Archiwum 22 czerwca 2023


cze 22 2023 Rozdział 25
Komentarze (0)

Maciek stał oparty plecami o blat w pokoju socjalnym i dopijał kawę. W lekarskim uniformie czekał na rozpoczęcie swojej zmiany. W zamyśleniu spoglądał w telefon, nie zauważył kiedy do pomieszczenia wszedł kończący swoją zmianę Tomek.
- Wszystko w porządku? – zapytał, widząc, że przyjaciel myślami jest zupełnie gdzie indziej
- Magda ma niedługo urodziny i muszę wymyślić jakiś prezent - ocknął się Zarzycki
- Może coś z biżuterii, albo pobyt w spa?
- Mówisz, jakbyś jej nie znał. Przecież ona nosi tylko obrączkę i sportowy zegarek, a w spa by się zanudziła.
- To nie wiem. Wykup jej jakąś wyprawę rowerową – Tomasz rzucił kolejnym pomysłem
- Podsunąłeś mi pomysł – Maciek urwał porażony nagłą myślą – dzięki. Muszę zadzwonić w jedno miejsce, trzymaj kciuki żeby się udało.
- Jasne, ale przynajmniej powiedz co wymyśliłeś
- Boks. Trening bokserski. Kiedyś leczyłem zęby jednemu bokserowi, pewnie go znasz – wymienił nazwisko, a Tomasz pokiwał głową na znak, że wie o kim mowa - wyszedł zadowolony i powiedział, że gdybym chciał poboksować w jego klubie to mam zadzwonić. Nie lubię takich sytuacji, ale czego się nie robi żeby uszczęśliwić żonę – mrugnął porozumiewawczo do przyjaciela
- Jasne. Daj znać co udało się załatwić.
- Na pewno. Zmykam. Udanego popołudnia – zadowolony Maciek ruszył w stronę gabinetu.
W ciągu kilku godzin pracy udało mu się zorganizować zaproszenie dla Magdy. Bokser pamiętał doktora i z radością zgodził się przez godzinę poprowadzić trening z jego żoną w ramach prezentu urodzinowego. Wychodząc z pracy Maciek miał już obmyślony plan działania. Bardzo chciał zaskoczyć Magdę i nie mógł doczekać się jej reakcji.
Dzień urodzin wypadał w sobotę. Kiedy Magda wstała czekał na nią zastawiony stół i rodzina gotowa do wspólnego śniadania. Po cichu liczyła, że to będzie spokojny dzień, spędzony w domu. Nie wiedziała, że jej mąż miał inne plany. Po posiłku, z uroczystą miną Maciek wręczył jej olbrzymi bukiet tulipanów i płaskie pudełeczko. Kwiaty stanęły w wazonie na środku stołu, a Magda z zaciekawieniem zaczęła odwiązywać wstążeczkę z pudełka. Kiedy zobaczyła co jest w środku zaniemówiła z wrażenia aby po chwili rzucić się mężowi na szyję.
- Chcesz uszczęśliwić kobietę podaruj jej trening bokserski – zaśmiał się zadowolony, że miał dobrą intuicję – zawiozę cię na ten trening, potem odwiozę dzieci do mamy, wrócę po ciebie i pójdziemy na kolację. Tak się przedstawia plan na dzisiaj.
- Cudownie - Magda klasnęła w dłonie
Po południu spakowała torbę, pożegnała dzieci i podekscytowana weszła do klubu sztuk walki prowadzonego przez pacjenta Maćka. Przez godzinę wylewała poty na sali treningowej uważnie słuchając uwag trenera i poprawiając umiejętności. Wyszła pełna energii z szerokim uśmiechem na twarzy. Przed klubem czekał już Maciek, który wziął od niej torbę i poprowadził w kierunku samochodu.
- Pojedziemy do domu, przebierzemy się i taksówką pojedziemy do miasta – zdradzał co jeszcze ich czeka tego wieczora
Magdzie głupio było powiedzieć, że najchętniej zostałaby w domu i, korzystając z okazji, że dzieci są u babci, spędziła ten wieczór tylko we dwoje. Nie chciała jednak robić przykrości Maćkowi, który postarał się, aby ten dzień był wyjątkowy.
W domu wzięła szybki prysznic, przebrała się w skórzane spodnie, błękitną koszulę i wysokie kozaki. Włosy związała z boku głowy w luźny warkocz tak, jak było jej najwygodniej. Nadgarstki spryskała ulubionymi perfumami Libre od Yvves Saint Laurent ‘a. W salonie Maciek zapinał na ręku zegarek i popijał z małej filiżanki czarne jak smoła espresso. Ubrany był w ciemne jeansy, czarną koszulę z tradycyjnie podwiniętymi rękawami i kamizelką w tym samym kolorze. Całości dopełniały czarne, skórzane półbuty. Na widok męża Magda poczuła znajome mrowienie i rozlewające się w dole brzucha ciepło. Kiedy wyszli przed blok taksówka już czekała. Maciek nie chciał zdradzić gdzie jadą, ale cały czas trzymał ją za rękę i uśmiechał się tajemniczo. Taksówka zatrzymała się pod znaną restauracją. Zarzyccy wysiedli i Maciek poprowadził Magdę do wejścia. Zarezerwowany stolik stał na niewielkim podeście, osłonięty od innych koronkowymi parawanami. Ponadto stał przy parkiecie do tańca. Podchodząc bliżej Magda dostrzegła, że przy stole siedzą wszyscy najbliżsi przyjaciele, a dekorację stanowią napełnione helem i przytwierdzone do obciążników balony. W jednej chwili minęło jej zmęczenie, usiadła obok Kamili.
- Będą jeszcze Przemek z Hanią, ale chwilę się spóźnią – powiedział Maciek
- Cudownie – dała mu całusa w policzek i upiła przyniesionego przez kelnera drinka. Kawowy likier wymieszany z wódką należał do jej ulubionych.
Przyjaciele wznosili toasty, muzyka zachęcała do tańca. Magda kątem oka zobaczyła jak palce Maćka mimowolnie zaczynają wygrywać rytm na blacie stołu. Uśmiechnęła się. Ich oczy się spotkały i w jednej chwili podnieśli się z krzeseł.
- Przepraszamy na chwilę – odezwał się Maciek – żono, zapraszam – podał jej rękę
- Idźcie, idźcie. Już was pewnie nie zobaczymy, zostaniecie na tym parkiecie – zażartował Jędrzej znając zamiłowanie przyjaciół do tańca.
„You’ve got the softest touch, I just can’t get enough when it comes to you, you’re the one I want, You’ve got the softest touch…” nucił Maciek utwór Khalida do ucha Magdy prowadząc ją lekko i płynnie. Przetańczyli jeszcze dwa utwory i wrócili do stolika. Ledwie usiedli na swoich miejscach, a pojawili się Hania, Przemek i jeszcze jeden mężczyzna, którego Hania przedstawiła jako swojego kuzyna.
- Konrad – przedstawił się każdemu po kolei mężczyzna – przepraszam, że się tak wprosiłem i dziękuję, że mogłem do was dołączyć – zwrócił się do Maćka i Magdy
- Nie ma najmniejszego problemu. Zapraszamy – Maciek wskazał mu wolne miejsce
Uwadze Magdy nie uszedł fakt, że na widok nieznajomego twarz Dagmary stężała, a ona sama bardzo pobladła i straciła humor. Podała mu jednak sztywną rękę, przy czym nawet nie próbowała się uśmiechnąć. Nowoprzybyły pogrążył się w rozmowie z Przemkiem i Bartkiem, ale od czasu do czasu spoglądał na Dagmarę, nieprzeniknionym wzrokiem, sącząc z kufla piwo. W pewnej chwili kobieta nie wytrzymała, wstała i wyszła. Magda poderwała się i pobiegła za nią. Znalazła przyjaciółkę przy barze.
- Powiesz co się dzieje? Co to za facet? – naskoczyła na przyjaciółkę – znacie się?
- Tak, ale to już historia. Nie chcę o tym teraz mówić – powiedziała Dagmara słabym głosem
- Nie jestem pewna czy to taka historia. Odkąd przyszedł jesteś blada i nie bawisz się dobrze. Nawet żarty Bartka cię nie bawią, a to już zły znak.
- Magda, nie martw się o mnie, proszę. To twoje urodziny. Nie chcę ci psuć zabawy. Zaraz pójdę do domu. Pożegnasz i przeprosisz ode mnie resztę, proszę? Nie chciałabym już tam wracać.
- Oczywiście, ale wiesz, że będziemy musiały pogadać?
- Wiem – Dagmara założyła kurtkę, uściskała koleżankę
Magda wróciła do stolika, wytłumaczyła nieobecność Dagmary.
- Baw się, Dagmara jest dorosła, jutro z nią porozmawiamy – powiedziała cicho Kamila widząc minę Magdy – twoje zdrowie – po czym wyciągnęła ją na parkiet
Zabawa powoli dobiegała końca. Każdy dopił swojego drinka i po krótkim pożegnaniu rozeszli się do domów. Magda była zmęczona intensywnością minionego dnia, najchętniej zakopałaby się w ciepłej kołdrze. Maciek miał jednak inne plany. Do dwóch kieliszków nalał wino, włączył cicho muzykę. Kiedy Magda weszła do salonu podał jej jeden z nich.
- Chcesz mnie upić? – roześmiała się biorąc naczynie i upijając niewielki łyk
- Nic bardziej mylnego. Mam inny plan wobec ciebie. Najpierw wypijmy za moją mądrą, piękną i młodą żonę – upił trochę wina i odstawił kieliszek na blat kuchenny
- A co potem? – Magda również odstawiła swój
- A potem – wyciągnął rękę i jednym, mocnym ruchem przyciągnął ją do siebie – potem zatańczymy ostatni tej nocy taniec. Zaczęli płynąć po dywanie w rytm I belong to you Lenny’ego Kravitza. Magda wtuliła nos w zagłębienie szyi męża wdychając zapach jego perfum pomieszany z zapachem skóry i potu.
I belong to you, you belong to me too. You make my life complete, you make me feel so sweet…
- Romantyk z pana doktorze Zarzycki. To były cudowne urodziny. Dziękuję.

lzejsza-ja