Archiwum 11 lipca 2023


lip 11 2023 Rozdział 40
Komentarze (0)

Następnego dnia po wieczornej wizycie Konrada, Magda postanowiła odwiedzić Dagmarę. Zaopatrzona w kilka pączków zadzwoniła do drzwi przyjaciółki. W pierwszej chwili nie poznała koleżanki. Oczy miała czerwone, a twarz opuchniętą od płaczu.
Zarzycka odłożyła pudełko ze słodkościami na szafkę w przedpokoju i przytuliła Dagmarę.
- Hej, co ci jest? Co się stało Daga?
W odpowiedzi usłyszała chlipnięcie i pociągnięcie nosem. Będąc w takim stanie Dagmara na pewno nic jej nie powie. Magda zaprowadziła ją do łazienki i obmyła twarz zimną wodą. Następnie zaprowadziła ją do salonu i posadziła na sofie. Sama poszła do kuchni, gdzie zaparzyła im po kubku mocnej herbaty. Dla Dagmary nalała też kieliszek mocnej anyżówki, którą przywiozła jej w prezencie z Bułgarii. Pączki wyłożyła na talerz, a wszystko ustawiła wszystko na okrągłej tacy i zaniosła do pokoju. Dagmara wypiła nalewkę, wytarła dłonią kropelki trunku jakie zostały w kącikach ust i głośno westchnęła.
- Opowiadaj. Co się stało – powtórzyła pytanie Magda
- Jestem do dupy – zachlipała Dagmara
Magda otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Odniosła wrażenie, że terapia jaką przeszła jej znajoma przyniosła oczekiwany skutek i przynajmniej w jakimś stopniu pomogła Dagmarze odzyskać wiarę w siebie.
- Dlaczego tak myślisz?
- Nic mi nie wychodzi. Jestem całkiem sama. Jestem gruba, głupia i brzydka.
- Hej. Kobieto – Magda zmusiła przyjaciółkę do popatrzenia na siebie – nie jesteś sama. Masz gromadę przyjaciół, którzy cię kochają. Masz Konrada. Nie jesteś głupia. Mam ci przypomnieć, że niedawno opijaliśmy twój awans? Brzydka i gruba też nie jesteś. Skąd ci to przyszło do głowy?
- Ale Piotreeeek – rozpłakała się
Magda domyślała się, że rozstanie z synem, z którym była bardzo mocno związana będzie dla Dagmary ciężkim przeżyciem. Sądziła jednak, że ta pogodziła się już z jego wyjazdem do ojca. Magda przymknęła oczy i odetchnęła kilka razy.
- Dagmara. Posłuchaj mnie. Twój syn dostał szansę na lepszy start. Wiem, że rozstanie nie jest łatwe, ale przecież on nie wyjechał na koniec świata. Wiem, że pewnie łatwo jest mi mówić, ale wykorzystaj teraz czas dla siebie. Żyłaś pod presją i uwiązana do humorów Pawła przez długie lata. Teraz niech on się pomęczy z dzieckiem, a ty szalej.
- A jak Paweł przeciągnie Piotrka na swoją stronę i on się ode mnie odwróci? Nie będzie chciał mnie odwiedzać? – załkała
- Daga! Ty siebie słyszysz? Piotrek to rozsądny dzieciak, za chwilę będzie pełnoletni. Ma już swoje zdanie i nie sądzę żeby Paweł był wstanie aż tak mu czymś zaimponować, że ten zerwie z tobą kontakt.
- Zastanawiam się czy to był dobry pomysł żeby go puścić do tego Wiednia – w oczach Dagmary puściła kolejna tama łez.
- Daguś – Magda położyła ręce na ramionach koleżanki i zmusiła ją aby na nią spojrzała – od urodzenia chroniłaś Piotrka przed humorami ojca, stawałaś w jego obronie, pomagałaś i wspierałaś. Takich rzeczy się nie zapomina. Oczywiście, początkowo on może się zachłystnąć nowym otoczeniem i to jest naturalne. Ale nigdy nie zapomni o tobie. To jest niemożliwe. Zjedz pączka – Magda podsunęła pod nos koleżanki talerzyk, ta wgryzła się w miękkie ciasto, a na jej twarzy pojawił się błogi wyraz – a ty pomyśl w końcu o sobie i zacznij szaleć. Odbij sobie za te wszystkie lata.
- Nie mam ochoty szaleć.
- Ty nie, ale Konrad pewnie ma ochotę – Magda mrugnęła znacząco
- Co ma Konrad to tego?
- Czy ty naprawdę nie widzisz jak on na ciebie patrzy? Jak wodzi za tobą wzrokiem?
Dagmara przestała przeżuwać, upiła łyk herbaty.
- Był wczoraj u nas – kontynuowała Magda – pytał o ciebie. Jemu naprawdę na tobie zależy.
- Pytał o mnie? A o co konkretnie?
- Chciał wiedzieć dlaczego wysyłasz mu sprzeczne sygnały. Robisz krok w przód, a potem dwa do tyłu.
Dagmara gryzła pączka w milczeniu.
- Co mu powiedziałaś?
- Tylko tyle, ile uważałam, że mogę powiedzieć. Dagmara, jemu naprawdę na tobie zależy. Nawet Maciek na to zwrócił uwagę. Musisz porozmawiać z Konradem i wyjaśnić mu wszystko.
- Myślisz, że to takie łatwe?
- Nie. To nie jest łatwe. Ja też przez to przechodziłam, Maciek nie miał ze mną lekko. Nawet w chwilach, kiedy wszystko było w porządku zdarzało mi się wracać myślami do przeszłości. Porównywałam życie z Maćkiem do tego z Dominikiem. To nie był łatwy czas, zwłaszcza dla Macieja.
- Jak sobie z tym poradziłaś?
Magda popatrzyła w okno i milczała przez krotką chwilę.
- Duża w tym zasługa Maćka, który moje chwile zwątpienia przyjmował ze spokojem. Nie zaprzeczał im, dał prawo do przeżycia tych wszystkich sprzecznych uczuć. Był obok, wspierał. Kiedy było trzeba stawiał do pionu. Czasem potrzebowałam się wypłakać, a czasem wystarczyło, że powiedział jedno zdanie i przytulił dając wsparcie.
- Zazdroszczę ci takiego faceta. Między wami wciąż jest chemia. Uczucie aż iskrzy.
- Wiesz, ja te kilka miesięcy po odejściu od Dominika założyłam maskę pewnej siebie dziewczyny, nie do zdarcia. Przecież jak to, ja, pani psycholog mam być przykładem, a nie się rozklejać. Nie dałam sobie prawa do płaczu, do gorszych chwil. Wszystkich, z wyjątkiem Kamili i Bartka, udało mi się nabrać, że wszystko jest w porządku. Oni wiedzieli, jak jest naprawdę, ale nie dali po sobie nic poznać. Czekali. Na początku, nawet przed Maćkiem udało mi się udawać. On mnie bardzo szybko rozgryzł, ale też nic nie dał poznać po sobie. Któregoś dnia wybuchłam. Wyszła ze mnie ta zahukana, niepewna siebie Magda. Kiedy zamieszkaliśmy razem porozmawialiśmy. Wytłumaczyłam mu, że chwile zawieszenia wynikają z moich przeżyć, a nie z tego, że on coś zrobił nie tak. Dla niego to też nie był łatwy czas. Nie zapominaj, że on miał dwójkę dzieci. Do tego pojawiła się kobieta z bagażem niekoniecznie dobrych doświadczeń. Niejeden pewnie by się poddał i stwierdził, że ma dosyć własnych problemów i nie ma ochoty brać sobie na głowę dodatkowych w postaci kobiety po przejściach – Magda mówiła coraz ciszej. Odłożyła pączka na talerzyk i sięgnęła po kubek z herbatą. Odetchnęła kilka razy i otarła łzy, które nabiegły jej do oczu na wspomnienie pierwszych tygodni wspólnego mieszkania – weszliśmy w ten związek pewni swoich uczuć mimo, że znaliśmy się bardzo krótko.
Dagmara patrzyła na przyjaciółkę z otwartymi ze zdziwienia oczami. Magda nigdy nie ukrywała swojej przeszłości. Zawsze mówiła szczerze o tym, co przeżyła. Kiedy się poznały Magda była już w związku z Zarzyckim i dla Dagmary to była relacja wzorcowa. Nie brała pod uwagę, że ich początki mogły nie być łatwe, zwłaszcza, że przyjaciółka nigdy o nich nie wspominała.
- Długo to trwało zanim osiągnęłaś spokój?
- Kilka miesięcy. Chociaż, czekaj, co ja mówię? Nadal nie jestem spokojna. Wiesz, tylko Kamili o tym mówiłam, ale zastanawiałam się i nadal czasem się zastanawiam dlaczego taki facet, szanowany lekarz, przystojny itede itepe zwrócił uwagę właśnie na mnie. Teraz już rzadziej, ale na początku, nawet po ślubie, bardzo bałam się, że sen się skończy i obudzę się w kawalerce kuzynki z kotem na kolanach.
Dagmara nie mogła wyjść ze zdziwienia. Nie znała Magdy od tej strony. Dla niej przyjaciółka zawsze była pewna siebie, wygadana, mistrzyni organizacji i opanowania.
- Co ty opowiadasz? Przecież Maciek patrzy w ciebie jak w obraz. Chyba nigdy nie widziałam tak wpatrzonego w kobietę mężczyzny. Jak mogłaś wątpić, że on traktuje cię poważnie.
- W to, że traktuje mnie poważnie nie wątpiłam. Po prostu wydawało mi się to wręcz nierealne, że taka miłość się zdarza, że tacy faceci, jak on, istnieją. Co więcej, po związku z Dominikiem miałam tak obniżone poczucie własnej wartości, że przez jakiś czas niemal wierzyłam, że na Maćka nie zasługuję. Nie mów mu tego, nalej mi tej anyżówki proszę. Potrzebuję procentów – Magda pociągnęła nosem
Dagmara poderwała się, z przeszklonej szafki wyjęła kieliszek i po sam brzeg wypełniła go przezroczystym płynem. Magda wychyliła go na raz. Oczy wciąż miała zamglone. Niełatwo było wrócić do tamtego czasu. Chciała jednak uświadomić Dagmarze, że odpowiedni partner obok może zdziałać cuda. Konrad pojawił się w życiu Dagmary tak samo nagle, jak kiedyś z niego zniknął. Być może pojawił się po to, aby pomóc jej poskładać rozbitą wiarę w siebie, odzyskać pewność, że ona też zasługuje na szczęście.
- Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. Dla mnie zawsze byłaś najbardziej poukładaną, a jednocześnie charakterną osobą, jaką znam. Nie sądziłam, że masz za sobą tak ciężkie chwile.
- Widzisz, kochana, pozory lubią mylić. Nie wszystko widać na zewnątrz. Dlatego, wracając do pana Wasilewskiego, mógł się poczuć zagubiony. Z jednej strony szalony, namiętny weekend nad morzem, a z drugiej wycofana ty po powrocie. Nie dziwię mu się, że nie wie jak powinien się zachować. Nawet, jeśli ta wasza nowa stara znajomość miałaby okazać się na krótki czas powinnaś z nim pogadać. Tobie ulży, a i jemu będzie łatwiej. Ale najpierw sobie popłacz, wyrzuć z siebie wszystko.
Po tych słowach Magda wstała i zaczęła zbierać się do wyjścia. Dagmara poszła za nią do przedpokoju i mocno przytuliła.
- Dziękuję, że przyszłaś. Bardzo mi pomogłaś.
- Od tego, jestem. Gdybyś czegoś potrzebowała dzwoń albo po prostu przyjdź – Magda przytuliła koleżankę i wyszła.

 

lzejsza-ja