miasteczka starając się jednak unikać dużych skupisk turystów. Na jednym z lokalnych targowisk kupili prezenty dla najbliższych. Wybrali przyprawy i miody w niespotykanych w Polsce smakach. Dla dzieci zamierzali przywieść suszone owoce i kanaryjskie słodycze.
Magda denerwowała się faktem, że nic nie dała Maćkowi w prezencie ślubnym. Tłumaczyła to sobie, że nie chciała kupować nic na siłę komuś, kto w zasadzie ma wszystko. Nie spodziewała się jednak, że on zabierze ją w taką romantyczną, poślubną podróż. Pod pretekstem skorzystania z toalety zostawiła męża w jednej z tawern i poszła do sklepiku z biżuterią, który widziała podczas spaceru. Weszła do klimatyzowanego wnętrza rozglądając się dookoła. Wyjaśniła starszej sprzedawczyni czego szuka, a ta po chwili zaproponowała kilka rzeczy. Odrzuciła grawerowane breloczki do kluczy, bransoletki z drewnianych koralików, takie już Maciek miał. Zaraz po tym, jak przyjęła jego oświadczyny założył na nadgarstek trzecią z wyrytą na jednym drewienku literą M. Po namyśle Magda wybrała męski naszyjnik z drewnianych koralików aby tworzył z bransoletkami komplet. Wiedziała, że to będzie pasować do stylu męża i tylko podkreśli jego urodę. Nie wiedziała czy sama na siebie nie kręci bicza tym zakupem. Podbijanie na własne życzenie męskości ukochanego wiązało się ryzykiem ale postanowiła je podjąć.
Maciek był zachwycony. Od razu założył otrzymany prezent na szyję i nosił go z dumnie podniesioną głową. Kolejny raz musiała przyznać, że takie gadżety pasują do tego postawnego, barczystego mężczyzny i nadają mu trochę dzikiego, nieokiełznanego charakteru.
Kilka dni pobytu na Teneryfie minęło bardzo szybko. Ani się obejrzeli, a trzeba było wracać do styczniowych, polskich, temperatur. Niezwłocznie po powrocie, wraz z Klarą i Kacprem zatonęli w czasopismach o urządzaniu wnętrz i katalogach firm meblowych. Wszyscy chcieli jak najszybciej wcielić powzięte plany w życie.

lzejsza-ja   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz