Archiwum 23 czerwca 2023


cze 23 2023 Rozdział 26
Komentarze (0)

Magda obudziła się przed jedenastą. Maciek musiał już wstać bo jego połowa łóżka była pusto, i równo zaścielona. Znalazła go w salonie, gdzie w telewizji oglądał jakiś publicystyczny program. Na kuchennym półwyspie stał koszyk z pieczywem, na dużym talerzu leżały ułożone liście mieszanki salat, papryka, małe pomidorki, obok różne rodzaje serów i miseczka z domowej roboty hummusem. Usiadła przy stole z jedną nogą opartą na siedzisku krzesła. Z wysokiego dzbanka nalała do filiżanki kawy i uzupełniła mlekiem ryżowym.
- Maciek – zaczęła – a ty dobrze znasz tego kuzyna Hanki?
Maciek oderwał wzrok od telewizora.
- Znam to za dużo powiedziane. Widziałem go raz czy dwa razy. Może trzy przy okazji ślubu Hanki i Przemka, chrztu albo komunii Jacka bo wydaje mi się, że on jest ojcem chrzestnym. A dlaczego pytasz?
- Widziałeś jak Dagmara na niego zareagowała? Przestała być sobą, jakby ducha zobaczyła. Zadzwonię do niej i spytam o co chodziło bo wczoraj nie chciała nic powiedzieć – wyciągnęła rękę w stronę telefonu
Maciek poderwał się z kanapy, w dwóch susach doskoczył do Magdy i włożył jej w usta małego pomidorka aby nie mogła zaprotestować.
- Teraz nie będziesz nigdzie dzwonić. Wiesz dobrze ile te wasze konferencje przez telefon trwają. Za chwilę jedziemy do mamy na obiad, twoja mama też ma przyjechać. Do Dagmary zadzwonisz jak wrócimy – podał żonie kolejnego pomidora bo już otwierała usta aby coś powiedzieć.
Obiad u Matyldy minął w przyjemnej atmosferze. Matylda przygotowała małe przyjęcie. Trzy rodzaje surówek, roladki drobiowe ze szpinakiem i serem feta, mielone kotleciki i faszerowane pieczarki portobello zapieczone pod pierzynką parmezanu, do tego ryż i ziemniaki z koperkiem do wyboru. Na deser mama Maćka podała imponujący tort ze śmietankowo-malinowym kremem. Goście byli usatysfakcjonowani, a gospodyni szczęśliwa, że mogła przygotować coś dla rodziny. Późnym popołudniem Magda z Maćkiem i dziećmi wyszli. U Matyldy została tylko Adrianna, mama Magdy. Obie panie miały kupione bilety do teatru i wybierały się na wieczorny spektakl.
Pod blokiem natknęli się na Kamilę.
- Porywam Magdę – Kamila wzięła przyjaciółkę pod rękę – jedziemy do Dagmary.
Maciek uniósł ręce w geście kapitulacji, wiedział, że z tym babskim sojuszem nie ma szans wygrać.
- Nie martw się doktorku, niedługo odstawię ci żonę. Obiecuję, że będzie jednym kawałku. Pa.
W ciągu kilku minut dojechały pod blok Dagmary. Windą wjechały na piąte piętro, Kamila zadzwoniła do drzwi. Po chwili drzwi otworzyła zaskoczona Dagmara, a Kamila władowała się do środka. Za nią weszła Magda.
- Mów – Kamila nie robiła wstępów – co to za facet wczoraj tak się zdenerwował, że wyszłaś z imprezy?
Dagmara posłała Magdzie pytające spojrzenie, ale ta tylko rozłożyła bezradnie ręce i pokręciła głową.
- No dalej. Co to za koleś? – Kamila nie dawała za wygraną.
Dagmara zrobiła koleżankom herbatę i zaprosiła do salonu, gdzie usiadły przy niewielkim stoliku. Potem zaczęła opowiadać.
- Konrada poznałam na studiach. Oboje byliśmy z tej samej miejscowości i studiowaliśmy na jednej uczelni, na tym samym roku. Przed licencjatem ja wyjechałam do Wilna na stypendium, a on został. Wydawało mi się, że damy radę, że te kilka miesięcy szybko minie. Myliłam się – Dagmara zawiesiła głos – kiedy wróciłam okazało się, że on już spotyka się z inną, ta dziewczyna była nawet w ciąży. Co miałam robić? Wyjechałam do Poznania na ostatnie dwa lata studiów, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Zwłaszcza, że najwyraźniej on o mnie zapomniał, albo nie chciał pamiętać. Nie pisał, nie dzwonił. Jakbym nie istniała.
- To przykre – Magda przysiadła się bliżej koleżanki
- Wyparłam go z pamięci. Potem poznałam Pawła, wyszłam za mąż i wiecie co było dalej.
Kamila i Magda zgodnie pokiwały głowami.
- Wiecie co jest najlepsze? Kilka dni temu, tuż przed tym jak byliście u mnie kiedy podpisywałam te cholerne papiery rozwodowe, widziałam Konrada. Koło mojego biura. Ja przechodziłam przez ulicę, on stał na czerwonym świetle w samochodzie. Miał ciemne okulary, wtedy go nie poznałam, ale czułam, że skądś znam tego człowieka. A kiedy wczoraj go zobaczyłam wszystko wróciło. I może nie byłoby najgorzej gdybyśmy rozstali się jak ludzie. Wiecie, nie wyszło nam, trudno, każde idzie w swoją stronę, ale potrafimy się zachować. A on wpada nagle taki wypucowany, elegancki i pewny siebie. Przepraszam, nie byłam w stanie na niego patrzeć.
- Pytałam Maćka czy go zna, ale on podobno widział go tylko kilka razy. Ten Konrad pracował przez kilka lat za granicą. Dopiero wrócił – Magda przekazała, czego udało jej się dowiedzieć – odkąd jestem z Maćkiem nie słyszałam o nim, ani go nie widziałam. Też byłam zdziwiona, że to kuzyn Hani. Nigdy o nim nie wspominała.
- Pozostaje mieć nadzieję, że więcej się na siebie nie natkniecie – podsumowała Kamila – ale najpierw chodźcie, sprawdzimy co to za typ – to mówiąc sięgnęła po swój telefon i włączyła przeglądarkę – jak on ma na nazwisko?
- Wasilewski – powiedziała Dagmara zanim zdążyła pomyśleć co robi
- Kamila, daj spokój. Ile ty masz lat żeby bawić się w internetową inwigilację? – Magda próbowała odwieźć koleżankę od pomysłu wyśledzenia byłego chłopaka Dagmary, ale Kamila już przeglądała wyniki wyszukiwania.
- O! – wykrzyknęła – to jakaś szycha chyba – przesunęła palcem po ekranie telefonu – Tu jest napisane, że Konrad Wasilewski objął stanowisko dyrektora w koncernie budowlanym. O kurde, ich siedziba jest na Brackiej. Daga, a ty przypadkiem tam nie pracujesz?
Dagmara pobladła. Gorzej być nie mogło. Ledwie zakończyła swoje małżeństwo z Pawłem, ledwie jakoś zaczęła układać nową codzienność, a wyglądało na to, że będzie musiała stanąć oko w oko z duchami przeszłości. Nie miała na to ochoty, ale nie miała też wyjścia.
- Pracuję. Ten koncern ma siedzibę w budynku obok.

lzejsza-ja