cze 27 2023

Rozdział 28


Komentarze: 0

Konrad Wasilewski nie należał do ludzi, którzy szybko się poddają. Nie zrażony odmowami Dagmary tak długo wystawał, po zakończeniu pracy, przed wejściem do biurowca, w którym pracowała, aż zgodziła się z nim spotkać.
Zarezerwował stolik w meksykańskiej restauracji i z niecierpliwością oczekiwał piątkowego wieczoru. Był ciekawy co się u niej wydarzyło przez ostatnie kilkanaście lat. Nie zauważył na jej ręce obrączki, ale to o niczym nie świadczyło. Nie liczył, że z ich spotkania wyniknie coś poważnego, ale przynajmniej postara się aby Dagmara wybaczyła mu to jak się wobec niej kiedyś zachował. Bardziej niż zwykle przyłożył się do wyboru odpowiedniego stroju. Nie chciał wyglądać bardzo formalnie dlatego zrezygnował z krawata, postawił na czarne jeansowe spodnie i czarną koszulę.
Do Dagmary w piątkowe popołudnie przyjechała Kamila z Magdą. Dziewczyny zdecydowały, że tak, jak przed pierwszą randką z Maćkiem, Kamila przyjechała do Magdy aby pomóc jej wybrać odpowiedni strój, tak teraz muszą pomóc Dagmarze.
- Kochana, ja mam szczęśliwą rękę. Pomogłam Magdzie i zobacz jak to się skończyło – śmiała się Kama. Dagmara zgromiła ją wzrokiem, ale posłusznie usiadła w fotelu i pozwoliła koleżankom otworzyć szafę
- Ty się nie śmiej, Madzia też tak na mnie patrzyła – nie przestawała paplać Kama - powiedziałam wtedy, że powinna wyglądać tak, żeby doktorek od razu zapragnął mieć z nią dzieci. I co? – popatrzyła za siebie z triumfem w oczach - miałam rację. Rok później byli już po ślubie, a po kilku miesiącach urodził się Michał. Ma się tę szczęśliwą rękę – Kamila przerzucała wieszaki w garderobie Dagmary.
Magda złapała się za głowę. Rzeczywiście było tak, jak mówiła Kamila. Teraz wydało jej się to bardzo odległą przeszłością.
- O której Konrad ma po ciebie przyjechać? – zapytała kiedy Dagmara wróciła do pokoju niosąc na tacy filiżanki z kawą i talerz z kruchymi ciasteczkami.
- O dziewiętnastej.
Magda z Kamilą jednocześnie zerknęły na swoje zegarki. Miały jeszcze trochę czasu. Po przymierzeniu kilku zestawów Dagmara została ubrana w rozkloszowaną sukienkę w kolorze butelkowej zieleni. Kiedy umalowana, wyperfumowana czekała na przyjazd Konrada dopadły ją wątpliwości czy postępuje właściwie spotykając się z byłym chłopakiem.
- Dziewczyny, czy ja dobrze robię? Co powie Piotrek kiedy dowie się, że wyszłam na randkę? - jęknęła
- A co ma powiedzieć? – Magda gryzła kolejne ciastko – dla niego teraz jest najważniejsza gra z Kacprem i zdobywanie kolejnych misji
- Powie żebyś się dobrze bawiła – dodała Kamila – przecież to już duży chłopak. Za chwilę wyprowadzi się z domu, a ty zostaniesz tu sama. Baw się póki masz siły. Piotrek przez tyle lat widział cię smutną, że, jestem przekonana, ucieszy się kiedy zobaczy cię uśmiechniętą. Poza tym musisz w końcu pomyśleć o sobie.
Dagmara i Magda nie mogły się z przyjaciółką nie zgodzić. Ani się obejrzały a rozległ się dzwonek do drzwi. Dagmara głośno odetchnęła, a kiedy wstała poczuła jak drżą jej nogi, a serce zaczyna mocniej uderzać. Koleżanki popchnęły ją lekko w stronę drzwi. Stanęły za plecami przyjaciółki kiedy ta otwierała drzwi wejściowe. Kiedy Konrad zobaczył trzy kobiety wpatrujące się w niego starał się nie dać po sobie poznać, że nie czuje się komfortowo lustrowany wzrokiem przez wpatrujące się w niego trzy pary oczu. Dagmara przedstawiła koleżanki, które szybko się pożegnały życząc udanego wieczoru, a kiedy były na schodach pokazały Dagmarze podniesione kciuki, Tego Konrad już nie widział. Poczekał aż Dagmara zamknie drzwi, podał jej ramię kiedy schodzili po schodach. Następnie, co było dla kobiety nowością, pomógł wejść do samochodu. Biorąc pod uwagę wysokie obcasy, które miała na nogach i niskie zawieszenie samochodu zajęcie miejsca mogło sprawiać pewien kłopot.
Zarezerwowany stolik położony był tuż przy oknie wychodzącym na ulicę. Na drewnianym blacie leżały podkładki w meksykańskie wzory i stały miseczki z przystawkami. Nad głowami gości wisiała okrągła, rzucająca przytłumione światło, kolorowa lampa. Kelner, który przyniósł karty dań rozlał do kieliszków zaproponowane wino.
- Za spotkanie po latach – Konrad podniósł swój kieliszek
- Za spotkanie – odpowiedziała Dagmara
- Powiedz co u ciebie słychać? – zaczął mężczyzna – wiem już gdzie pracujesz. Podoba ci się tam?
- Tak, najbardziej atmosfera i ludzie. Na szefów też nie mogę narzekać. A tobie gratuluję – poczuła się w obowiązku nawiązać do objęcia przez Konrada nowego stanowiska – ciężko było wrócić do Polski po tylu latach?
- Nie było trudno – odpadł zamyślony – właściwie to tylko przyspieszyło moją decyzję o powrocie. A powiedz – nachylił się do swojej towarzyszki – jak ci się układa prywatnie?
Dagmara zamarła słysząc pytanie. Przez ułamek sekundy zastanawiała się co powinna odpowiedzieć.
- Chwilowo nijak. Niedawno się rozwiodłam – spuściła wzrok na kieliszek
- Przykro mi – powiedział, ale nie zabrzmiało to szczerze
- A mi nie – odparła zamyślona i ze zdumieniem zauważyła jak na twarz Konrada wypełza ledwie dostrzegalny uśmiech – jedyne, co dobrego mi zostało to syn. Piotrek niedługo skończy czternaście lat.
– Wypijmy wobec tego za nowe początki. Dla ciebie za początek nowego życia, dla mnie za początek nowego rozdziału kariery – dodał widząc jej pytające spojrzenie. Stuknęli się kieliszkami.
Kiedy otrzymali zamówione potrawy Konrad przyjrzał się swojej towarzyszce.
- Dagmara, przepraszam cię – zaczął, a kiedy pochwycił jej spojrzenie kontynuował – za to, co się wydarzyło na studiach. Chciałem to wyjaśnić, bo czuję, że to co było wisi nad nami.
- Nie uważasz, że trochę późno na przeprosimy? – nie mogła się powstrzymać przed zadaniem tego pytania
- Mam nadzieję, że nie jest za późno. Kiedy ty wróciłaś z Wilna, ja wyjechałem do Szwajcarii na praktyki. Potem dowiedziałem się, że przeniosłaś się do Poznania.
- Po co do tego wracać Konrad? To już było. Minęło kilkanaście lat. Gdybyś chciał wyjaśnić cokolwiek to mogłeś mnie znaleźć. Poznań nie jest przecież taki duży.
- Wiem – zwiesił na chwilę głowę – ale było mi głupio. Nie wiedziałem jak ci to wszystko wyjaśnić.
- A teraz wiesz? – zapytała prowokująco obracając kieliszek w palcach
- Nie wiem, ale już nie jestem tamtym Konradem. Tamta dziewczyna, Iza, ona tylko chciała mieć dziecko. Wydawało mi się, że to co do niej poczułem było prawdziwe. Wydało mi się to takie inne od tego, co było między nami. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży wyjechała. Nie wiem gdzie. Czasem zastanawiam się czy to ze mną zaszła w tę ciążę – zamilkł na chwilę, a Dagmara poczuła, że żal jej Konrada.
- Nie próbowałeś jej odszukać?
- Kiedyś tak, ale dostałem od niej list żebym przestał. Po tej akcji wyjechałem do Szwajcarii i dopiero teraz wróciłem. Może gdzieś żyje moja córka czy syn, ale tego pewnie nigdy się nie dowiem.
- Przykro mi – odruchowo pogłaskała go po ręce
- Widocznie tak miało być. Karma wróciła. Ja skrzywdziłem ciebie, a Iza mnie – dokończył z uśmiechem.
- Coś podobnego. Konrad Wasilewski wierzy w powracającą karmę – Dagmara nie mogła powtrzymać śmiechu, po chwili dołączył do niej Konrad.
Od tego momentu kolacja przebiegała w nieskrępowanej atmosferze.
- Masz ochotę iść potańczyć? Szkoda kończyć taki miły wieczór – Konrad chciał odwlec moment rozstania.
- Mam – Dagmara uśmiechnęła się w odpowiedzi i szybko odgoniła myśli o synu, który został sam w domu – tylko zadzwonię do Piotrka czy wszystko w porządku – odsunęła się na kilka kroków, wybrała numer telefonu syna i kiedy upewniła się, że wrócił już od Kacpra, zjadł kolację, a teraz gra na konsoli rozłączyła się.
Cienkie szpilki zapadały się w bruku przez co Dagmarze źle było iść. Konrad podał jej ramię, aby mogła się na nim wesprzeć. Idąc wolnym krokiem dotarli do klubu Fontanna. W szatni zostawili płaszcze i po schodach zeszli do zadymionej sali. Z głośników dudniła muzyka. Konrad zamówił drinki, a kiedy szklanki były puste porwał Dagmarę na parkiet. i Wsparta na silnym ramieniu Konrada dała się porwać muzyce.
- Dziękuję. To był bardzo miły wieczór – powiedziała kiedy stali po jej blokiem
- Też tak myślę. Powtórzymy to niedługo – mrugnął okiem całując jej policzek
W otwartych drzwiach do klatki schodowej odwróciła się i spojrzała za odchodzącym mężczyzną. Zasypiała z szerokim uśmiechem na ustach.

lzejsza-ja   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz