Archiwum 01 czerwca 2023


cze 01 2023 Rozdział 11
Komentarze (0)

- Twój Maciek jest taki idealny – Dagmara energicznie zamieszała kawę w wysokiej szklance.
Siedziały z Magdą w kawiarni przy rynku. Spotkały się po wakacyjnych wyjazdach. Magda spojrzała na przyjaciółkę ze zdziwieniem.
- Co masz na myśli?
- No wiesz. Przystojny, pomysłowy, przede wszystkim bardzo cię kocha. Pokazuje to na każdym kroku.
- Nie wiesz co mówisz – zaoponowała Magda – wcale nie jest chodzącym ideałem. Choć, na początku też takie odniosłam wrażenie – roześmiała się serdecznie
- Ale przecież wyszłaś za niego, mimo że tak krótko się znaliście.
- Słuchaj Dagmara. Paweł cię skrzywdził. Przemawiają przez ciebie urazy nagromadzone przez lata. Dlatego nie widzisz w nim tego, co inni mogą widzieć.
- Co na przykład?
- Mimo wszystko dba o was. Stara się. Jest przystojnym facetem, ale przecież nie uroda jest najważniejsza, prawda? Nieźle zarabia, potrafi cię rozśmieszyć. I pomaga ci. Nie zawsze tak, jakbyś tego chciała, ale ci pomaga. Nie zaprzeczaj. Byłam przecież u was. Nie sądzę aby grał.
Dagmara patrzyła na koleżankę jakby nie wierzyła w to, co słyszy. Zdawała sobie sprawę, że żal jaki żywiła do męża przykrywał nie raz jego dobre cechy. Niewątpliwie Paweł był dobrym mężem i ojcem dla Piotrusia. Jego nieprzerobione lęki kazały mu postępować w taki, a nie inny sposób. Tak przynajmniej oceniła Magda. Dagmara zaprosiła ją i Maćka do siebie. Magda miała przyjrzeć się zachowaniu Pawła. Przyjaciółka zgodziła się na taki test, ale z zastrzeżeniem, że przyjdzie sama. Obawiała się, że w towarzystwie innego mężczyzny Paweł mógłby przywdziać jakąś maskę i nie do końca być sobą. Zapoznanie obu panów ze sobą zostawiły więc na inny czas.
Paweł, okazał się dowcipnym facetem. Magda złapała z nim kontakt i dobrze się rozumieli. Nie mogła się jednak powstrzymać i z tyłu głowy miała wszystko to, co opowiadała jej Dagmara. Wiedziała, że Paweł dogadałby się z jej mężem i panowie na pewno polubiliby się. Była szansa, że Maciek zwróci, jeśli nie słownie to swoim zachowaniem, Pawłowi uwagę na różne rzeczy. Z tym na razie chciała jeszcze poczekać.
- Dagmara – kontynuowała Magda – wierzę we wszystko, co mówisz. To są takie rzeczy, że ciężko je zmyślić. Nie mniej ja Pawła znam od zupełnie innej strony. Nie mogę nic złego o nim powiedzieć. Wiesz co mam na myśli?
- Wiem – Dagmara pokiwała smutno głową – przy ludziach z zewnątrz jest zupełnie inny.
- Szkoda, że Paweł nie widzi tego, co wam robi. Kiedyś to się na nim odbije. Piotrek dorośnie i nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać, odda ojcu to, co od niego dostał. Teraz najważniejsze, aby czuł twoje wsparcie. Musisz być zawsze po jego stronie.
- A ty czyją trzymasz stronę? Bliźniaków czy Maćka?
- To zależy.
- Od czego?
- Od tego, kto ma rację. Jeśli jestem przekonana, że dzieciaki czy to razem czy któreś z nich ma rację, to staję za nim murem. Wspieram argumentami. Ale jeśli tylko mam pewność, że racja jest po stronie Maćka to jemu ją przyznaję. Dzieci muszą wiedzieć, że je wspierasz, ale potrzebują też wyznaczonych granic. Nie możesz pozwolić aby Piotrek wszedł ci na głowę. A tak trochę jest, prawda? – spojrzała znad kubka herbaty na koleżankę
- Tak. Masz rację. Tak jest. Chcąc być lepszą od Pawła, albo wynagrodzić Piotrkowi jego zachowanie pozwoliłam na różne ustępstwa i teraz to się mści. Powiedz jak ty sobie poradziłaś z bliźniakami? Nie buntowały się przeciwko twoim rządom? Od razu cię słuchały?
- Tutaj dużą rolę odegrał Maciek. Zanim się wprowadziłam do nich musiał pogadać z dziećmi na tyle, na ile mogły zrozumieć. Nie wiem co im powiedział, ale nie miałam z bliźniakami większych problemów. Oczywiście nie wykluczam, że takie nie wystąpią. Za chwilę przecież wejdą w okres dojrzewania.
- Jak zbudować taką relację? To chyba trudne.
- Nie, wcale nie. Wystarczą małe rzeczy. Na przykład z Kacprem mamy niepisaną umowę, że w środy chodzimy razem na zakupy. Klara nie przepada za tym, a on jest chętny do pomocy. No więc kiedy odrobi lekcje bierzemy torby i idziemy. Wtedy rozmawiamy o tym jak nam minął dzień, co się ciekawego wydarzyło. Niby nic, pewnie sama zrobiłabym zakupy szybciej. Albo bym poprosiła Maćka żeby wstąpił do sklepu wracając z pracy, ale widać, ze dla Kacpra to są ważne chwile dlatego się ich trzymam.
- A Klara? Jak z nią budujesz więź – Dagmara była naprawdę zaciekawiona
- O, z Klarą jest trochę trudniej bo ona jest tym bardziej buntowniczym bliźniakiem – roześmiała się Magda – ale na wszystko można znaleźć sposób. Z Klarą chodzimy do kina. Do tego wizyta w fast foodzie. A poza tym raz na jakiś czas robimy takie dni, że ja idę gdzieś z Kacprem, a Maciek wtedy bierze gdzieś Klarę. W kolejnym tygodniu się wymieniamy. I takie dni wyznaczamy co dwa, trzy miesiące.
- Naprawdę? Maciek chce w tym brać udział? Wydaje mi się, że Paweł nie wpadłby na taki pomysł.
- Wiesz, powiem ci tak. Odkąd Kacper skończył sześć lat zaczęli wyjeżdżać raz w roku pod namiot. Jechał też z nimi kuzyn Maćka z synami. Rozbijali namiot, łowili ryby. Takie męskie zajęcia. A Klara zostawała wtedy w mieście z babcią. Zwróciłam na to uwagę Maćkowi.
- I co on na to? –
- Przyznał, że w codziennej gonitwie, nie pomyślał o córce. Wydawało mu się, że jest zadowolona z tego, że zostaje z babcią. Miał rację. Jej wcale nie zależało na tym, żeby jechać na te ryby. W ogóle jej nie zależało na wyjazdach. Wystarczyło że wyszła z Maćkiem na lody czy do kina. Od razu była szczęśliwsza. Maciek sam na to nie wpadł. Paweł być może też nie. Ale jak zwrócisz mu na to uwagę to powinien zrozumieć ideę takich dni. Jest mądrym facetem, zależy mu na synu i kocha Piotrka nad życie. A jeśli nie on to ty to wprowadź w życie. A Paweł może ci pozazdrości. Nic nie stoi przecież na przeszkodzie, prawda? Zobaczysz, że to zaprocentuje w przyszłości.
- Dziękuję. Jesteś moim dobrym duchem – Dagmara była wzruszona. Rozmowy z Magdą zawsze dodawały jej energii i zapału do działania.

Po powrocie do domu Magda zamknęła się w swoim gabinecie i zaczęła przerzucać książki i broszury. Część z nich stała złożona w pudłach pod ścianą.
- Szukasz czegoś konkretnego? Siedzisz tutaj od godziny – Maciej zajrzał przez szparę w drzwiach.
- Tak. Szukam książki o tym jaki wpływ na nasze życie ma strach.
- Boisz się czegoś?
- To nie dla mnie. Chciałam ją pożyczyć Dagmarze. Ten jej Paweł ma jakieś nieprzepracowane fobie i strachy. Może jak sobie o tym poczyta to lepiej go zrozumie.
- Paweł lepiej zrozumie swój strach?
Magda spojrzała na męża jakby przybył z innej planety.
- Ty tak na poważnie? – była zmęczona i nie miała siły wdawać się z Maćkiem w dyskusje - Dagmara ma lepiej zrozumieć Pawła. To nie jest zły facet tylko pogubiony. Zaraz przyjdę do was. Zostało mi do przejrzenia jeszcze jedno pudełko.
- Dobra. Czekamy na ciebie z kolacją .
Po kolejnych kilku minutach z dna ostatniego pudła Magda wyjęła zakurzoną książkę w twardej oprawie. Kupiła ją w czasie studiów w antykwariacie przy uniwersytecie. Skorzystała z niej raz czy dwa, a potem odłożyła na półkę. Przetarła okładkę wilgotną ściereczką. Schowała pozostałe wyjęte książki, otworzyła też okno żeby przewietrzyć pokój bo przez poszukiwania książki dla Dagmary w powietrze wzbiły się tumany kurzu. Zamknęła za sobą drzwi gabinetu i z tomem pod pachą poszła do kuchni gdzie czekała na nią rodzina.
- Zrobiliśmy pizzę z twoim ulubionym serem – pochwalił się Kacper
- Nie wiem jak ty możesz to jeść. Ten ser śmierdzi jak siki – Klara złapała się za nos i wykrzywiła z obrzydzeniem
- Klara! – upomniał córkę Maciek – bez takich komentarzy proszę. Nie musisz wszystkiego lubić, ale powstrzymaj takie uwagi, bardzo cię proszę.
- Nie wszystko musi smakować każdemu. Na przykład pizza z ananasem – Magda mrugnęła do Kacpra – jedni ją lubią, a inni nie znoszą. Tak samo jest z kozim serem. Dla jednych to rarytas, a dla innych wręcz przeciwnie.
Usiadła przy stole pomiędzy Kacprem a siedzącym w wysokim krzesełku Michałkiem. Karmiła młodszego synka kaszką i patrzyła w zamyśleniu na siedzącą po drugiej stronie Klarę. Dziewczynka zaczynała dorastać i stawała się coraz bardziej niezależna. Nie umiała jeszcze wypośrodkować kłębiących się w niej emocji, co prowadziło do scysji przede wszystkim z ojcem. Maciek, chociaż zdawał sobie sprawę z upływającego czasu, nie mógł pogodzić się z tym, że jego mała córeczka przestaje być tą kruchą dziewczynką, która była jeszcze niedawno.
Maciek sprzątał po kolacji, a Magda nalała do dwóch kieliszków trochę wina i usiadła na kuchennej wyspie. Sączyła wino i patrzyła na męża. Lubiła patrzeć jak krząta się po kuchni.
- Martwisz się, że twoja córeczka niedługo wyfrunie z domu? – zagadnęła
Maciek odwrócił się, popatrzył na Magdę z uwagą. Podszedł do wyspy i objął żonę, a następnie czule pocałował.
- Nie martwię się, ale zdaję sobie sprawę jak nieubłaganie leci czas – powiedział opierając czoło na czole Magdy – nie tak dawno plotłem jej warkocze, a ona już zaczyna pyskować. Taka kolej rzeczy, ale jakoś mi z tym dziwnie.
- Kochanie. Nie martw się. Jest jeszcze Misiek. On przedłuży twoją młodość – z czułością poklepała mężczyznę po policzku
- Oczywiście. Będę najstarszym tatą w żłobku, a potem w przedszkolu – roześmiał się głośno
- Nie wiem czy najstarszym, ale na pewno najprzystojniejszym – zaśmiała się serdecznie całując męża
- A wy znowu się całujecie? – do kuchni weszła Klara i ostentacyjnie zakryła dłonią oczy – nie znudziło się wam jeszcze?
- Takie rzeczy się nie nudzą – odpowiedział Maciek
- Magda, pomożesz mi z zadaniem z biologii? Mam problem, nie rozumiem polecenia.
- Jasne, już idę – Magda zeskoczyła z wyspy i poszła za Klarą do jej pokoju mrugając do męża zalotnie.
Maciek dokończył sprzątanie kuchni, przygotował w butelce mleko dla Michała i poszedł wykąpać najmłodszego synka, a następnie położył go spać. Patrzył jak mały chwyta rączkami ciepłą butelkę i pije posapując z zadowoleniem. postanowił, że postara się być jak najczęściej obecny w życiu synka. Przy bliźniakach nie zawsze było to możliwe. Maciek zdawał sobie sprawę, że na pewno dużo straciła jako samotny rodzic. Nie mógł poświęcić bliźniakom tyle czasu, ile by chciał. Dla Michała będzie miał więcej czasu, więcej cierpliwości. Nie pozwoli aby umknęła mu jakakolwiek ważna chwila z jego dzieciństwa.

 

lzejsza-ja