Archiwum 07 lipca 2023


lip 07 2023 Rozdział 38
Komentarze (0)

Kiedy dojechali do ośrodka było późne popołudnie. Parking, w znacznej części był zajęty i ustawienie potężnego samochodu wymagało od Maćka sporo manewrowania. Dzieci znaleźli na placu zabaw gdzie Kacper z Michałem rozgrywali na trawie mecz piłki nożnej, Klara rozłożona na kocu czytała książkę, a obie babcie siedziały na ławce pogrążone w rozmowie. Kiedy Michał zobaczył nadchodzących rodziców pędem rzucił się w ich kierunku w pierwszej kolejności dopadając do Maćka. Póki co to wciąż on był głównym autorytetem i idolem chłopca. Szala pierwszeństwa jednak coraz częściej przechylała się na stronę Kacpra który stawał się wzorem dla młodszego brata. W Darłówku mieli spędzić trzy dni, a następnie wrócić do domu, przepakować bagaże i samolotem odlecieć nad Morze Czarne.
Droga powrotna Dagmary i Konrada upłynęła w znacznej mierze w milczeniu. Kiedy zostali sami, bez wsparcia przyjaciół, kobieta poczuła się trochę zakłopotana. Nie wiedziała jak nazwać to, co wydarzyło się między nimi w ciągu minionych dwóch dni. Konrad pomógł wnieść jej walizkę na piętro, przywitał się z Piotrkiem, który kilka godzin wcześniej wrócił od ojca i szykował się do wyjazdu na obóz wspinaczkowy, i wyszedł.
- Fajny ten pan Konrad – zagadnął matkę chłopak
- Słucham? – pogrążona we własnych myślach Dagmara nie usłyszała do mówił syn
- Mówiłem, że fajny ten pan Konrad.
- Nie masz nic przeciwko temu, że się z nim spotykam od czasu do czasu?
- Chodzi ci o ojca? – Dagmara przytaknęła – Wiesz, nie jestem już dzieckiem. Wiem, że do siebie nie wrócicie. Nawet gdybym ja tego chciał to ty nie chcesz. Pamiętam przecież co się działo kiedy byliście razem.
- Kiedy ty mi tak wyrosłeś, synku? – przytuliła chłopaka, który już teraz przewyższał ją o głowę – jesteś takim mądrym dzieckiem
- No mama, daj już spokój – śmiejąc się wyswobodził się z jej objęć - mnie za chwilę tu nie będzie, a tobie przyda się towarzystwo. Zresztą ojciec też ma w Wiedniu jakąś Elizę. Jesteście kwita.
Po tych słowach zniknął w swoim pokoju aby dokończyć pakowanie plecaka. Dagmara stała w korytarzu i starała się pozbierać myśli. Nie liczyła, że wrócą do siebie z Pawłem. Nawet by tego nie chciała, ale nie sądziła, że on tak szybko znajdzie sobie kogoś na jej miejsce. Coś ją zakłuło w okolicach serca. Bynajmniej nie z powodu nowej miłości eks małżonka, ale tego, że ona sama miała wyrzuty sumienia, po tym, jak pozwoliła sobie na chwile uniesień z Konradem, a jej były mąż, jak się okazuje, od dawna nie marnował czasu.
W czasie, kiedy Dagmara roztrząsała dylematy związane z nabierającą tempa znajomością z Konradem Wasilewskim, Zarzyccy rozpakowali się w domku, który wynajęli dla dzieci i babć. Domek był murowany, miał łazienkę, cztery sypialnie i salon ze wspólną kuchnią. Położony był w ośrodku wypoczynkowym usytuowanym niemal nad samym morzem. Wystarczyło wyjść przez jedną z furtek umiejscowionych na tyłach ośrodka, przejść kilka kroków przez sosnowy lasek aby znaleźć się na piaszczystej, nadbałtyckiej, plaży. Na terenie ośrodka znajdował się brodzik dla dzieci, plac zabaw i wiata, pod którą w sezonie letnim odbywały się zabawy taneczne.
Mimo zmęczenia Maciek poszedł z synami kopać piłkę, Magda usiadła z teściową i mamą na tarasie. Na stoliku stały kubki z kawą, a na talerzyku leżały pyszne ciastka kupione na przyjazd rodziców przez stęsknione dzieci. Klara trzymała się z boku raz po raz zerkając na Magdę.
- Pójdziemy na spacer? – zapytała podchodząc i nachylając się do ucha kobiety
- No jasne, jeśli masz ochotę z przyjemnością się przejdę – to mówiąc Magda wstała od stołu, schowała telefon do kieszeni jeansowych szortów i ruszyła za Klarą w stronę wydm. Przez chwilę szły w całkowitym milczeniu wsłuchując się w szum fal, krzyki mew i świst wiatru między drzewami.
- Kiedyś powiedziałaś, że jak będę chciała o coś spytać, coś powiedzieć albo pomilczeć to jesteś – niespodziewanie zaczęła Klara
- Mówiłam - przytaknęła Magda – zawsze jestem, kiedy tylko będziesz mnie potrzebować
Na te słowa dziewczyna przytuliła się do niej.
- Ciężko ze mną miałaś. Przepraszam Magda – przytuliła się niezgrabnie
- Klara, kochanie. To już było. Mamy wszystko wyjaśnione. A myślę, że jeszcze niejedno przed nami – roześmiały się obie – masz ochotę na gorącą czekoladę?
- Nigdy nie odmówię – oblizała się Klara – usiądziemy i pogadamy jak kobieta z kobietą, ale najpierw zrobimy sobie zdjęcie na tle morza, co?
Klara powiedziała to w taki sposób, że Magda nie mogła się nie roześmiać. Z dokładnością charakterystyczną dla nastolatek śledzących portale społecznościowe Klara wykadrowała ujęcie i zrobiła kilka zdjęć. Następnie usiadły w jeszcze działającym plażowym barze i złożyły zamówienie. Ostatecznie zdecydowały się na gorące maliny z waniliowym sosem i lodami. Objedzone usiadły na chwilę na plaży i patrzyły na rozbijające się o brzeg fale. Po kilkunastu minutach ruszyły w drogę powrotną do ośrodka, gdzie Maciek akurat kończył kąpać Michała. Na zewnętrznym stoliku miejsce ciastek zajęły kanapki i sałatka przygotowane przez Adriannę na kolację. Matylda przyniosła, uwielbiane przez całą rodzinę, faszerowane pieczarki. Klara spojrzała na Magdę i obie jednocześnie się roześmiały. Nie chcąc robić przykrości zjadły trochę sałatki i po jednej pieczarce. Znając możliwości obu swoich dziewczyn Maciek przyglądał się im podejrzliwie.
- Dzisiaj jest dyskoteka. Pójdziemy? – zapytała Klara gryząc kawałek pieczarki i patrząc na ojca i Magdę
- Idźcie z Kacprem. My jesteśmy trochę zmęczeni, prawda skarbie? – Maciek spojrzał na żonę
- Może ty jesteś zmęczony, ja nie bardzo.
- Tato nie żartuj. Przecież wy nigdy nie odmawiacie tańca. Tańczycie przy każdej okazji. A teraz mówisz, że jesteście zmęczeni? – odparował Kacper
Doktor Zarzycki spojrzał podejrzliwie na syna. Nie poznawał go. Od kiedy Kacprowi tak zależy żeby iść tańczyć? W końcu gromiony spojrzeniami żony i dzieci musiał skapitulować i obiecać, że pójdą chociaż na chwilę. Michał miał zostać w domku pod opieką babci Matyldy. Adrianna umówiła się na spacer ze znajomymi z uczelni, których przypadkiem spotkała w miasteczku.
Wychodząc Maciek przewiesił na ramionach sweter w biało granatowe pasy, wziął Magdę za rękę i wolnym krokiem ruszyli za dziećmi. Pod oświetloną kolorowymi lampkami wiatą zebrała się już spora grupa spragnionych wieczornej zabawy wczasowiczów. Didżej powoli się rozgrzewał, co chwilę namawiał do zostawiania u niego muzycznych dedykacji, z ustawionych głośników uszu dobiegały nowsze i starsze przeboje. Do stojącego na parkiecie minibaru ustawiła się kolejka wielbicieli złotego trunku. Nieopodal obsługa ośrodka serwowała grillowane kiełbaski, hot dogi i warzywne szaszłyki. Maciek zamówił dla Magdy piwo z sokiem imbirowym, dla siebie czarne, a bliźniaki musiały zadowolić się lemoniadą. Mimo obfitej kolacji Kacper nie mógł odmówić sobie pajdy chleba ze smalcem i kiszonym ogórkiem. Kiedyś taką kanapkę zaserwowała mu babcia i od tamtej pory stał się jej wielbicielem. Impreza się rozkręcała. Klara poszła tańczyć z poznanymi koleżankami, Kacper rzucał piłką do ustawionego nieopodal kosza. Na parkiecie zaczynało robić się gęsto. Didżej co chwilę zapowiadał muzyczne dedykacje. Nawet Maciek, mimo początkowego zmęczenia, dał się przekonać i przetańczyli z Magdą kilka utworów.
- A teraz – usłyszeli głos didżeja – dedykacja dla najlepszych rodziców Magdy i Macieja od niesfornych bliźniaków Kacpra i Klary – Zarzyccy spojrzeli na siebie, jednocześnie roześmieli i pokręcili głowami.
„take your chance for paradise, I’m looking in your eyes Mine, be mine tonight…” usłyszeli jeden z hitów zespołu C.C. Catch. Nie mając wyboru Maciek poprowadził żonę na parkiet.
“I can lose my heart tonight If you love me, feel alright… “ – nuciła Magda. Kiedy piosenka dobiegła końca postanowili wrócić do domku. Odszukali bliźniaki, nakazując im wrócić najpóźniej za godzinę. Zanim położyli się spać usiedli z lampkami wina na tarasie. Magda oparła głowę na ramieniu męża i przeglądała portal społecznościowy. Jej uwagę zwrócił post dodany przez Klarę. Dziewczyna dodała zdjęcie jakie zrobiły sobie podczas spaceru po plaży. Kiedy przeczytała podpis pod fotografią do oczu napłynęły jej łzy.
„(…) i szepcze córka do mamy, ach jaki przyjemny spacerek(…)” – dziewczyna wykorzystała fragment jednego z wierszyków dla dzieci. Wzruszona podsunęła telefon Maćkowi. Spojrzał, uśmiechnął się szeroko i mocniej przytulił Magdę.

lzejsza-ja