cze 29 2023

Rozdział 30


Komentarze: 0

Do osiedlowej kafejki Maciek poprowadził Magdę mocno trzymając ją za rękę. W środku nie było wielu gości, więc zajęli swój ulubiony stolik, a u młodej kelnerki złożyli zamówienie.
- Nie wiem od czego zacząć – zaczął Maciek
- Najlepiej od początku – poradziła Magda wbijając widelczyk w kawałek puszystego, czekoladowego ciasta
- Dzisiaj przyszła do mnie Beata – wyrzucił z siebie
- Beata?
- Matka Klary i Kacpra – powiedział cicho i zobaczył jak Magda zamiera w bezruchu, a jej oczy robią się coraz szersze.
- Czego chciała? Spotkać się z dziećmi?
- Chyba tak, ale przecież bez mojej zgody nic nie zrobi. Poza tym nie wiem jak ona to sobie wyobraża po tylu latach. Dla nich jej nigdy nie było. Bardziej zmartwił mnie fakt, że obserwowała ciebie i Michała – Maciek streścił żonie wcześniejszą rozmowę z byłą partnerką.
- Nie wierzę – Magda ze zdumienia zakryła usta dłonią – od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, czułam jakiś dziwny niepokój, ale nie widziałam nic podejrzanego. Zrzuciłam to na zmęczenie.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
- A co ci miałam powiedzieć? Co byś powiedział gdybyś usłyszał, że wydaje mi się, że ktoś czai się w parku?
- Nie wiem – westchnął i potarł dłonią skroń – jest raczej niegroźna, zabroniłem jej zbliżać się do ciebie i Miśka, będę musiał porozmawiać z dzieciakami. Muszą wiedzieć.
- Czułam, że coś takiego prędzej czy później się stanie – głos Magdy stał się cichy. Podparła głowę na ręku i popatrzyła na męża.
Maciek wyciągnął rękę i chwycił dłoń Magdy.
- Hej, co jest? Chyba się nie przejmujesz?
- Nie, oczywiście, że nie – Maciek odniósł wrażenie, że nie zabrzmiało to szczerze. Magda wyglądała na zagubioną i przestraszoną.
- Magda – popatrzył na żonę chwytając jej drugą dłoń – nie wolno ci zapominać, że to ty jesteś częścią naszego życia, to ciebie kocham, dzieci cię kochają. Żadna Beata tego nie zmieni. Nigdy w to nie wątp.
Magda bardzo chciała wierzyć Maćkowi, ale nie potrafiła pokonać lęku, że ich życie nie będzie już takie samo. Spokój został zburzony. Maciek przedstawiał logiczne argumenty, ale ona wiedziała, że nie tak łatwo stłumić instynkt macierzyński, nie tak łatwo poskromić ciekawość poznania matki nawet, jeśli dotąd to była obca osoba. Beata zawsze będzie częścią Klary i Kacpra nawet, jeśli nie była w ich życiu obecna. W nocy Magda źle spała. Kręciła się z boku na bok raz było jej za gorąco, raz za zimno. W końcu podjęła decyzję.
Kiedy rano za Maćkiem zamknęły się drzwi, a bliźniaki poszły do szkoły odwiozła Michała do swojej matki i pojechała na dworzec kolejowy. Musiała pozbierać myśli, potrzebowała kilku godzin samotności. Wchodziła właśnie do hali dworca kiedy usłyszała za sobą czyjś głos.
- Pani Magdo!
Odruchowo odwróciła głowę.
- Pani Magdo! Proszę zaczekać – Magda zobaczyła zbliżającą się do niej obcą kobietę
- Czy my się znamy? – zapytała zdziwiona
- Nie. Nie znamy się – uśmiechnęła się tamta – miło mi panią poznać. Jestem Beata Malicka. Możemy chwilę porozmawiać? Usiądziemy? – wskazała na pobliską ławkę
- Dobrze, ale nie mam dużo czasu – zgodziła się Magda
- Pewnie nie wie pani kim jestem
- Domyślam się. O co chodzi?
- Chciałam pani podziękować. Maciej mówił, że to dzięki pani Klara i Kacper nie myślą o mnie źle. O ile w ogóle myślą – dodała ciszej
- Nie ma za co – Magda wzdrygnęła się na dźwięk imienia Maćka w ustach siedzącej naprzeciwko niej kobiety
- Wie pani – Beata wyglądała na zdenerwowaną – ja wtedy nie mogłam, nie byłam w stanie się nimi zająć. Odejście wydało mi się najlepszym rozwiązaniem. Wiedziałam, że Maciej zapewni im wszystko, czego będą potrzebować. Wyjechałam, a po jakimś czasie wyszłam za mąż. Nie zaszłam już w ciążę, nie mogłam. Klara i Kacper to moje jedyne dzieci.
- I przypomniała sobie pani o nich po tylu latach? Dlaczego mówi mi pani o tym wszystkim?
- Bo teraz to pani jest dla nich matką. Wiem, że na razie oni nie chcą się ze mną spotkać, ale może kiedyś – zawiesiła głos – jeśli kiedyś taka chwila nastąpi proszę aby była pani z nimi. Widziałam po Maćku, że tworzycie zgraną, szczęśliwą rodzinę. Jutro wyjeżdżam, nie będę was już niepokoić – to mówiąc odeszła nie odwracając się za siebie.
Magda zawahała się zanim podeszła do okienka kasy biletowej. Przez chwilę zastanawiała się czy powinna wyjeżdżać. Jednak pragnienie odpoczynku i oderwania się od ostatnich wydarzeń zwyciężyło i chwilę później stała na peronie z biletem w ręku.
Po dwóch godzinach przekręcała klucz do domku w Międzylesiu. Głęboko wciągnęła czyste, górskie powietrze. Uśmiechnęła się na widok spowitych mgłą szczytów. Z kubkiem herbaty usiadła na drewnianych schodkach i popatrzyła w dal. Nagle poczuła się bardzo zmęczona. Weszła do sypialni, którą zazwyczaj zajmowali z Maćkiem, zdjęła kurtkę i położyła się na wzorzystej narzucie. Pod głowę wsunęła miękką poduszkę w folkowe wzory. Łzy same zaczęły płynąć po policzkach.
Maciek wrócił do domu i zdziwił się, że nikogo w nim nie zastał. O ile Kacper był na treningu koszykówki, a Klara na angielskim, to nieobecność Magdy i młodszego syna była dziwna. Kiedy starsze dzieci wróciły do domu, a Magda w dalszym ciągu nie wracała, był już poważnie zaniepokojony. Zadzwonił do swojej matki, ale Matylda nie widziała Magdy i Michała od ubiegłej niedzieli, kiedy była u Zarzyckich na obiedzie. Kolejny telefon wykonał do Adrianny. Teściowa poinformowała go, że Magda rano zostawiła u niej Michała i powiedziała, że musi coś załatwić. Nie mówiła gdzie idzie, ani kiedy wróci. Maciek poprosił ją, żeby jeszcze zaopiekowała się Michałem, a sam zaczął dzwonić do przyjaciół. Miał wrażenie, że przeżywa to samo, co czternaście lat wcześniej kiedy Beata nagle zniknęła. Ani Bartek, ani Dagmara nie wiedzieli nic o planach Magdy. Kamila ze spokojem zasugerowała, że może Magda pojechała do Międzylesia. Jej telefon jednak milczał, nie mógł tego sprawdzić w inny sposób niż jadąc w góry. Wsiadł do samochodu i naginając przepisy ruszył w kierunku miejscowości, gdzie stał ich górski domek. Podejrzewał, że radar mógł go złapać ze trzy razy za przekroczenie prędkości, ale nie przejmował się tym. W tej chwili najważniejsza była Magda i to, co się z nią działo. Było ciemno, kiedy świecąc długimi światłami wjechał przez czerwoną bramę na teren działki. Wysiadł z samochodu i obszedł domek. Okiennice były zamknięte. Nic nie wskazywało na to, że ktoś tu był. Podszedł do drzwi, nacisnął klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. Włożył klucz do zamka i przekręcił dwa razy. Drzwi były zamknięte tylko na jedną, górną, zasuwkę. W środku panowała ciemność. Nie zapalając światła podszedł do drzwi sypialni, spod których dolatywała wąska smuga światła z nocnej lampki. Magda leżała na łóżku zwinięta w kłębek. Oddech miała spokojny, choć zatkany nos świadczył o tym, że płakała. Maciek odwiesił kurtkę na oparcie błękitnego, bujanego fotela i położył się na wznak obok żony. Ręce założył pod głową. Napisał wiadomość do wszystkich, że znalazł Magdę i wrócą następnego dnia. Wkrótce zasnął kołysany, dochodzącym zza okna, szumem drzew.
Magda obudziła się wyspana i pełna energii. Ze zdumieniem zauważyła obecność męża i natychmiast poczuła wyrzuty sumienia. Miała przyjechać tylko na kilka godzin, a przespała całe popołudnie i noc. Ubrała się, owinęła ciepłym szalem i wyszła przed domek. Tak, jak ona poprzedniego dnia, Maciek siedział na schodach z kubkiem kawy. Dookoła unosiła się mgła, ale mimo wczesnego poranka było już dość ciepło. Podeszła i usiadła obok męża ledwie dotykając jego ramienia swoim.
- Przepraszam – powiedziała cicho – zrobiłam to samo, co ona.
- Wiedziałem, że nas nie zostawiłaś. Martwiłem się, że coś ci się stało.
- Mam wyrzuty sumienia, postąpiłam bardzo egoistycznie. Nie wzięłam pod uwagę twoich uczuć. Myślałam tylko o swoim strachu.
- Strachu? Czego się przestraszyłaś, co? – objął Magdę ramieniem i spojrzał na nią poważnie.
- Sama nie wiem. Może tego, że ona będzie chciała wrócić do was, tego, że sobie nie poradzę jeśli tak się stanie – Magda opowiedziała o swoim spotkaniu z Beatą.
- Magda, zapomniałaś już o tym, co ci wczoraj powiedziałem? – Maciek otrząsnął się z pierwszego szoku po słowach Magdy
- Nie, nie zapomniałam. Tym bardziej jest mi przykro, że myślałam tylko o sobie. Nie wzięłam pod uwagę twoich uczuć, nie pomyślałam o dzieciach. Poczułam się nagle bardzo zmęczona tym wszystkim.
Maciek przyciągnął Magdę bliżej siebie i mocniej przytulił.
- Kocham tą twoją porywczość, wiesz? Mówiłem ci to nie raz, że swoją energią nadałaś naszemu życiu barw. Ale nie rób tak więcej i nie znikaj bez słowa, dobrze? A jeśli czujesz się zmęczona to mi o tym powiedz.
- Maciek o czym ty mówisz?
- Magda, nie udawaj. Doskonale wiem, że opieka nad czterolatkiem w połączeniu z pracą i opieką nad domem może męczyć. Od pomocy masz mnie i bliźniaki. Mam wrażenie, że czasem o tym zapominasz.
- Dziękuję – popatrzyła na Maćka z wdzięcznością – a ty dzisiaj nie pracujesz?
- Pracuję. Zaczynam o czternastej. Mamy jeszcze chwilę zanim ruszymy. Proponuję śniadanie w zajeździe u pani Tereski, a potem możemy jechać – podał Magdzie rękę aby pomóc jej wstać.
Zamknęli domek i pojechali do pobliskiego zajazdu prowadzonego przez starsze małżeństwo. Kiedy przyjeżdżali do Międzylesia czasem wpadali tu na śniadanie czy obiad. Posileni, w znacznie lepszych nastrojach, wrócili do miasta. Najpierw pojechali odebrać Michała, potem Maciek odwiózł żonę i syna do domu, a sam pojechał do kliniki. Natrętna myśl, że już nic nie będzie takie samo nie dawała mu spokoju. Postanowił się jednak na razie nie przejmować i zostawić sprawy własnemu biegowi.

lzejsza-ja   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz