Archiwum 03 czerwca 2023


cze 03 2023 Rozdział 13
Komentarze (0)

Kolejnego dnia sytuacja u Dagmary nie uległa poprawie. Paweł chodził nadąsany. Nie powiedział wprost o co chodzi, jego milczenie miało być dla Dagmary dodatkową karą. Kobieta skuliła się w sobie połykając łzy. Nie rozumiała postępowania męża. Przecież dorośli ludzie tak nie robią. Dorośli i dojrzali emocjonalnie ludzie. A z nich dwojga, mimo tego co starał się wmówić jej Paweł, to ona była dojrzalsza. A mimo to zgadzała się aby tak ją traktował, aby deptał ją, jej godność i poczucie kobiecości.
Cały dzień Paweł unikał Dagmary. Oglądał telewizję w salonie, po południu pojechał do swoich rodziców po syna. Dagmara w tym czasie leżała w sypialni i połykała łzy. Kolejny raz miała ochotę spakować się i wyjechać. Byłą ciekawa czy mąż zainteresowałby się gdyby zniknęła. W tej chwili w to wątpiła. Przecież nie raz, w zdenerwowaniu, mówił żeby spakowała się i wyprowadziła. Krzyczał, że jej nie potrzebuje, że przecież ona i tak nic nie wnosi do ich małżeństwa
Dagmara nie wiedziała gdzie podział się ten mężczyzna, którego kiedyś poznała. Co spowodowało jego przemianę na gorsze. Przykryła się kocem i wzięła do ręki kolejny romans. Książki pozwalały jej choć na chwilę oderwać się od smutnej codzienności. Przewracała kolejne strony marząc aby uczucia opisane na kartach powieści choć w części mogły być jej udziałem. Z rozmyślań wyrwał ją zgrzyt otwieranych drzwi. Po chwili małe rączki zawisły na szyi. Piotruś albo nie zdawał sobie sprawy, albo nie chciał pokazać że wie jakie napięcie panuje między rodzicami. Kiedy kłótnia wisiała na włosku przychodził przytulać się do każdego z rodziców jak gdyby chciał przejąć na swoje małe plecy chociaż część ich trosk. Dagmara wiedziała, że tak nie powinno być. Czekała na kolejne spotkanie z psychologiem. Do wieczora schodziła mężowi z oczu. Przygotowała kolację dla synka, kiedy mały wykąpany leżał w łóżku położyła się obok aby mu poczytać. Zasnęła, a kiedy się obudziła i poszła do sypialni zobaczyła, że Paweł znowu śpi w salonie. Odtrącał ją. Karał. Ale za co? Wykąpała się i postanowiła nie zwracać na męża uwagi. Wiedziała, że próby rozmowy tylko go nakręcą.
Obudziły ją ręce błądzące po jej ciele. Spojrzała na zegarek, była druga w nocy. Nie miała ochoty na zbliżenie. Czuła urazę do Pawła, nie usłyszała przeprosin, zgodziła się jednak i nie protestowała. Wiedziała, że gdyby odmówiła rano Paweł wstałby w jeszcze gorszym nastroju co dałby jej na pewno odczuć. Tego nie chciała. Wolała przyjąć go w siebie licząc na to, że jej zgoda spowoduje choć niewielką poprawę nastroju Pawła. Połykała łzy, których on nie widział, albo nie robiły na nim wrażenia. Rano niewiele się zmieniło. Mąż nadal się do niej nie odzywał. Drżącymi rękami wyjęła z opakowania tabletkę, połknęła i popiła dużą ilością wody.
W łazience zatuszowała sińce pod oczami. Po śniadaniu odprowadziła synka do szkoły i pojechała do pracy. Kilka godzin biurze minęło szybko. Musiała mocno się koncentrować aby wykonać swoje zadania rozpisane na ten dzień. Przekładała papiery na biurku, odpowiadała na służbowe wiadomości, ale myślami była daleko. Przez cały dzień miała tak ściśnięty żołądek, że zjadła tylko mały jogurt. Prosto z pracy pojechała na spotkanie z psychologiem.
Połykając łzy opowiedziała terapeutce o wydarzeniach minionego weekendu. Milczenie Pawła naprowadziło lekarkę na pytanie, które zdecydowała się zadać.
- To, o czym pani mówi świadczy o tym, że mąż chce panią ukarać. Czy takie wydarzenia miały miejsce w przeszłości?
Dagmara nie musiała się długo zastanawiać. Zdawała sobie sprawę, że wiele wydarzeń wyparła, nie chciała do nich wracać. Przyszło jej do głowy jedno zdarzenie, które mocno wyryło się w jej pamięci.
- To było kilka lat temu. Piotruś chodził do przedszkola. Zazwyczaj to ja go odbierałam, ale tego dnia – Dagmara zawiesiła głos, czuła jak coś zaciska jej gardło – idąc po niego widziałam jak mąż mija mnie jadąc samochodem. Wtedy jeszcze nic nie podejrzewałam, ale przeszedł mnie zimny dreszcz i przyspieszyłam kroku. To była wiosna, było ciepło i dzieci były z wychowawczyniami na dworze. Kiedy wychowawczyni mnie zobaczyła powiedziała, że Piotrka odebrał tata. Podziękowałam jej tylko. Nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Było mi wstyd. Zastanawiałam się, co ta kobieta o nas pomyślała.
- Rozmawiała pani o tym z mężem?
- Zapytałam dlaczego to zrobił. Odpowiedział, że przecież mogłam zadzwonić do niego, że chciał odebrać dziecko wcześniej bo akurat wyszedł wcześniej z pracy. Poczułam, że to moja wina, że się zdenerwowałam, że może rzeczywiście mogłam zadzwonić. Pamiętam to uczucie wstydu, że jestem straszną matką, która nie wie co się dzieje z jej dzieckiem. Mimo upływu lat wciąż mam ciarki na ciele, kiedy sobie to przypomnę.
- On próbował wzbudzić w pani poczucie winy.
- Cały czas to robi. Stara się, żebym źle o sobie myślała. Mam wrażenie, że chce też mnie od siebie uzależnić. Wie pani, kilka razy zagroził mi, że zabierze syna na wakacje zagranicę, a do pomocy przy dziecku zabierze swoją mamę. Nie mnie, a swoją matkę. Nie wiem dlaczego on to robi. Co próbuje tym ugrać. Wiem, że tego nie zrobi bez mojej zgody. Koleżanka podpowiedziała mi, że mogę iść do sądu i złożyć wniosek o zakaz wyjazdu z dzieckiem.
Lekarka pokiwała głową, coś zanotowała w karcie. Dagmara była jej wdzięczna, że tak niewiele mówi. Wystarczyło jedno słowo czy pytanie. Czas w gabinecie mijał szybko. Z każdej wizyty Dagmara wychodziła podbudowana, niezwłocznie po wyjściu z przychodni wysyłała esemesa do Magdy. Nie zrezygnowała z tego rytuału nawet wtedy, kiedy Paweł przechwycił jej telefon i przeczytał, że Mada jest pierwszą osobą, którą informowała o przebiegu wizyty. Dagmara w dalszym ciągu nie mogła zrozumieć jak można sprawdzać czyjś telefon czy notes. Dla niej to była prywatna przestrzeń, której nie można przekraczać nawet będąc z kimś w związku. Paweł miał odmienne zdanie. Uważał, że będąc po ślubie nie ma już miejsca na prywatność. Dagmara wiedziała, że nie ma sensu z nim dyskutować bo żadne argumenty do niego nie trafią. Ona sama nigdy nie wzięła do ręki jego telefonu. Na wszelki wypadek wiadomości, jakie wymieniała z Magdą, a które dotyczyły jej małżeństwa, usuwała. Rugała się za to. Próbowała wmówić sobie, że zniża się do poziomu Pawła, ale mimo to strach, że on znowu przeczyta jej esemesy, kazał jej to robić.

lzejsza-ja