Archiwum 13 czerwca 2023


cze 13 2023 Rozdział 18
Komentarze (0)

Dwudziestego czwartego grudnia mimo uroczystości dnia, w domu Dagmary panowała od rana nerwowa atmosfera. Wigilia miała odbyć się u rodziców Pawła. Kobieta kończyła przygotowywanie ostatnich potraw. Jej mąż siedział na kanapie w salonie i oglądał serial, Piotrek grał w grę komputerową. Z torebki ukradkiem wyjęła różową pastylkę, włożyła do ust i popiła kilkoma łykami wody. Jej żołądek był ściśnięty ze zdenerwowania. Nie wiedziała czym miała się denerwować. Podskórnie czuła, że coś się wydarzy, a to co się stanie nie będzie przyjemne. Skurcz w żołądku narastał, miała wrażenie, że zwymiotuje. Czuła, jak zaczyna drżeć, a ruchy stają się bardziej nerwowe. Pod powiekami poczuła napływające łzy. Nie odzywali się z Pawłem do siebie. Niby nic się nie wydarzyło, nie pokłócili się, a mimo to Dagmara miała pewność, że ten dzień nie będzie spokojny. Napięła się i czekała na atak ze strony męża. Zdenerwowanie spowodowało, że głos zaczął jej drżeć, ruchy stają się nieskoordynowane. W pewnej chwili, nie mogąc powstrzymać drżenia rąk, wypuściła z rąk blachę z sernikiem. Ciasto pękło i jego część znalazła się na kuchennej podłodze. Dagmara ze łzami w oczach zaczęła sprzątać.
- Głodna jesteś, że tak ci wszystko leci z rąk? – zapytał Paweł – może coś ci dać do zjedzenia? Przecież ty tak się denerwujesz jak nic nie jesz.
Nic nie odpowiedziała, czuła jak szczęka coraz bardziej drży. Dagmara nie wiedziała dlaczego mąż dokucza jej w ten sposób. To nie był pierwszy raz, powinna się już uodpornić, ale za każdym razem bolało tak samo. Kobieta wiedziała, że kiedyś nadejdzie taki dzień, że jej pancerz stwardnieje i będzie na tyle silna aby odeprzeć atak. To jeszcze nie był ten czas. Na razie tylko połykała łzy, kryjąc się aby nie zobaczył jej przypadkiem syn. Wigilia to radosny, rodzinny dzień. Kolejny raz miała ochotę wziąć torebkę, pojechać na dworzec i wsiąść do pierwszego pociągu, jaki nadjedzie na peron. Dlaczego jej życie nie mogło być takie spokojne, jak życie Magdy? Nie mówiła tego głośno, ale zazdrościła przyjaciółce, że całą rodziną spakowali się do samochodu i wyjechali na święta w góry. Co więcej, pomysłodawcą wyjazdu był Maciek, który był zmęczony i potrzebował odskoczni. Znalazł górski domek, zrobił rezerwację, a żonie powiedział, że ma się spakować. Magda początkowo była zaskoczona, ale spodobał jej się pomysł męża. Dagmara nie oczekiwała, że jej własny mąż kiedykolwiek coś takiego zaproponuje, ale po cichu o tym marzyła. Marzeń nikt jej przecież nie odbierze. Musiała się tylko pilnować, aby za bardzo nie zatracić się w świecie swoich wyobrażeń. Zarzyccy mieli wrócić dopiero na Sylwestra, na którego zresztą zaprosili do siebie Dagmarę z rodziną i Kamilę z Patrykiem.
Dagmara doprowadziła się w łazience do porządku. Paweł, który swoje, nie wiadomo czym spowodowane, zdenerwowanie wyładował na żonie, miał lepszy humor. Dla niego tak, jakby nic się nie stało. Był zdziwiony milczeniem żony, jej zaczerwienionymi oczami i napiętą szczęką. Zniósł torbę wyładowaną prezentami do samochodu, wrócił po półmiski z przygotowanymi przez żonę smakołykami i mogli jechać do jego rodziców.
W jednorodzinnym domku, w willowej dzielnicy miasta w oknach salonu paliły się światła. W ciepłym przedpokoju zdjęli kurtki, Dagmara podała teściowej przywiezione potrawy i pomogła ustawić je na stole. Piotrek rzucił się do zabawy z kuzynami, Paweł pogrążył się w rozmowie z ojcem i bratem. Dagmara nadal była milcząca, a on albo nie chciał zrozumieć, albo nie rozumiał skąd jej zachowanie wynika. On swoim nerwom dał upust posyłając w stronę żony niewybredne komentarze. Dla niego wszystko było w porządku, według Pawła to Dagmara była obrażona z niewiadomego powodu.
W rogu salonu teściów stała pięknie udekorowana, ogromna choinka. Pod drzewkiem pyszniły się stosy mniejszych i większych paczek. Z głośników cicho dobiegały melodie kolęd. Dagmarę znowu dopadło uczucie, że chciałaby uciec stąd jak najdalej. Zawsze zostawała tylko ze względu na syna. Gdyby nie on już by jej tu nie było, tego była pewna.
- Zróbmy sobie rodzinne zdjęcie – z uśmiechem zaproponowała Kinga, bratowa Pawła – dzieci z dziadkami, potem każda rodzina z rodzicami i na koniec wspólne, duże zdjęcie. Co wy na to?
Wszyscy na propozycję przystali chętnie. Wszyscy, z wyjątkiem Dagmary, dla której ostatnie, na co miała ochotę to było stanie obok męża przy choince i uśmiechanie się do aparatu. Czuła złość, czuła się skrzywdzona. Paweł nawet nie pomyślał, aby ją przeprosić. Już pewnie zapomniał jak się do niej odniósł rano. Słowa potrafią bardzo krzywdzić. Dagmara zdążyła się o tym przekonać, jednocześnie za każdym razem czuła się silniejsza. Zmusiła się do uśmiechu i stanęła ze wszystkimi do zdjęcia. Na kolację nie zjadła wiele, wymówiła się dolegliwościami żołądkowymi. Co jakiś czas zamykała się w łazience aby zmyć łzy, które wciąż napływały jej do oczu.
Kiedy w końcu wrócili do domu Dagmara wzięła gorący prysznic aby zmyć z siebie wydarzenia całego dnia. W ciepłej piżamie położyła się do łóżka i odwrócona plecami do Pawła zasnęła.
Do Sylwestra napięcie między małżonkami zelżało. Na powitanie Nowego Roku byli zaproszeni do Magdy i Maćka. Miała przyjść też Kamila z mężem. Już wcześniej ustalili co, kto przyniesie do zjedzenia czy wypicia. Kiedy przyszli zastali mieszkanie przyjaciół przystrojone w balony i błyszczące serpentyny. Z głośników leciały taneczne przeboje, stół w salonie też był odpowiednio do okazji zastawiony i udekorowany.
Dagmara wcześniej opowiedziała przyjaciółkom o wydarzeniach z wigilijnego poranka. Obie nie mogły uwierzyć jak mąż może tak potraktować żonę. Co więcej, nie mieściło im się w głowie jak w ogóle można tak potraktować drugiego człowieka. Obie postanowiły ukradkiem obserwować Pawła i jeśli zajdzie taka potrzeba reagować aby powstrzymać go przed dokuczeniem żonie.
Mimo wcześniejszych obaw wieczór mijał w przyjaznej atmosferze. Było pyszne jedzenie, drinki i muzyka porywająca do tańca. Nawet Paweł nie mógł odmówić i dał się porwać zabawie. Dzieci zamknęły się w pokoju pochylone nad klockami lego. Tuż przed północą wszyscy ubrali się ciepło i wyszli przed blok ze sztucznymi ogniami i butelką szampana. O północy Patryk otworzył butelkę i podawał każdemu po kolei. Dagmara czekała aż mąż złoży jej życzenia, ale on podszedł najpierw do Piotrka, potem do Kamili. Dagmara poczuła jak wokół gardła zaciska jej się niewidzialna pętla. Odwróciła się i wbiegła do mieszkania przyjaciółki, gdzie zamknęła się w łazience. Magda widząc co się dzieje ruszyła za nią. Delikatnie zapukała do drzwi.
- Dagmara co się dzieje. Otwórz drzwi, proszę.
Kiedy drzwi otworzyły się wślizgnęła się do środka i przytuliła zapłakaną koleżankę.
- Hej, co jest? Co się stało? Tak nagle wybiegłaś?
Dagmara pociągnęła nosem, otarła dłonią wciąż napływające łzy.
- Zawsze tak jest. Jest mi przykro bo Paweł nigdy nie składa mi pierwszej życzeń. Rozumiesz to? Jestem jego żoną od dziesięciu lat, a on zawsze zaczyna od innych, a jak do mnie podchodzi to tylko mówi „wszystkiego najlepszego” i nic więcej. Jest mi przykro. Wiem, że wypiłam i pewnie staję się żałosna, ale jest mi tak zwyczajnie, po ludzku, przykro
Magda wciąż tuliła koleżankę dodając jej otuchy. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Rozumiała ją doskonale. Nie chciałaby znaleźć się na jej miejscu. Zastanawiała się co może zrobić aby choć na chwilę ulżyć Dagmarze. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
- Dziewczyny, co wy tam robicie? Co się stało? – usłyszały zaniepokojony głos Pawła
- Nic się nie stało, poprawiamy makijaż. Zaraz wyjdziemy – odezwała się Magda
- Dagmara, wpuścisz mnie? Powiedz co ci jest? - Paweł jednak nie dawał za wygraną.
Magda zapytała przyjaciółkę wzrokiem co zrobić. Kiedy ta kiwnęła głową otworzyła drzwi, do środka wszedł Paweł z wymalowanym przestrachem na twarzy.
- Zostawię was – Magda wyszła i skierowała się w stronę salonu
- Powiesz mi co się stało, że się tak rozczuliłaś? – zapytał Dagmarę kiedy zostali sami - Jest mi przykro bo chciałam żebyś mnie przytulił a ty zacząłeś od innych – chlipała – zrobiło mi się przykro, że inni są dla ciebie ważniejsi – Dagmara czuła, że zaczyna się nakręcać, a wypite drinki dodatkowo wzmacniają jej stan.
- Daga, przepraszam cię. Nie sądziłem, że tak zareagujesz, że to dla ciebie takie ważne. Już będę zwracał na to uwagę, obiecuję. Ale nie płacz już proszę.
Dagmara wtuliła się w męża. Wciąż pociągała nosem, ale była już spokojniejsza. Paweł jeśli tylko chciał potrafił być spokojny i życzliwy. Dagmara żałowała, że to nie jest reguła. Doceniała takie chwile i czekała na nie. Chwytała się ich jak liny ratunkowej łudząc się, że dzięki nim jej małżeństwo jeszcze nie jest skreślone. Z taką myślą weszła w nowy rok.

lzejsza-ja