Archiwum 06 czerwca 2023


cze 06 2023 Rozdział 15
Komentarze (0)

Po szkole przyszedł Piotrek żeby z Kacprem odrobić lekcje i pograć w najnowszą wersję gry na konsoli. Dagmara miała go odebrać wracając z pracy. Było wczesne popołudnie. Michał bawił się autkami w salonie, Klara zamknęła się w pokoju i pochłaniała kolejną książkę, a chłopcy przekrzykiwali się w pokoju Kacpra. Wcześniej cała trójka zjadła ogórkową zupę i naleśniki z serem. Teraz Magda podgrzewała obiad dla Maćka, który wracał z pracy. Wszedł do domu, wziął szybki prysznic. Przywitał się z żoną, najmłodszym synem, zajrzał do starszych dzieci. Usiadł przy stole i z westchnieniem zabrał się do obiadu. Magda wiedziała, że miał zapisanych sporo pacjentów, a poza tym przed pracą miał do załatwienia kilka urzędowych spraw. Nie wszystko poszło po jego myśli i właśnie rozemocjonowany opowiadał Magdzie o wydarzeniach dnia, kiedy do kuchni cicho wślizgnął się Piotrek. Popatrzył przestraszonym wzrokiem to na Magdę to na Maćka. Kiedy Magda go zobaczyła ręką dała mężowi znak aby na chwilę przerwał opowiadanie.
- Co tam Piotrusiu? Masz na coś ochotę? Coś do picia?
- Nie – zawahał się – ale ciociu dlaczego wujek na ciebie krzyczy?
Magda przyjrzała się chłopcu ze zdziwieniem w oczach. Potem wymieniła szybkie spojrzenie z mężem.
- Wujek na mnie nie krzyczy. Dlaczego tak myślisz? – zapytała i poprowadziła chłopca na sofę
- Bo mówi głośno i tak, jakby krzyczał.
- Piotruś, wujek miał dzisiaj ciężki dzień. Opowiadał mi co mu się przydarzyło. Czasem, jeśli ludzie z czegoś się cieszą albo wręcz przeciwnie są źli bo coś nie wyszło po ich myśli to mogą mówić trochę głośniej, albo podnosić głos. Ale to wcale nie znaczy, że krzyczą.
Maciek skończył jedzenie i przypatrywał się siedzącej na sofie dwójce. Myślał o tym biednym, pogubionym we własnych emocjach chłopcu. Zastanawiał się jak jest u jego w domu na co dzień. Czy Paweł i Dagmara krzyczą na siebie, a syn jest tego świadkiem? Nie mógł sobie wyobrazić, że on podnosi głos na któreś ze swoich dzieci albo na Magdę. Owszem, bywał stanowczy i konsekwentny. Jednak wychodził z założenia, że mówiąc ze spokojem i odnosząc się z szacunkiem do drugiej osoby można więcej osiągnąć.
- Tata czasem krzyczy na mamę – powiedział cicho chłopak – a potem mama zamyka się w łazience a jak wyjdzie to ma czerwone oczy albo jest zdenerwowana i czasem krzyczy na mnie.
Magda była przerażona tym, co usłyszała. Wiedziała, że Paweł jest porywczy. Dagmara opowiadała jej nie raz o jego zachowaniu, ale nie przypuszczała, że jest tak źle. Postanowiła, że przy najbliższej okazji wyciągnie Dagmarę na kawę i powie o dzisiejszej sytuacji. Pod żadnym pozorem nie chciała tego robić w obecności Piotrka, nawet jeśli przebywał w pokoju za ścianą i był pochłonięty grą na konsoli, Jak mogła się przekonać syn przyjaciółki musiał być wyczulony na rozmowy dorosłych skoro miał w sobie tyle odwagi aby wejść do kuchni i zapytać wprost o powód podniesionego głosu Maćka.
Okazja nadarzyła się kolejnego dnia. Magda wyciągnęła Dagmarę do kawiarni. Kiedy kelner przyniósł zamówienie nie wiedziała jak zacząć. Nie czuła się komfortowo, ale wiedziała, że nie powinna zostawić tej sytuacji.
- Coś się stało? – zagadnęła w końcu Dagmara
- Tak. Tylko nie wiem jak zacząć i jak w ogóle ci to powiedzieć – Magda nerwowo oblizała łyżeczkę ze spienionego mleka
- Najlepiej od początku.
- Dobra. Daga, wiem, że to nie moja sprawa, że nie powinnam się wtrącać. Ale wczoraj, kiedy Piotrek był u nas akurat Maciek coś opowiadał i mówił trochę głośniej niż zwykle. Wiesz, jak to się mówi w emocjach – Dagmara przytaknęła. Domyślała się do czego zmierza Magda – w pewnej chwili przyszedł do nas Piotrek i zapytał czemu wujek na mnie krzyczy.
Dagmara zakryła dłonią usta, a po chwili w obu dłoniach schowała twarz.
- Czy Paweł krzyczy na was? Czy on was bije?
Dagmara pokręciła głową. Wypuściła głośno powietrze.
- Paweł krzyczy. Głównie na mnie. Przede wszystkim jak jest zdenerwowany, ale też jak coś nie jest zrobione tak, jakby chciał. Łatwo wyprowadzić go z równowagi. Mówiłam ci o tym - Magda pokiwała głową - czasem krzyczy też na Piotrka. Nie będę zaprzeczać. Mały obserwuje te nasze kłótnie. Ja czasem wychodzę bo nie chce mi się z Pawłem dyskutować. Zamykam się w łazience, liczę do stu żeby nie wybuchnąć. Piotrek jest świadkiem tych naszych awantur. Nie jest dzieckiem, dużo rozumie.
- Zdajesz sobie sprawę, że to będzie miało wpływ na jego późniejsze życie?
- Niestety. Tłumaczę mu że to nic wielkiego, że dorośli muszą czasem na siebie pokrzyczeć. Ale chyba za często to się dzieje żeby łyknął takie tłumaczenie. Zauważyłam, że sam zaczął na mnie podnosić głos.
- Obserwuje ojca. Skoro dorosły może to on też.
- Dokładnie. Serce mnie boli. Najgorsze jest to, że ja przenoszę na niego swoje nastroje.
- Nie wolno ci tego robić. Zbij talerz, tup nogą, podrzyj gazetę, ale nie krzycz na dziecko.
- Wiem, Magda. Tobie łatwo mówić. Masz męża, który świata poza tobą nie widzi. Grzeczne dzieci. A ja? Ja żyję w innym świecie.
- Dagmara, musisz sobie ten świat poukładać tak, żeby tobie odpowiadał. Nikt za ciebie tego nie zrobi.
- Wiem. Wiesz co jest najgorsze? – głos Dagmary zaczął się łamać
- Co takiego?
- Któregoś ranka, tuż przed wyjściem z Piotrkiem do szkoły. Nie wiem czy był wtedy zmęczony, czy wstał lewą nogą. W każdym razie stawiał się, nie chciał ubierać, krzyczał na mnie, ze jestem najgorszą mamą. Domyślasz się jak się wtedy poczułam?
- Mogę się domyślać – powiedziała cicho Magda bo nawet nie próbowała sobie wyobrazić, że Klara, Kacper czy w przyszłości Michał mógłby tak się do niej zwrócić.
- Kacper krzyczał, czas gonił, a mnie się chciało wyć. I wiesz co? Nigdy sobie tego nie wybaczę. Uderzyłam go w twarz – kiedy to usłyszała Magda zamarła z przerażeniem wymalowanym na twarzy – nigdy nie zapomnę wyrazu jego oczu. Krzyczał, że wezwie policję, że nie mam prawa go bić, że to patologia. Rozumiesz? On ma niecałe dziesięć lat. Najgorsze, że z tą patologią ma rację – Dagmara zaśmiała się przez łzy
Magda po chwili do niej dołączyła i obie śmiały się w głos. To był oczyszczający śmiech.
- Musisz coś z tym zrobić – powiedziała Magda, kiedy otarła łzy – musisz poukładać, uporządkować swoje emocje. Nie rezygnuj w żadnym wypadku z terapii.
- Nie zrezygnuję, nie bój się o to.
- Rozmawiałaś z Piotrkiem o tym?
- Oczywiście. Przeprosiłam go. Choć wyrzuty z powodu tego, że powstrzymałam swoich emocji i wyładowałam się na dziecku nigdy mnie nie opuszczą.
- Wiesz co ja myślę?
- Dawaj.
- Kiedy Piotrek dorośnie odbije sobie na Pawle te lata kiedy na was krzyczał albo kiedy ciebie obrażał.
- Wiem. Wiem, że tak może być.
Porozmawiały jeszcze chwilę na bardziej przyjemne tematy i rozeszły się każda do swojego domu. Każda pogrążona w swoich myślach.

Wracając do domu Dagmara od progu usłyszała krzyk męża. Podskórnie czuła, że nie jest dobrze. Jej nastrój jeszcze się pogorszył. Po wejściu do mieszkania zobaczyła syna wyłamującego sobie palce. Piotrek stał przed ojcem i widać było, że jest bardzo przestraszony. Paweł siedział na sofie w salonie i krzyczał. Nie, on się wydzierał.
- Gówniarzu, czy ty potrafisz myśleć? Jesteś ograniczony skoro nie rozumiesz takich prostych zadań?! Potrafisz odpowiedzieć czy będziesz stał jak słup?!
- Co tu się dzieje? Dlaczego na niego tak krzyczysz? – Dagmara musiała zareagować, nie mogła pozwolić aby Paweł tak krzyczał na dziecko. Ona sobie poradzi, jest dorosła, ale Piotrka musi chronić. Musi pokazać synowi, że zawsze jest po jego stronie. Musi dać mu siłę do obrony przed ojcem.
- Tłumaczę mu od godziny jak zrobić zadanie, a on nie rozumie. Nawet nie potrafi powiedzieć czego dokładnie nie rozumie – rzucał się Paweł.
- To może trzeba wytłumaczyć mu raz jeszcze? – starała się zachować spokój
- To mu wytłumacz. Ja nie mam siły. Piotrek – zwrócił się do syna – niech mama ci dalej tłumaczy.
Dagmara westchnęła. Tak kończyła się większość sytuacji, kiedy Paweł coś tłumaczył synowi. Mały na samą myśl, że ma usiąść obok ojca spinał się w sobie, zacinał i nie był w stanie wydusić słowa. Dagmarze na taki widok serce się krajało. Wiedziała, że nie wszystkie przedmioty jest w stanie przerobić z synem. Była humanistką, z matematyką nie było jej po drodze. Paweł był informatykiem. Kto, jak nie on potrafiłby wyjaśnić synowi problematyczne zagadnienia.
Paweł upił piwa z kufla, zapalił papierosa. Dagmara wiedziała, nauczona już doświadczeniem, że za kilkanaście minut mąż pójdzie do syna gotowy przerabiać z nim zadania. Wykorzystała chwilę, że zostali sami.
- Naprawdę musisz tak na niego krzyczeć za każdym razem?
- Nie mam siły Daga do niego. Tłumaczę mu, tłukę do tego łba…
- Chyba głowy – weszła mu w słowo
- a tuman nie rozumie – nakręcał się Paweł - Nie mam siły. Nie wiem jak z nim rozmawiać. W dodatku zachowuje się jakby języka w gębie nie miał.
- Naprawdę nie widzisz jak on się denerwuje na samą myśl, że ma do ciebie podejść? Zapomina bo się denerwuje. To ze stresu Paweł.
- Gadanie. Jakiego stresu? Ja go stresuję?
- Tak, twoje krzyki. Na samą myśl, ze zaczniesz krzyczeć zacina się i nawet jeśli wie boi się powiedzieć. Wie, że jeśli odpowie źle będziesz jeszcze bardziej krzyczał.
- Dobra. Skoro ja go stresuję to ty od dzisiaj mu tłumacz. Ja się nie wtrącam.
- Paweł. Daj spokój. Przecież wiesz co mam na myśli – Dagmara poczuła się nagle bardzo zmęczona
- Nie, nie wiem co masz na myśli. I nawet nie chcę wiedzieć.
Dagmara wiedziała, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Paweł wypił pewnie ze dwa albo trzy piwa co w połączeniu ze zmęczeniem dało wybuch, jakiego była świadkiem. Zrobiła sobie herbatę i poszła do syna z nastawieniem, że spróbuje odrobić z nim zadanie.
- Typowy tata – mruknął chłopiec pochylając się nad książką i wyczuwając obecność matki
- Dlaczego tak mówisz?
- Zawsze tak się zachowuje i tak krzyczy. Tata Kacpra jest inny. Śmieje się, żartuje i nie krzyczy na nich – wyrzucił z siebie
- Wiem, kochanie. Ale każdy jest inny. Wujek Maciek też na pewno bywa zdenerwowany. Ale nie ma nas tam i nie wiemy jak jest. Choć, spróbujemy odrobić to zadanie.
Do pokoju wszedł Paweł.
- Idź Dagmara. Ja to zrobię z Piotrkiem. Wyjmij kartkę i liczymy od początku – usiadł przy biurku syna
Dagmara wychodząc z pokoju myślała dlaczego Paweł nie może być cały czas taki. Może rzeczywiście trzeba Pawła zapoznać z Maćkiem? Może zachowanie męża Magdy pokaże mu, że można inaczej. Nie chciała w to wierzyć, ale nadziei nie chciała tracić. Mimo wszystko, tak jak mówiła Magda, Paweł był dobrym mężem i ojcem. A może tylko się oszukiwała bo bardzo chciała wierzyć, że tak jest?

lzejsza-ja