Archiwum czerwiec 2023, strona 1


cze 23 2023 Rozdział 26
Komentarze (0)

Magda obudziła się przed jedenastą. Maciek musiał już wstać bo jego połowa łóżka była pusto, i równo zaścielona. Znalazła go w salonie, gdzie w telewizji oglądał jakiś publicystyczny program. Na kuchennym półwyspie stał koszyk z pieczywem, na dużym talerzu leżały ułożone liście mieszanki salat, papryka, małe pomidorki, obok różne rodzaje serów i miseczka z domowej roboty hummusem. Usiadła przy stole z jedną nogą opartą na siedzisku krzesła. Z wysokiego dzbanka nalała do filiżanki kawy i uzupełniła mlekiem ryżowym.
- Maciek – zaczęła – a ty dobrze znasz tego kuzyna Hanki?
Maciek oderwał wzrok od telewizora.
- Znam to za dużo powiedziane. Widziałem go raz czy dwa razy. Może trzy przy okazji ślubu Hanki i Przemka, chrztu albo komunii Jacka bo wydaje mi się, że on jest ojcem chrzestnym. A dlaczego pytasz?
- Widziałeś jak Dagmara na niego zareagowała? Przestała być sobą, jakby ducha zobaczyła. Zadzwonię do niej i spytam o co chodziło bo wczoraj nie chciała nic powiedzieć – wyciągnęła rękę w stronę telefonu
Maciek poderwał się z kanapy, w dwóch susach doskoczył do Magdy i włożył jej w usta małego pomidorka aby nie mogła zaprotestować.
- Teraz nie będziesz nigdzie dzwonić. Wiesz dobrze ile te wasze konferencje przez telefon trwają. Za chwilę jedziemy do mamy na obiad, twoja mama też ma przyjechać. Do Dagmary zadzwonisz jak wrócimy – podał żonie kolejnego pomidora bo już otwierała usta aby coś powiedzieć.
Obiad u Matyldy minął w przyjemnej atmosferze. Matylda przygotowała małe przyjęcie. Trzy rodzaje surówek, roladki drobiowe ze szpinakiem i serem feta, mielone kotleciki i faszerowane pieczarki portobello zapieczone pod pierzynką parmezanu, do tego ryż i ziemniaki z koperkiem do wyboru. Na deser mama Maćka podała imponujący tort ze śmietankowo-malinowym kremem. Goście byli usatysfakcjonowani, a gospodyni szczęśliwa, że mogła przygotować coś dla rodziny. Późnym popołudniem Magda z Maćkiem i dziećmi wyszli. U Matyldy została tylko Adrianna, mama Magdy. Obie panie miały kupione bilety do teatru i wybierały się na wieczorny spektakl.
Pod blokiem natknęli się na Kamilę.
- Porywam Magdę – Kamila wzięła przyjaciółkę pod rękę – jedziemy do Dagmary.
Maciek uniósł ręce w geście kapitulacji, wiedział, że z tym babskim sojuszem nie ma szans wygrać.
- Nie martw się doktorku, niedługo odstawię ci żonę. Obiecuję, że będzie jednym kawałku. Pa.
W ciągu kilku minut dojechały pod blok Dagmary. Windą wjechały na piąte piętro, Kamila zadzwoniła do drzwi. Po chwili drzwi otworzyła zaskoczona Dagmara, a Kamila władowała się do środka. Za nią weszła Magda.
- Mów – Kamila nie robiła wstępów – co to za facet wczoraj tak się zdenerwował, że wyszłaś z imprezy?
Dagmara posłała Magdzie pytające spojrzenie, ale ta tylko rozłożyła bezradnie ręce i pokręciła głową.
- No dalej. Co to za koleś? – Kamila nie dawała za wygraną.
Dagmara zrobiła koleżankom herbatę i zaprosiła do salonu, gdzie usiadły przy niewielkim stoliku. Potem zaczęła opowiadać.
- Konrada poznałam na studiach. Oboje byliśmy z tej samej miejscowości i studiowaliśmy na jednej uczelni, na tym samym roku. Przed licencjatem ja wyjechałam do Wilna na stypendium, a on został. Wydawało mi się, że damy radę, że te kilka miesięcy szybko minie. Myliłam się – Dagmara zawiesiła głos – kiedy wróciłam okazało się, że on już spotyka się z inną, ta dziewczyna była nawet w ciąży. Co miałam robić? Wyjechałam do Poznania na ostatnie dwa lata studiów, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Zwłaszcza, że najwyraźniej on o mnie zapomniał, albo nie chciał pamiętać. Nie pisał, nie dzwonił. Jakbym nie istniała.
- To przykre – Magda przysiadła się bliżej koleżanki
- Wyparłam go z pamięci. Potem poznałam Pawła, wyszłam za mąż i wiecie co było dalej.
Kamila i Magda zgodnie pokiwały głowami.
- Wiecie co jest najlepsze? Kilka dni temu, tuż przed tym jak byliście u mnie kiedy podpisywałam te cholerne papiery rozwodowe, widziałam Konrada. Koło mojego biura. Ja przechodziłam przez ulicę, on stał na czerwonym świetle w samochodzie. Miał ciemne okulary, wtedy go nie poznałam, ale czułam, że skądś znam tego człowieka. A kiedy wczoraj go zobaczyłam wszystko wróciło. I może nie byłoby najgorzej gdybyśmy rozstali się jak ludzie. Wiecie, nie wyszło nam, trudno, każde idzie w swoją stronę, ale potrafimy się zachować. A on wpada nagle taki wypucowany, elegancki i pewny siebie. Przepraszam, nie byłam w stanie na niego patrzeć.
- Pytałam Maćka czy go zna, ale on podobno widział go tylko kilka razy. Ten Konrad pracował przez kilka lat za granicą. Dopiero wrócił – Magda przekazała, czego udało jej się dowiedzieć – odkąd jestem z Maćkiem nie słyszałam o nim, ani go nie widziałam. Też byłam zdziwiona, że to kuzyn Hani. Nigdy o nim nie wspominała.
- Pozostaje mieć nadzieję, że więcej się na siebie nie natkniecie – podsumowała Kamila – ale najpierw chodźcie, sprawdzimy co to za typ – to mówiąc sięgnęła po swój telefon i włączyła przeglądarkę – jak on ma na nazwisko?
- Wasilewski – powiedziała Dagmara zanim zdążyła pomyśleć co robi
- Kamila, daj spokój. Ile ty masz lat żeby bawić się w internetową inwigilację? – Magda próbowała odwieźć koleżankę od pomysłu wyśledzenia byłego chłopaka Dagmary, ale Kamila już przeglądała wyniki wyszukiwania.
- O! – wykrzyknęła – to jakaś szycha chyba – przesunęła palcem po ekranie telefonu – Tu jest napisane, że Konrad Wasilewski objął stanowisko dyrektora w koncernie budowlanym. O kurde, ich siedziba jest na Brackiej. Daga, a ty przypadkiem tam nie pracujesz?
Dagmara pobladła. Gorzej być nie mogło. Ledwie zakończyła swoje małżeństwo z Pawłem, ledwie jakoś zaczęła układać nową codzienność, a wyglądało na to, że będzie musiała stanąć oko w oko z duchami przeszłości. Nie miała na to ochoty, ale nie miała też wyjścia.
- Pracuję. Ten koncern ma siedzibę w budynku obok.

lzejsza-ja   
cze 22 2023 Rozdział 25
Komentarze (0)

Maciek stał oparty plecami o blat w pokoju socjalnym i dopijał kawę. W lekarskim uniformie czekał na rozpoczęcie swojej zmiany. W zamyśleniu spoglądał w telefon, nie zauważył kiedy do pomieszczenia wszedł kończący swoją zmianę Tomek.
- Wszystko w porządku? – zapytał, widząc, że przyjaciel myślami jest zupełnie gdzie indziej
- Magda ma niedługo urodziny i muszę wymyślić jakiś prezent - ocknął się Zarzycki
- Może coś z biżuterii, albo pobyt w spa?
- Mówisz, jakbyś jej nie znał. Przecież ona nosi tylko obrączkę i sportowy zegarek, a w spa by się zanudziła.
- To nie wiem. Wykup jej jakąś wyprawę rowerową – Tomasz rzucił kolejnym pomysłem
- Podsunąłeś mi pomysł – Maciek urwał porażony nagłą myślą – dzięki. Muszę zadzwonić w jedno miejsce, trzymaj kciuki żeby się udało.
- Jasne, ale przynajmniej powiedz co wymyśliłeś
- Boks. Trening bokserski. Kiedyś leczyłem zęby jednemu bokserowi, pewnie go znasz – wymienił nazwisko, a Tomasz pokiwał głową na znak, że wie o kim mowa - wyszedł zadowolony i powiedział, że gdybym chciał poboksować w jego klubie to mam zadzwonić. Nie lubię takich sytuacji, ale czego się nie robi żeby uszczęśliwić żonę – mrugnął porozumiewawczo do przyjaciela
- Jasne. Daj znać co udało się załatwić.
- Na pewno. Zmykam. Udanego popołudnia – zadowolony Maciek ruszył w stronę gabinetu.
W ciągu kilku godzin pracy udało mu się zorganizować zaproszenie dla Magdy. Bokser pamiętał doktora i z radością zgodził się przez godzinę poprowadzić trening z jego żoną w ramach prezentu urodzinowego. Wychodząc z pracy Maciek miał już obmyślony plan działania. Bardzo chciał zaskoczyć Magdę i nie mógł doczekać się jej reakcji.
Dzień urodzin wypadał w sobotę. Kiedy Magda wstała czekał na nią zastawiony stół i rodzina gotowa do wspólnego śniadania. Po cichu liczyła, że to będzie spokojny dzień, spędzony w domu. Nie wiedziała, że jej mąż miał inne plany. Po posiłku, z uroczystą miną Maciek wręczył jej olbrzymi bukiet tulipanów i płaskie pudełeczko. Kwiaty stanęły w wazonie na środku stołu, a Magda z zaciekawieniem zaczęła odwiązywać wstążeczkę z pudełka. Kiedy zobaczyła co jest w środku zaniemówiła z wrażenia aby po chwili rzucić się mężowi na szyję.
- Chcesz uszczęśliwić kobietę podaruj jej trening bokserski – zaśmiał się zadowolony, że miał dobrą intuicję – zawiozę cię na ten trening, potem odwiozę dzieci do mamy, wrócę po ciebie i pójdziemy na kolację. Tak się przedstawia plan na dzisiaj.
- Cudownie - Magda klasnęła w dłonie
Po południu spakowała torbę, pożegnała dzieci i podekscytowana weszła do klubu sztuk walki prowadzonego przez pacjenta Maćka. Przez godzinę wylewała poty na sali treningowej uważnie słuchając uwag trenera i poprawiając umiejętności. Wyszła pełna energii z szerokim uśmiechem na twarzy. Przed klubem czekał już Maciek, który wziął od niej torbę i poprowadził w kierunku samochodu.
- Pojedziemy do domu, przebierzemy się i taksówką pojedziemy do miasta – zdradzał co jeszcze ich czeka tego wieczora
Magdzie głupio było powiedzieć, że najchętniej zostałaby w domu i, korzystając z okazji, że dzieci są u babci, spędziła ten wieczór tylko we dwoje. Nie chciała jednak robić przykrości Maćkowi, który postarał się, aby ten dzień był wyjątkowy.
W domu wzięła szybki prysznic, przebrała się w skórzane spodnie, błękitną koszulę i wysokie kozaki. Włosy związała z boku głowy w luźny warkocz tak, jak było jej najwygodniej. Nadgarstki spryskała ulubionymi perfumami Libre od Yvves Saint Laurent ‘a. W salonie Maciek zapinał na ręku zegarek i popijał z małej filiżanki czarne jak smoła espresso. Ubrany był w ciemne jeansy, czarną koszulę z tradycyjnie podwiniętymi rękawami i kamizelką w tym samym kolorze. Całości dopełniały czarne, skórzane półbuty. Na widok męża Magda poczuła znajome mrowienie i rozlewające się w dole brzucha ciepło. Kiedy wyszli przed blok taksówka już czekała. Maciek nie chciał zdradzić gdzie jadą, ale cały czas trzymał ją za rękę i uśmiechał się tajemniczo. Taksówka zatrzymała się pod znaną restauracją. Zarzyccy wysiedli i Maciek poprowadził Magdę do wejścia. Zarezerwowany stolik stał na niewielkim podeście, osłonięty od innych koronkowymi parawanami. Ponadto stał przy parkiecie do tańca. Podchodząc bliżej Magda dostrzegła, że przy stole siedzą wszyscy najbliżsi przyjaciele, a dekorację stanowią napełnione helem i przytwierdzone do obciążników balony. W jednej chwili minęło jej zmęczenie, usiadła obok Kamili.
- Będą jeszcze Przemek z Hanią, ale chwilę się spóźnią – powiedział Maciek
- Cudownie – dała mu całusa w policzek i upiła przyniesionego przez kelnera drinka. Kawowy likier wymieszany z wódką należał do jej ulubionych.
Przyjaciele wznosili toasty, muzyka zachęcała do tańca. Magda kątem oka zobaczyła jak palce Maćka mimowolnie zaczynają wygrywać rytm na blacie stołu. Uśmiechnęła się. Ich oczy się spotkały i w jednej chwili podnieśli się z krzeseł.
- Przepraszamy na chwilę – odezwał się Maciek – żono, zapraszam – podał jej rękę
- Idźcie, idźcie. Już was pewnie nie zobaczymy, zostaniecie na tym parkiecie – zażartował Jędrzej znając zamiłowanie przyjaciół do tańca.
„You’ve got the softest touch, I just can’t get enough when it comes to you, you’re the one I want, You’ve got the softest touch…” nucił Maciek utwór Khalida do ucha Magdy prowadząc ją lekko i płynnie. Przetańczyli jeszcze dwa utwory i wrócili do stolika. Ledwie usiedli na swoich miejscach, a pojawili się Hania, Przemek i jeszcze jeden mężczyzna, którego Hania przedstawiła jako swojego kuzyna.
- Konrad – przedstawił się każdemu po kolei mężczyzna – przepraszam, że się tak wprosiłem i dziękuję, że mogłem do was dołączyć – zwrócił się do Maćka i Magdy
- Nie ma najmniejszego problemu. Zapraszamy – Maciek wskazał mu wolne miejsce
Uwadze Magdy nie uszedł fakt, że na widok nieznajomego twarz Dagmary stężała, a ona sama bardzo pobladła i straciła humor. Podała mu jednak sztywną rękę, przy czym nawet nie próbowała się uśmiechnąć. Nowoprzybyły pogrążył się w rozmowie z Przemkiem i Bartkiem, ale od czasu do czasu spoglądał na Dagmarę, nieprzeniknionym wzrokiem, sącząc z kufla piwo. W pewnej chwili kobieta nie wytrzymała, wstała i wyszła. Magda poderwała się i pobiegła za nią. Znalazła przyjaciółkę przy barze.
- Powiesz co się dzieje? Co to za facet? – naskoczyła na przyjaciółkę – znacie się?
- Tak, ale to już historia. Nie chcę o tym teraz mówić – powiedziała Dagmara słabym głosem
- Nie jestem pewna czy to taka historia. Odkąd przyszedł jesteś blada i nie bawisz się dobrze. Nawet żarty Bartka cię nie bawią, a to już zły znak.
- Magda, nie martw się o mnie, proszę. To twoje urodziny. Nie chcę ci psuć zabawy. Zaraz pójdę do domu. Pożegnasz i przeprosisz ode mnie resztę, proszę? Nie chciałabym już tam wracać.
- Oczywiście, ale wiesz, że będziemy musiały pogadać?
- Wiem – Dagmara założyła kurtkę, uściskała koleżankę
Magda wróciła do stolika, wytłumaczyła nieobecność Dagmary.
- Baw się, Dagmara jest dorosła, jutro z nią porozmawiamy – powiedziała cicho Kamila widząc minę Magdy – twoje zdrowie – po czym wyciągnęła ją na parkiet
Zabawa powoli dobiegała końca. Każdy dopił swojego drinka i po krótkim pożegnaniu rozeszli się do domów. Magda była zmęczona intensywnością minionego dnia, najchętniej zakopałaby się w ciepłej kołdrze. Maciek miał jednak inne plany. Do dwóch kieliszków nalał wino, włączył cicho muzykę. Kiedy Magda weszła do salonu podał jej jeden z nich.
- Chcesz mnie upić? – roześmiała się biorąc naczynie i upijając niewielki łyk
- Nic bardziej mylnego. Mam inny plan wobec ciebie. Najpierw wypijmy za moją mądrą, piękną i młodą żonę – upił trochę wina i odstawił kieliszek na blat kuchenny
- A co potem? – Magda również odstawiła swój
- A potem – wyciągnął rękę i jednym, mocnym ruchem przyciągnął ją do siebie – potem zatańczymy ostatni tej nocy taniec. Zaczęli płynąć po dywanie w rytm I belong to you Lenny’ego Kravitza. Magda wtuliła nos w zagłębienie szyi męża wdychając zapach jego perfum pomieszany z zapachem skóry i potu.
I belong to you, you belong to me too. You make my life complete, you make me feel so sweet…
- Romantyk z pana doktorze Zarzycki. To były cudowne urodziny. Dziękuję.

lzejsza-ja   
cze 21 2023 Rozdział 24
Komentarze (0)

Od momentu, kiedy Klara uciekła z domu minęło kilka tygodni. Dziewczyna nie zapomniała o swoim wybryku i ze wszystkich sił starała się nie sprawiać więcej kłopotów. Maciek w końcu wymyślił dla córki karę. Przez tydzień, po lekcjach, miała przyjeżdżać do kliniki, a tam ojciec znajdował jej różne zajęcia. Miała segregować alfabetycznie karty, sprzątać w gabinecie socjalnym albo przez godzinę odbierać telefony gdyby któraś recepcjonistka była zajęta. Nie wiedział jak to wpłynie na przyszłe życie jego córki. Niespodziewanie, nawet dla samej siebie, Klara świetnie się odnalazła w klinice ojca. Pomagała na recepcji, dbała o porządek w pokoju lekarzy, nawet uspokajała płaczące przed wizytą dzieci. Maciek był dumny z córki, ale o tym powiedział jej dopiero kiedy zadanie dobiegło końca.
Wjeżdżając na osiedle Maciek zatrzymał na chwilę samochód i spojrzał we wsteczne lusterko. Był koniec marca, zima jeszcze całkiem nie odeszła. W ciemności zamajaczyła mu jasna kurtka i czerwona czapka. Pokręcił głową. To niemożliwe żeby Klara o tej porze chodziła po dworze. W dodatku w towarzystwie jakiegoś wysokiego, chudego wyrostka. Zaparkował samochód na podziemnym parkingu, wjechał windą na górę i wszedł do mieszkania. Przy kuchennym stole siedziała Magda i pogryzając kawałki złotożółtego melona grała z synami w Grzybobranie. Mimo swoich czternastu lat Kacper nie miał nic przeciwko temu aby od czasu, do czasu, zagrać z młodszym bratem w jakąś grę planszową. Trzeba przyznać, że chłopak świetnie odnalazł się w roli starszego brata. Zwłaszcza kiedy Michał podrósł na tyle, że można było z nim budować z klocków lego albo urządzać samochodowe wyścigi.
Mężczyzna przywitał się ze wszystkimi i usiadł przy wyspie aby zjeść późny obiad.
- Czy mogłem minąć się z Klarą? Gdzie ona jest?
Magda spojrzała na męża z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, ale na jej ustach błąkał się uśmiech.
- Mogłeś ją minąć. Poszła na spacer – powiedziała i pochyliła się nad planszą do gry
- A dokąd poszła o tej porze? Jest zimno, ciemno a ona jutro ma sprawdzian z chemii. Mieliśmy ćwiczyć.
- Poćwiczycie jak wróci. Zresztą już trochę ćwiczyła. Z Marcinem – dodała szybko.
Maciek zamarł z widelcem w połowie drogi do ust, a Magda widząc jego minę ledwie powstrzymała wybuch śmiechu i z całej siły starała się zachować powagę, Kacper też krztusił się od powstrzymywanego śmiechu.
- Z jakim Marcinem? – dociekał Maciek
- Maciek, nie udawaj. Z tym z góry, z bratem Oli. On jest teraz w drugiej klasie liceum i na profilu biologiczno-chemicznym. Sam zaproponował, że może z Klarą poćwiczyć.
- Już ja sobie z nim poćwiczę – burknął Maciek – nie wiesz jak wygląda wspólna nauka w tym wieku?
Magda nie wytrzymała i roześmiała się na głos.
- Kochanie, nie rozpędzaj się tak. Po pierwsze ja cały czas jestem w domu, po drugie Marcin to bardzo miły i grzeczny chłopak, po trzecie nie zamkniesz Klary w domu bo ona i tak znajdzie sposób żeby się wymknąć. Poza tym jak skończyli się uczyć sam przyszedł zapytać czy Klara może wyjść na chwilę się przewietrzyć. Miałam powiedzieć, że się nie zgadzam?
- Może nie miałaś innego wyjścia. Ale to, że jutro ma sprawdzian to już inna sprawa. Nie odpuszczę jej. W tym roku ma przecież egzaminy i jeśli poważnie myśli o porządnej szkole z profilem biologiczno-chemicznym musi przysiąść do nauki.
- W zupełności się z tobą zgadzam. Nie można odpuścić nauki, ale pierwszego nastoletniego zauroczenia nie powstrzymasz. A swoją drogą – też ktoś mógłby mnie zabrać na taki romantyczny, wieczorny spacer – powiedziała rozmarzonym tonem zerkając w stronę Maćka
- Kochanie, codziennie mogę cię zabierać na romantyczne spacery, ale najpierw muszę poćwiczyć z Klarą wiązania chemiczne – objął Magdę i delikatnie pocałował.
Tego wieczora jednak państwu Zarzyckim nie udało się zrealizować planów bo trochę zmęczona Klara nie mogła skupić się na zadaniach i Maciek siedział z nią dłużej niż zamierzał. W końcu zrobiło się zbyt zimno i późno i nikt nie miał ochoty wychodzić z domu. Magda zaszyła się w sypialni z książką i przy kubku aromatycznej herbaty odpłynęła w świat powieści. Z zamyślenia wyrwała ją Klara, która już w piżamie, wykąpana, rzuciła się na duże łóżko, rozłożyła ramiona, głowę zwróciła w stronę Magdy i zadała pytanie, które wbiło zapytaną w osłupienie.
- Magda, a ty byłaś zakochana? Skąd wiadomo, że jest się zakochanym?
Magda odłożyła książkę na nocny stolik, upiła z pękatego kubka łyk herbaty i popatrzyła na Klarę, która teraz siedziała na łóżku wyprostowana i ze skrzyżowanymi nogami.
- Wiesz – zaczęła z zamyśleniem – w szkole chyba nie byłam. Na studiach też chyba nie. Byłam raczej z tych zamkniętych w sobie i wycofanych. Dopiero po studiach coś poczułam – spojrzała w nieokreślony punkt na ścianie przed sobą – ale czy to było zakochanie? Może raczej zauroczenie. Tkwiliśmy w związku kilka lat, ale to nie był dobry czas. Nie chcę do tego wracać.
Klara oparła głowę na łokciach i z zainteresowaniem wpatrywała się w Magdę.
- A tata? Kiedy w tacie się zakochałaś? – Klara zobaczyła, jak Magda się prostuje, jej oczy zaczynają błyszczeć, a usta rozciągają się w uśmiechu. Dziewczynka sięgnęła po kubek Magdy i napiła się z niego.
Do pokoju wszedł Maciek, który z wyłączoną, elektryczną, szczoteczką do zębów stał w drzwiach i od jakiegoś czasu przysłuchiwał się rozmowie.
- No powiedz kiedy. Też jestem ciekawy – śmiejąc się usiadł na łóżku obok córki – może dowiem się czegoś po tych kilku latach.
Magda zmierzyła męża wzrokiem.
- Kiedy się w tobie zakochałam? – powtórzyła pytanie – nie pamiętam dokładnie kiedy. Pamiętam, kiedy to sobie uświadomiłam. To było wtedy, kiedy wracaliśmy z wyjazdu i staliśmy pod stadniną i powiedziałeś mi o dzieciach – rzuciła spojrzenie na Klarę, a zaraz potem na Maćka, który wyglądał jakby na chwilę wrócił myślami do tamtego dnia.
- A ty tato? Kiedy zakochałeś się w Magdzie?
- O, to jest bardzo proste pytanie – Maciek był zaskoczony bezpośredniością córki, ale cieszyło go, że Klara potrafi otwarcie pytać o to, co ją interesuje – pierwszego dnia naszego wyjazdu sylwestrowego Magda trochę – palcami zrobił w powietrzu znak cudzysłowu - przesadziła z drinkami i następnego dnia, co tu dużo mówić, obudziła się cierpiąca, z bolącą głową i zachrypniętym głosem. Rozumiesz, niczym rycerz musiałem jej pomóc i zaopiekować się biedactwem.
- No wiesz co?! Przecież ja wtedy wyglądałam i czułam się okropnie! – wykrzyknęła oburzona Magda
- Nie wątpię w to że czułaś się okropnie, ale wyglądałaś naprawdę uroczo – Maciek pocałował żonę w policzek i poszedł do łazienki dokończyć wieczorną toaletę.
Klara posiedziała jeszcze chwilę z Magdą i poszła się położyć. Od czasu, kiedy bez wiedzy nikogo pojechała do babci Ady jej stosunki z macochą uległy znacznej poprawie. Klara zrozumiała, że Magda nie jest jej wrogiem i czuła się mile połechtana, kiedy koleżanki zgodnie twierdziły, że zazdroszczą jej takich układów z żoną ojca. Często przyjaciółki Klary nie miały takich stosunków z własnymi matkami. Klara niewątpliwie miała szczęście, że na co dzień mogła obserwować jak mężczyzna powinien traktować kobietę. Widziała z jakim szacunkiem i miłością ojciec zwraca się do Magdy. Nawet, kiedy się sprzeczali, a zdarzało się to rzadko, robili to bez krzyków i ze spokojem. Marcin jej się podobał, był sympatyczny, opiekuńczy i koleżeński, ale mimo swoich czternastu lat Klara wiedziała, że jedyne na co może liczyć z jej strony to przyjaźń. Na widok z sąsiada z góry nie czuła nic więcej niż sympatii.

lzejsza-ja   
cze 20 2023 Rozdział 23
Komentarze (0)

Następnego dnia w szkole dziewczyna siedziała ze ściśniętym żołądkiem. Nie potrafiła skupić się na lekcjach. Ledwie skubnęła podsunięty przez Magdę obiad i poszła odrobić lekcje. Samolot Maćka miał lądować około siedemnastej. To oznaczało, że do domu dojedzie przed szóstą wieczorem. Magda postanowiła pomóc Klarze i udobruchać trochę męża jego ulubioną sałatką. Do dużej miski wrzuciła mieszankę sałat z kapustą i marchewką, do tego wkroiła czerwoną i żółtą paprykę. Dodała pokrojonego w kostkę melona, ser pleśniowy, trochę zielonego ogórka i rzodkiewki. Całość doprawiła kremem malinowym na bazie octu balsamicznego. Na wierzch miała wyłożyć jajko sadzone.
Maćka nie zdziwiła napięta atmosfera. Zjadł kolację i usiadł w salonie aby odpocząć po podróży. Klara, w swoim pokoju, czekała na to, co miało nastąpić.
- Kochanie – Magda podeszła do męża – wiem, że jesteś zmęczony, ale Klara chciałaby ci coś powiedzieć. Wydaje mi się, że to nie powinno czekać. Idź do niej, ona czeka na ciebie.
Maciek popatrzył poważnym wzrokiem na żonę. Taki ton Magdy nie wróżył nic dobrego. Niechętnie wstał i skierował się w stronę pokoju córki.
- Klara? Podobno chcesz mi o czymś powiedzieć – zapytał wchodząc do pokoju Klary i siadając na stojącym w rogu pokoju fotelu.
- Tato, ja wczoraj uciekłam z domu – wyrzuciła z siebie dziewczyna ze wzrokiem wbitym w podłogę
Maciek zaniemówił.
- Nie rozumiem. Jak to uciekłaś z domu?
- Po treningu pojechałam do babci Ady. Nic nie powiedziałam Magdzie i ona się martwiła.
- Klara, dziecko, jak mogłaś wpaść na taki pomysł? Co ci strzeliło do głowy?! – z zaskoczenia nawet nie krzyczał. Wstał i nerwowo zaczął przemierzać pokój dziewczyny
- Nie wiem dlaczego to zrobiłam – padła cicha odpowiedź
- Jestem zaskoczony, nie wiem co mam powiedzieć. Brak mi słów.
- Byłam na was zdenerwowana. Chciałam żebyście się o mnie martwili.
- Klara. Wytłumacz mi proszę, bo nie rozumiem - Maciek wyczekująco patrzył na córkę.
- Myślałam, że jak ucieknę to się zdenerwujecie i zapomnicie o moich ocenach
- Klara co ci strzeliło do głowy? Naprawdę tak pomyślałaś? Dlaczego?! Nie wiem co mam z tobą zrobić. Skąd ci się takie pomysły wzięły – mężczyzna był szoku, nie wiedział co ma powiedzieć - pomijam już to, że chciałaś nam dokuczyć, nie zrozumiem tego, nawet nie będę się starał tego pojąć. Przede wszystkim mogła stać ci się krzywda. Nie pomyślałaś o tym?
- Teraz to wiem. Magda mi to wytłumaczyła. Wczoraj długo rozmawiałyśmy. Już ją przeprosiłam za swoje zachowanie. To był impuls. Wiem, że to było bardzo głupie. Przepraszam tato – przytuliła się do ojca, który otoczył ją swoimi silnymi ramionami.
- Zgodzę się z tobą. Nie rób tak więcej. Mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski z tej historii, a ja na pewno wyciągnę jakieś konsekwencje za twoje zachowanie.
Wrócił do kuchni, gdzie Magda sprzątała po kolacji. Maciek podszedł do barku i nalał sobie do szklanki trochę whisky. Był zdenerwowany, musiał się uspokoić. Wiedział, że alkohol nie jest dobrym sposobem na rozwiązanie problemów z dorastającą córką, ale musiał się rozluźnić.
- Magda, gdzie popełniliśmy błąd? – usiadł przy kuchennym półwyspie - Nie mogę pojąć skąd wziął jej się taki pomysł. Jak ona mogła wpaść na coś takiego?
- Rozmawiałam z nią wczoraj dość długo. To nie była łatwa rozmowa, ale chyba oczyszczająca – Magda usiadła na drugim barowym krześle – przynajmniej taką mam nadzieję.
- Boję się co ona jeszcze może wymyśleć. Nie chcę myśleć co musiałaś tu przeżywać.
- Nie obwiniaj się. W końcu za rok czy dwa może przyjść z kolczykiem w pępku albo nosie.
- Nawet mnie nie strasz – jęknął
- Wiesz, wydaje mi się, że to jest jej wołanie aby ją zauważyć. Porozmawiaj z nią. Klara dorasta, ale być może potrzebuje czasu tylko z tobą tak, jak kiedyś. Pamiętasz?
- Pamiętam – przyznał Maciej – wydawało mi się, że skoro skończyła już trzynaście lat to nie potrzebuje czasu ze mną, a raczej z tobą.
- Poza tym, zauważ, Klara chciała żebym wiedziała, gdzie jest – smutno uśmiechnęła się Magda – pojechała do mojej matki. Wiedziała, że ona da mi znać, że Klara jest u niej. Twoja mogłaby zadzwonić do ciebie. Jej zachowanie było nieprzemyślane i głupie. Konsekwencje musi ponieść, byle nie za ciężkie. Myślę, że już zrozumiała, że postąpiła nieodpowiedzialnie.
- Wiem, muszę się zastanowić co to może być.

 

lzejsza-ja   
cze 19 2023 Rozdział 22
Komentarze (0)

Klara słyszała rozmowę taty z Magdą. Wykorzystała okazję, że Maciek wylatywał na trzydniowe szkolenie do Londynu i postanowiła dogryźć Magdzie i ojcu jeszcze bardziej. Nie mogła zrozumieć samej siebie. Lubiła Magdę, nawet na swój sposób ją kochała, nie wyobrażała sobie, że mogłoby jej nie być. Ułożyła, według niej idealny, plan działania. Pierwszego dnia nieobecności taty była pomocna i miła. Bez marudzenia wyrzuciła śmieci i poszła do sklepu. Po obiedzie odrobiła lekcje, pobawiła się z młodszym bratem. Magda przypatrywała się jej starając się ukryć podejrzliwość. Kolejnego dnia po południu Klara miała trening tańca nowoczesnego, który ostatnio stał się jej pasją. Dziewczyna wróciła ze szkoły, zjadła obiad, odrobiła lekcje. Przed piętnastą wzięła torbę ze strojem do ćwiczeń i poszła w stronę szkoły.
Na treningu pilnie wykonywała wszystkie ćwiczenia, do znudzenia powtarzała figury aby przygotowywany układ doprowadzić do perfekcji. Po skończonych zajęciach zamiast wrócić do domu poszła w kierunku najbliższego przystanku autobusowego. Musiała poczekać około kwadransa na przyjazd odpowiedniej linii. Kiedy wsiadła zajęła miejsce po przeciwnej stronie kabiny kierowcy, zaraz przy drzwiach. Czekała ją ponad półgodzinna jazda, w uszy włożyła słuchawki i próbowała zagłuszyć wyrzuty sumienia. Klara wiedziała, że Magda niedługo powinna zacząć się martwić.
W czasie kiedy Klara przemierzała miasto autobusem linii 116 Magda zaczęła się niepokoić. Podskórnie czuła niepokój. Kiedy po kolejnych trzydziestu minutach dziewczyna nie wróciła do domu ani nie odbierała telefonu, zaczęła dzwonić do jej koleżanek. Wszystkie zgodnie potwierdziły, że widziały się na treningu, że po zajęciach wyszły ze szkoły razem. Trenerka również potwierdziła, że Klara na treningu była. Magda była już bardzo zdenerwowana. Nie wiedziała czy już ma dzwonić do Maćka, czy jeszcze poczekać. Postanowiła jeszcze trochę poczekać. Zostawiła najmłodszego synka z Kacprem i wyszła z domu. Miała nadzieję, że może natknie się na Klarę, w którejś z osiedlowych uliczek.
Nerwowym krokiem przemierzała osiedle, zaglądając do każdego sklepu, a Klara wysiadła na drugim końcu miasta z autobusu i podeszła do starej, szarej kamienicy. Zadarła głowę, policzyła w głowie okna, miała szczęście. Domofon, jak zwykle, był zepsuty, popchnęła ciężkie drzwi i po skrzypiących schodach wdrapała się na ostatnie piętro. Zapukała do drzwi z numerem piętnaście. Po drugiej stronie usłyszała kroki i dźwięk odsuwanej zasuwy.
- Klara?! A co ty dziecko tutaj robisz? Jesteś sama? – wykrzyknęła Adrianna na widok dziewczynki
- Cześć babciu. Jestem sama
Matka Magdy przyjrzała się przybranej wnuczce podejrzliwie. Zaprowadziła ją do kuchni, zaparzyła herbaty z cytryną i usiadła po przeciwnej stronie stołu.
- Magda i tata wiedzą, że tu jesteś?
- Nie. Tata jest w Londynie, a Magdzie nie mówiłam, że jadę do ciebie.
- Dlaczego?! Przecież ona na pewno bardzo martwi. Poza tym jest ciemno i zimno.
- Nie wiem czemu nie powiedziałam, chyba chciałam żeby trochę się martwiła.
- Klara. Dziecko ja cię nie wyganiam, ale musisz wrócić do domu. Odwiozę cię tylko najpierw zadzwonię do Magdy. Ona musi wiedzieć, że nic ci nie jest.
Magda w tym czasie wróciła do domu. Drącą ręką wybierała numer telefonu Maćka, a zaraz potem miała dzwonić na policję aby zgłosić zaginięcie Klary. Nie zdążyła nacisnąć zielonej słuchawki, kiedy na wyświetlaczu zobaczyła numer telefonu swojej matki.
Zaraz po zakończeniu krótkiej rozmowy rozpłakała się z ulgi, że dziewczynka znalazła się cała i zdrowa.
- Znalazła się? – zapytał Kacper wchodząc do sypialni
- Tak. Pojechała do babci Ady. Zaraz tu będą.
- To dobrze – uśmiechnął się chłopak – zrobiłem ci herbatę. Jest w kuchni – jemu też spadł kamień z serca, że siostra się odnalazła.
Kiedy Klara otworzyła drzwi wpadła w objęcia zdenerwowanej Magdy. Dziewczyna była jej wdzięczna, że o nic nie pytała. Poczuła nawet wyrzuty sumienia bo Magda wyglądała na zmartwioną, miała podkrążone oczy i była smutna. Przez cały wieczór wymieniły tylko kilka zdań. Temat ucieczki Magda poruszyła dopiero kiedy wieczorem weszła do pokoju dziewczyny. Usiadła na brzegu łóżka i ręką przeczesała miękką narzutę.
- Klara – zaczęła mówić spokojnie – wiem, że dorastasz i próbujesz się odseparować od nas w jakiś sposób. Taka kolej rzeczy, że dzieci dorastają, wyfruwają z domu, a rodzice zostają.
- Nie jesteś … - zaczęła Klara naburmuszonym tonem, ale od razu zamilkła
- Wiem. Nie jestem twoją prawdziwą matką. Chcę tylko żebyś wiedziała, że gdybyś chciała porozmawiać, o coś zapytać albo po prostu posiedzieć, to jestem – to mówiąc wstała i wyszła z pokoju nastolatki cicho zamykając za sobą drzwi.
Zajrzała do pokoju Kacpra. Chłopak leżał na łóżku ze słuchawkami na uszach. Wyglądało na to, że spał, albo tylko udawał próbując okiełznać uczucia po wydarzeniach tego dnia. Najmłodszy Michał spał przytulony do ulubionego misia pilota, którego Maciek kupił mu kiedyś na lotnisku wracając z jednej z konferencji. Michał oddychał spokojnie nie świadomy zdarzeń jakie miały miejsce.
Magda poszła do sypialni. Usiadła w fotelu z zamiarem przeczytania kilku stron książki. Nie mogła się jednak skupić i myślami wciąż wracała do Klary. Zastanawiała się co kazało dziewczynie podjąć taki krok. Nagle drzwi się uchyliły, a przez szparę zajrzała Klara. Weszła do pokoju i usiadła na łóżku. Magda pochylała się nad książką dając tym samym dziewczynce czas na zebranie myśli.
- Magda? Nie powiesz tacie o tym, że pojechałam do babci Ady? Proszę, nie mów mu.
- Nie, nie powiem – spojrzała na córkę poważnym wzrokiem - ty to zrobisz. A jeśli nie, to ja będę musiała powiedzieć Maćkowi. Tata musi wiedzieć o tym, co się stało.
- Ale on się na pewno wścieknie – jęknęła Klara opadając na poduszki
Magda przeniosła się na łóżko i usiadła ze skrzyżowanymi nogami.
- Klara skoro uważasz, że jesteś na tyle dorosła aby uciekać z domu, musisz ponieść konsekwencje i przyznać się do wszystkiego. Ale najpierw powiedz dlaczego to zrobiłaś.
Klara zamarła z przerażenia. Wiedziała, że Magda potrafi być stanowcza. Bardziej jednak bała się reakcji ojca.
- Nie wiem dlaczego pojechałam. Nie wiem dlaczego nie zadzwoniłam – mówiła cicho – chyba chciałam żebyś się martwiła o mnie. I byłam na was zdenerwowana – dodała jeszcze ciszej
- Zdenerwowana?! Klara, ale dlaczego? Nie rozumiem.
- To przez te buty, których tata nie chciał mi kupić. I przez to, że nie mogłam z Olą pojechać do kina.
- Wiesz, dlaczego nie mogłaś pojechać. Pamiętasz?
- Pamiętam – przyznała niechętnie Klara – żadnych wyjść dopóki nie poprawię ocen.
- No właśnie – westchnęła - tutaj w pełni zgadzam się z decyzją Maćka. Nad butami się zastanowię – mrugnęła okiem do dziewczynki, która po usłyszeniu ostatniego zdania spojrzała na Magdę z nadzieją
- Dziękuję – szepnęła – i przepraszam. Już więcej tak nie zrobię.
- Mam nadzieję.
- Magda? – odwróciła się w drzwiach
- Słucham?
- Tak naprawdę uważam, że jesteś super. I koleżanki mi cię zazdroszczą.
Magda tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi.

lzejsza-ja