lip 13 2023

Rozdział 42


Komentarze: 0

Hotel znajdował się w samym centrum Berlina. Konrad zaparkował samochód, pomógł Dagmarze wysiąść, a potem wyjął z bagażnika ich walizki. Porównując bagaż swój i Konrada Dagmara poczuła się Kopciuszek w towarzystwie księcia. On, przystojny, wysoki blondyn ubrany w markowy garnitur z sygnowaną walizką i ona, w jeansach, koszulowej bluzce, botkach na niewysokim obcasie ciągnąca za sobą torbę z dyskontu.
W pełnym nowoczesnego przepychu hallu westchnęła. Przez głowę przebiegło jej pytanie czy dobrze zrobiła zgadzając się na przyjazd tutaj. W recepcji Konrad odebrał dwie karty magnetyczne i poprowadził swoją towarzyszkę w kierunku wind.
- Proszę - podał jej jedną z kart kiedy wjeżdżali na dziesiąte piętro – klucz do twojego pokoju. Zarezerwowałem dwa obok siebie. Gdybyś miała w nocy koszmary wystarczy, że zastukasz w ścianę – dodał ze śmiechem.
Dagmara w wyrazem ulgi przyjęła wiadomość, że każde z nich ma swój pokój. Po wyjściu z windy skierowali się w prawo i długim korytarzem doszli aż do końca aby stanąć przy dwóch parach identycznie wyglądających drzwi.
- To co? Widzimy się za pół godziny? – Konrad spojrzał na zegarek – muszę się odświeżyć po podróży bo niewygodnie mi w tym garniturze i możemy iść w miasto się zabawić – mrugnął okiem.
Dagmara nie chciała mówić, że dla niej mógłby chodzić w garniturze cały czas. Widok Konrada w takim biurowym wydaniu bardzo jej się podobał. Skinęła jednak głową, przyłożyła kartę do czytnika i nacisnęła klamkę. W pokoju rzuciła się na wielkie, wysokie, łózko. Uśmiechnęła się do siebie szeroko i poszła pod prysznic. Owinięta w ręcznik wyjrzała przez okno. Rozpościerający się widok na panoramę miasta zapierał dech w piersiach. Otworzyła walizkę i przez chwilę zastanawiała się co założyć. Nie wiedziała jakie plany ma Konrad dlatego zdecydowała się na czarne legginsy, odsłaniającą jedno ramię, czerwoną tunikę i wysokie kozaki, które spakowała w ostatniej chwili. Kończyła robić kreskę na powiece kiedy Konrad zapukał do jej drzwi. Na jej widok gwizdnął cicho. Sam wyglądał równie dobrze, co wcześniej. Tym razem miał na sobie ciemnogranatowe jeansy i czarny, cienki, golf. Brązowy płaszcz był rozpięty. Podał jej swoje ramię i poprowadził do windy.
Na zewnątrz zapadał już wieczór. Konrad nie puszczając ramienia Dagmary prowadził ją w kierunku Placu Aleksandra, gdzie stała słynna wieża telewizyjna. Wjechali na taras widokowy i w restauracji zajęli miejsce przy jednym z wolnych stolików. Z karty wybrali napoje. Konrad zaproponował bowiem, że kolację zjedzą w niewielkiej tureckiej, restauracji mieszczącej się nieopodal. Dagmara chłonęła roztaczający się wysokości dwustu metrów widok na miasto. Czuła na sobie wzrok Konrada, który wcale się z tym nie kryjąc nie spuszczał z niej wzroku. Pod spojrzeniem jego niebieskich oczu po jej ciele rozlewało się ciepło. Sączyła koktajl i w końcu ośmieliła się spojrzeć na towarzyszącego jej mężczyznę.
- No w końcu – powiedział z ciepłych uśmiechem – w końcu na mnie spojrzałaś. Denerwujesz się czymś? – zapytał szeptem
- Trochę – przyznała szczerze
- Czym się denerwujesz Daga? To tylko ja, Konrad. Jesteśmy razem na wycieczce, mamy miło spędzić czas.
- Wiem. Ale to wszystko – potoczyła ręką dookoła – trochę mnie przytłacza.
- Przytłacza? Co ty mówisz? Dlaczego?
- Nie jestem przyzwyczajona ani do takich atrakcji, ani do takich wyjazdów, nawet ty taki elegancki. A ja… - zawiesiła głos bo czuła, że coś zaczyna ściskać ją za gardło.
- Co ty? – przesiadł się na krzesło obok Dagmary i popatrzył na nią z bliska – ty wyglądasz jak zwykle pięknie. Twoja kobiecość aż bije w oczy. Pewnie tego nie widzisz, ale faceci tu – wskazał palcem za siebie – nie spuszczają z ciebie oczu.
- Czaruś z ciebie, jak zawsze, Konrad – nie mogła się nie uśmiechnąć.
- Mówię prawdę Dagmara. Uwierz w to, że jesteś mądrą, piękną kobietą. A ja mam szczęście, że dzisiaj to mi towarzyszysz – już wiedział, że nie może się spieszyć i musi trzymać się wskazówek danych mu przez Magdę i Maćka.
Dagmara była mu wdzięczna za te słowa. Była też pewna, że nie mówi ich tylko po to aby spędzić z nią noc. Coś w jego oczach i wyrazie twarzy mówiło jej, że on tak naprawdę myśli. Kiedy zjechali na dół i wyszli na pokryty ciemnością plac Konrad zaprowadził ją do mieszczącej się w bocznej uliczce knajpki. Lokal nie był duży, mieściło się tu tylko kilka, teraz większości zajętych, stolików. Jeszcze na ulicy dopadł ich obłędny zapach. Konrad przepuścił Dagmarę przodem, poprowadził do wolnego stolika, a u kelnerki, która od razu do nich podeszła złożył zamówienie. Po chwili na stole stanęły apetycznie wyglądające dania. Był tam lahmacun czyli turecka pizza z mięsnym nadzieniem, do popicia dostali słony jogurt ajran. Konrad zamówił też sałatkę z kaszy bulgur, kilka rodzajów burka czyli płatów cienkiego ciasta nadziewanego różnymi rodzajami serów i warzywami. W małych, typowych dla Turcji szklaneczkach dostali mocną herbatę.
Płomienie ze stojącej na stole świeczki rzucały na ich twarze migające cienie. Jedynym czułym gestem, jaki Konrad wykonał było wytarcie kciukiem kropelki sosu, jaka zaplątała się w kąciku jej ust. Kiedy skończyli Dagmara miała wrażenie, że zamieniła się w kulkę i ktoś będzie musiał ją popchnąć aby dotoczyła się do hotelu.
Stanęli pod drzwiami do swoich pokojów i patrzyli na siebie.
- Dziękuję – Dagmara pocałowała go w policzek i weszła do pokoju.
Kiedy zamknęła za sobą drzwi, oparła się o nie. Wypity alkohol szumiał jej w głowie. Jej myśli krążyły wokół mężczyzny zajmującego pokój za ścianą. Co by zrobił gdyby teraz do niego zapukała? Konrad musiał mieć podobne myśli bo kiedy tylko zdjął płaszcz i odwiesił do szafy z hotelowego minibarku wyjął buteleczkę whisky i po przelaniu trucku do szklanki wypił duszkiem jej zawartość. Poszedł do łazienki, jedynie zimny prysznic mógł powstrzymać go przed zapukaniem do sąsiednich drzwi. Z ręcznikiem zawiniętym wokół bioder i szklaneczką w ręce podszedł do dużego okna.
- Oj, Dagmaro, Dagmaro. Co ty ze mną robisz? – zapytał sam siebie

lzejsza-ja   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz