cze 30 2023

Rozdział 31


Komentarze: 0


Dagmara nerwowo bębniła palcami w blat kawiarnianego stolika. Niespodziewane pojawienie się byłego męża skutecznie zniszczyło jej dobry humor po piątkowym spotkaniu z Konradem.
- Dagmara przemyśl to na spokojnie, proszę – kolejny raz powtarzał Paweł
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Myślisz, że Piotrek będzie chciał rzucić wszystko, przede wszystkim przyjaciół i wyjechać z tobą do Wiednia?
- Najlepiej jego o to spytaj. Mi powiedział, że chciałby do średniej szkoły chodzić w Austrii. A o znajomych się nie martw. W szkole szybko pozna nowych. Zresztą, poznał już dwóch chłopaków. Są w jego wiek mieszkają w moim bloku.
Dagmara nie wyglądała na przekonaną. Wiedziała, że kontynuacja nauki w austriackiej szkole to dla jej syna duża szansa, ale nie mogła sobie wyobrazić rozłąki z dzieckiem.
- Pozwól mi się zastanowić – poprosiła
- Dobrze, byle nie za długo bo trzeba załatwiać formalności. Chociaż raz pomyśl o dziecku, a nie o sobie – powiedział zanim wstał od stolika
Dagmara zamknęła oczy i mocno wciągnęła, a potem wypuściła powietrze. Nie musiał dodawać tego ostatniego zdania. Wiedziała, że zrobił to specjalnie, aby ją zdenerwować.
Miała świadomość, że niewiele ma do powiedzenia. Jej czternastoletni syn po powrocie z ostatniej wizyty u ojca sam zaczął temat wyprowadzki do Austrii. Zdawała sobie sprawę, że nie będzie miała wyjścia i, co prawda z ciężkim sercem, zgodzi się na ten pomysł.
Aby zyskać ostateczną pewność, że postępuje słusznie, umówiła się z Kamilą i Magdą. Tak, jak sądziła poparły pomysł Pawła dodając argument, że po latach będzie mógł się wykazać rodzicielskim spokojem, a ona będzie miała czas dla siebie. Już w domu, kazała Piotrkowi obiecać, że będzie ją odwiedzał tak często, jak to będzie możliwe. Potem mocno przytuliła syna, ukradkiem ocierając łzy zbierające się w kącikach oczu. Kiedy przyszedł Kacper, z właściwym dla nastolatków entuzjazmem, Piotrek opowiadał przyjacielowi o mających nadejść zmianach. Obiecał, że oboje z Klarą będą zaproszeni do Wiednia i kontakt na pewno zostanie. Dagmara uśmiechnęła się pod nosem. Młodzi nie zdawali sobie sprawy jak ciężko jest trzymać taką znajomość, młodych Zarzyckich też czekały zmiany.a Za kilka miesięcy mieli rozpocząć naukę w szkołach średnich. Wcześniej jednak czekał ich pierwszy poważny egzamin na zakończenie podstawówki. O ile dla Piotrka nie miał on takiego znaczenia, dla Klary i Kacpra był to ważny sprawdzian, który miał zdecydować czy dostaną się do wymarzonej szkoły czy nie.
Wieczorem była umówiona z Konradem. Cieszyła się na spotkanie, ale myśli wciąż orbitowały wokół wcześniejszej rozmowy z byłym mężem. Jej zamyślenie nie uszło uwadze Konrada.
- Co ci jest? Wszystko w porządku? – zapytał zajadając obłędnie wyglądające spaghetti.
Było ciepłe popołudnie. Piotrek był z Pawłem, więc Dagmara nie musiała spieszyć się do domu. Od razu po pracy poszli więc z Konradem coś zjeść. Mimo, że jej makaron wyglądał równie apetycznie nie była w stanie nic przełknąć.
- Paweł przyjechał – powiedziała smętnie
Konrad popatrzył uważnie znad swojego talerza.
- I?
- I wymyślił, że Piotrek pojedzie z nim do Wiednia, żeby tam zacząć naukę w liceum.
- To akurat nie jest taki zły pomysł.
Dagmara spojrzała na swojego towarzysza ze zdumieniem.
- I ty przeciwko mnie?
- Dagmara pomyśl sama. Ukończenie szkoły w Austrii da mu lepszy start, niejeden rodzic chciałby być na twoim miejscu. A ty masz właściwie wszystko załatwione od ręki i się wahasz. Domyślam się, że rozstanie z synem może wydawać się ciężkie, ale on i tak za chwilę zacznie mieć swoje życie. Poza tym w ciągu dnia są ze trzy połączenia lotnicze z Wiedniem, pewnie tyle samo kolejowych. Nie ma problemu z komunikacją. A poza tym będziesz miała więcej czasu na swoje przyjemności – wymierzył w nią widelec
- Na przykład na jakie?
- Na przykład na spotkania ze mną – wyszczerzył się w uśmiechu
- Jesteś bardzo pewny siebie. Rozmawiałeś z Kamilą i Magdą? Przyznaj się lepiej – zmarszczyła nos i patrzyła na niego spod zmrużonych powiek
- Nie, nie rozmawiałem – odparł rozbawiony – widać z twoimi przyjaciółkami mamy połączenie telepatyczne
- To dobrze. Jak znam te dwie czarownice zaczęłyby cię namawiać żebyś mnie przekonał do podjęcia jednej słusznej decyzji.
- Bo jest tylko jedna, słuszna, decyzja. Gdybym miał taką możliwość, wysłałbym swoje dziecko do zagranicznej szkoły.
- Przepraszam – powiedziała cicho kiedy dotarło do niej co powiedział.
- Nie szkodzi, nic się nie stało.
Dagmara była zamyślona. Ten dzień od początku nie układał się tak, jak chciała. To były jej urodziny. Pierwsze po rozwodzie. W dodatku czterdzieste. Na świętowanie była umówiona z Magdą i Kamilą na weekend. Już dawno zaplanowały, że w sobotni wieczór wyjdą do miasta zostawiając dzieci w domach i nie przejmując się niczym poza tym, aby dobrze się bawić. Póki co musiały jej wystarczyć telefoniczne życzenia od przyjaciół. Po obiedzie Konrad odwiózł ją do domu. Dziwnie czuła się w pustym mieszkaniu, Piotrek jedną nogą był już w Austrii. Zajrzała do jego pokoju. Z podłogi podniosła rzuconą w pośpiechu bluzę i powiesiła ją na krześle. W kącie znalazła zmięte w nieładzie koszulki. Podniosła je z westchnieniem i zaniosła do łazienki. Nikt poza dziewczynami nie pamiętał o jej urodzinach. Zrobiło jej się przykro, ale przełknęła gorycz. Była w trakcie przygotowywania koktajlu, który planowała wypić na kolację, kiedy rozległ się dzwonek domofonu. Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się wielki bukiet. Na jej twarz wypełzł szeroki uśmiech. Zza wielkiego kosza pełnego różnokolorowych kwiatów wyjrzała głowa Konrada.
- Myślałaś, że zapomniałem? Nie zapomniałem – powiedział kiedy pozostając w stanie osłupienia nic nie odpowiedziała – Wszystkiego najlepszego. Szampana też mam. Wpuścisz mnie?
- Tak, oczywiście – szerzej otworzyła drzwi – kwiaty są piękne, nie musiałeś Konrad.
- Nie musiałem, ale chciałem. Miło widzieć, że się uśmiechasz.
- Ale ja nie mam czym cię poczęstować – powiedziała zakłopotana
- Niczym się nie przejmuj. Przecież byliśmy na obiedzie. Butelkę schowaj na razie do lodówki.
Ledwie zamknęła drzwi chłodziarki kiedy po raz kolejny rozległ się dzwonek domofonu.
- Słyszeliśmy, że jest tu jakaś impreza urodzinowa – usłyszała głos Bartka – wpuścisz nas?
Dagmara nacisnęła przycisk a po chwili przed swoimi drzwiami zobaczyła wszystkich najbliższych przyjaciół. Pierwszy wszedł Bartek dzierżąc, niczym trofeum, dwie butelki musującego wina. Za nim stała Magda i Kamila. Z ostatniego rzędu uśmiechali się Jędrzej, Maciek i Patryk.
- Prawdziwa niespodzianka. Co wy tu robicie?
- Konrad szepnął to i owo – konspiracyjnie szepnęła Magda – to on jest sprawcą zamieszania.
Po tych słowach Magda poszła do kuchni aby rozpakować torby podane jej przez Maćka. Okazało się, że przyjaciółka zadbała o przekąski – przyniosła salaterkę sałatki, małe kanapeczki i szaszłyki. Kamila z różowego pudełka rozpakowywała tort.
- Jesteście niesamowici – wzruszenie ściskało gardło Dagmary
- Przecież w taki dzień nie mogliśmy zostawić cię samą sobie, prawda? – Bartek objął ją ramieniem – gdzie masz kieliszki? Trzeba wznieść toast.
W miłej atmosferze siedzieli do wieczora. Osuszyli wszystkie, przyniesione butelki. Tylko Jędrzej i Maciek poprzestali na jednym kieliszku bo następnego dnia mieli poranne zmiany, a w swojej pracy nie mogli sobie pozwolić na choćby chwilę zawahania. Został tylko Konrad aby pomóc jej posprzątać.
- Dziękuję ci. Podobno to ty wymyśliłeś.
- Można tak powiedzieć. Coś wspomniałem Magdzie, a ona podłapała temat.
- Naprawdę wspaniała niespodzianka. Byłam zaskoczona. Zwłaszcza, że niczym się wcześniej nie zdradziłeś.
- O to przecież chodzi w niespodziankach, prawda? – schował do szafki ostatni talerz i wytarł ręce w kuchenny ręczniczek – będę się zbierał. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego – delikatnie ją przytulił i pocałował w czoło. Włożył marynarkę i wyszedł na letni wieczór.
Siedząc w salonie i dojadając resztkę sałatki patrzyła na przyniesione przez Konrada kwiaty. Poczuła słone łzy płynące po policzkach. Musiała się rozwieść aby mieć urodziny z grupą najlepszych przyjaciół. Od męża dostawała zazwyczaj bukiet kupiony w supermarkecie i pudełko czekoladek. Kiedy napomknęła, że chciałaby kogoś zaprosić usłyszała, że nie będą robić imprezy bo to bez sensu. Zrobiło jej się bardzo przykro. To był kolejny przykład na to, że nie czuła się jak ktoś ważny w życiu Pawła. Ona zawsze miała przemyślany prezent, tort, przekąski. Kilka razy nawet w tajemnicy przed nim zaprosiła znajomych. Nie doczekała się tego samego z jego strony. Nie zależało jej na drogich prezentach. Chciała tylko poczuć się tego dnia wyjątkowo. Okazało się, że więcej uwagi i czasu poświęcił jej znajomy z dawnych lat. Przypomniała sobie tekst, jaki kiedyś znalazła w Internecie. Czyżby przesłanie właśnie się spełniało?

lzejsza-ja   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz