Komentarze (0)
Trzy lata po weekendzie w Berlinie, Dagmara postawiła wszystko na jedną kartę i wyjechała z Konradem do Szwajcarii. Zadomowiła się w Zurychu, przeszła całkowicie na pracę zdalną i tylko raz w miesiącu przylatywała na kilka dni do Polski aby rozliczyć się z przydzielonych zadań. Dodatkowym plusem przeprowadzki było to, że z Zurychu znacznie bliżej było do Wiednia, gdzie uczył się jej syn Piotrek. Kiedy przyjeżdżała do Wrocławia zawsze rezerwowała czas na spotkanie z przyjaciółkami. Czasem towarzyszył jej Konrad, a wtedy organizowali spotkanie w większym gronie. Bartka, który kilka miesięcy spędził w Indiach, zafascynowała joga. Do tego stopnia zagłębił się w jej tajniki, że po powrocie do kraju otworzył swoje własne studio. Szybko zyskał dużą popularność i na zajęcia trzeba było zapisywać się z dużym wyprzedzeniem. U Jędrzeja niewiele się zmieniło. Nadal pracował z Maćkiem w jego klinice, a ponadto został ordynatorem kliniki chirurgii twarzoczaszki w szpitalu wojewódzkim. Kamila i Patryk zostawili firmę współpracownikom i wyjechali w podróż dokoła świata mając w planach odwiedzenie najbardziej egzotycznych i niedostępnych plaż na ziemi.
Magda i Maciek Zarzyccy wciąż tworzyli udany związek. Magda zrezygnowała z pracy z pacjentami, zrobiła doktorat i zaczęła wykładać na swoim dawnym wydziale. W dalszym ciągu pisała artykuły i poradniki. Całą rodziną urządzali dłuższe i krótsze wyprawy rowerowe. Magda w końcu dała się przekonać mężowi i pozwoliła wymieć swój różowy rower na nowszy model. Maciek cały czas prowadził klinikę, a oprócz tego dostał propozycję aby dwa razy w tygodniu prowadzić zajęcia ze studentami. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw przyjął ofertę. Nowe wyzwania dały mu nie mniejszą satysfakcję niż praca w klinice. Michał rósł i nie wymagał już tyle opieki obojga rodziców.
Cztery lata w szkole średniej minęły bliźniakom Zarzyckim błyskawicznie. Ten czas obfitował w pierwsze zauroczenia, przyjaźnie i refleksje nad tym, co chcą robić po skończeniu liceum. Klara miała sprecyzowane plany i od razu po rozpoczęciu nauki w szkole średniej przygotowywała się do egzaminów na stomatologię. Z własnej woli chodziła do kliniki ojca i za jego pozwoleniem przyglądała się jego pracy. Liczyła, że taka praktyka pomoże jej w dostaniu się na wymarzony kierunek, a potem, już na studiach, będzie jej łatwiej. Kacper wciąż się zastanawiał. Ciągnęło go zarówno w stronę informatyki i psychologii. Wspomniał coś o filozofii, ale Magda, kiedy tylko to usłyszała, skutecznie odciągnęła go od tego pomysłu wskazując inne możliwości. W końcu chłopak zdecydował się złożyć podanie o przyjęcie na studia informatyczne na Politechnice, a potem zająć się psychologicznymi aspektami cyfrowej rewolucji.
Niedługo po, całkiem dobrze zdanej, maturze a potem egzaminach na studia, Klara z Kacprem wpadli na pomysł, że razem z kilkoma znajomymi pojadą na rodzinną działkę do Międzylesia. Kiedy weszli do domu, Magda przesadzała na tarasie kwiatki. Na deskach ułożona była folia, a ona sama miała rękach długie ogrodnicze rękawice ubrudzone ziemią.
- Magda – zaczęła Klara przytulając się do jej pleców – wiesz, że jesteś najlepszą macoszką na świecie?
- Yhym, wiem – Magda uśmiechnęła się, odłożyła łopatkę, otrzepała rękawice z ziemi i popatrzyła na dziewczynę – a teraz zadam ci trzy pytania. Zastanów się dobrze zanim odpowiesz – mrugnęła okiem do Klary
- Dobra.
- Pytanie pierwsze: potrzebujesz pieniędzy? Jeśli tak to ile i na co? Pytanie numer dwa: chcesz dłużej zostać na imprezie? Pytanie numer trzy: mam do czegoś przekonać Maćka?
- Właściwie to wszystko razem – bez zastanowienia odpowiedziała Klara – chcielibyśmy z Kacprem – Klara spojrzała na brata, który stanął w drzwiach wejściowych na taras – pojechać na naszą działkę. Ze znajomymi – dodała od razu
Magda potarła czoło, spojrzała na bliźniaki. Na ich twarzach malowała się niema prośba o zgodę.
- Dobrze – podniosła się z kolan – kiedy chcecie jechać?
- W środę po południu, jak Marcin przyjedzie z Krakowa na weekend – odparł Kacper
- Michał jedzie z babcią Adą na jakąś wycieczkę i też z Maćkiem chcieliśmy pojechać do Międzylesia. Zrobimy tak. Wy pojedziecie w środę, ale przewietrzycie domek i skosicie trawę, a potem ją podlejecie, zgoda?
- Zgoda – jednocześnie odpowiedziało rodzeństwo.
- Jeszcze jedna rzecz. Ile osób i jak zamierzacie spać?
- Ja, Kacper, Marcin, Krzysiek, Ola, Weronika, może Adaś. A spać będziemy w namiotach.
- O, Marcin też będzie? Będzie najstarszy, wygląda na rozsądnego, poproszę go żeby miał na was oko – mrugnęła okiem śmiejąc się. Magda lubiła syna sąsiadów, który w Krakowie studiował medycynę, i od czasu do czasu odwiedzał rodziców i swoją siostrę Olę. Poza tym, po wyjeździe Piotrka do Wiednia, bardzo zaprzyjaźnili się z Kacprem - tylko proszę zachowywać się grzecznie i nie robić głupot, i zróbcie to, o co prosiłam.
- Kochana jesteś, wiesz? – Klara znowu rzuciła się Magdzie na szyję
- Wiem, wiem. A, i przygotujcie ognisko – dodała obejmując Klarę ramieniem tak, aby nie ubrudzić jej jasnej bluzki ziemią.
Klara wiedziała, że nie mogą zawieźć Magdy bo inaczej z kolejnych wyjazdów nici. A to ona przymykała oko i pozwalała im na rzeczy, na które Maciek pewnie też by się zgodził, ale zgoda byłaby poprzedzona długą przemową. Pojechali więc całą gromadą, a Maciek z Magdą mieli dojechać po dwóch dniach. Znajomi bliźniaków bardzo lubili państwa Zarzyckich i nie mieli nic przeciwko aby wspólnie spędzić wieczór czy dwa. To był bardzo udany wyjazd. W piątkowe popołudnie Zarzyccy wjechali przez otwartą bramę i od razu zauważyli, że trawa jest równo skoszona, a wszystkie okna i drzwi ich chatki były otwarte aby zrobił się przeciąg. Młodzież rozstawiła namioty na wolnej przestrzeni, w pewnej odległości od domku co gwarantowało gospodarzom spokój i prywatność.
Wieczorem wszyscy zasiedli przy ognisku. Marcin przyniósł gitarę, w niebo poleciały gorące iskry i dźwięki popularnych piosenek. Młodzi trochę krępowali się wyjąć przywiezione puszki piwa, ale doktor Zarzycki ze śmiechem rozluźnił atmosferę.
- Słuchajcie, jesteście pełnoletni. Jeśli wasi rodzice się zgadzają, nie mogę wam zabronić się napić. Byle z rozsądkiem - spojrzał w kierunku swoich dzieci i podał Magdzie kieliszek z winem.
Klara widziała, jak jej koleżanki wodzą za Maćkiem wzrokiem. Od lat, niezmiennie, ją to bawiło. Nie dało się ukryć, że jej ojciec wciąż był bardzo atrakcyjnym mężczyzną i na pewno podobał się wielu kobietom, niezależnie od ich wieku. Na ich nieszczęście od dawna był bardzo zakochany w swojej żonie. W oczach doktora Zarzyckiego Magda nie miała żadnej konkurencji. Zgromadzone dziewczyny z westchnieniem patrzyły jak Zarzycki dba o Magdę pilnując, aby miała wino w kieliszku, a kiedy zaczął wiać delikatny wiatr przyniósł z domku koc i przykrył jej ramiona. Wtedy Weronika nie wytrzymała.
- Patrzcie chłopaki i uczcie się od pana Maćka jak trzeba dbać o kobietę – to mówiąc stuknęła się butelkami z Olą i Klarą.
- Tata, zobacz co narobiłeś – zaśmiał się Kacper – teraz one nie dadzą nam żyć
Ktoś przyniósł przenośny głośnik i wkrótce poniosła się cicha, taneczna melodia.
- Pani Magdo, mogę panią prosić? – Adam, kolega bliźniaków, podszedł do Zarzyckiej z wyciągniętą ręką.
Magda z uśmiechem podniosła się z krzesła. Lubiła Adama. Szczupły, wysoki i spokojny chłopak, w okularach nadających mu wygląd filozofa był zupełnym przeciwieństwem Kacpra. Mimo to od pierwszych dni w szkole złapali kontakt i doskonale się rozumieli. Ośmielona Weronika podeszła do Maćka. Ten lekko się spiął, co nie uszło uwadze jego żony. Magdę zawsze bawiło jak, nie tracąc jednocześnie swoich umiejętności, Maciek spina się kiedy tańczy z inną kobietą. No, chyba, że to jest jego własna matka, teściowa albo któraś z ciotek. Zobaczyła, że nieco z boku kołyszą się Klara i Marcin. Nie miała pewności co do uczuć chłopaka, ale po dziewczynie widać było zaangażowanie w tą relację. Pomyślała, że po powrocie do domu musi z nią porozmawiać.
- Chodź staruszku – kiedy piosenka się skończyła Magda spojrzała na zegarek i wzięła męża za rękę – dajmy młodzieży trochę swobody. Tylko bez szaleństw – pogroziła bliźniakom palcem – idziemy spać. Dobranoc.
Odeszli objęci, a z ust dziewcząt wyrwało się kolejne westchnienie.
- Żeby mnie ktoś tak kochał jak twój tata panią Magdę – odezwała się Ola za co oberwała kuksańca od Kacpra, który Olę kochał pierwszą, nastoletnią miłością, a poza tym był synem swojego ojca i z domu wyniósł odpowiednie obserwacje.
Maciek objął Magdę ramieniem i prowadząc w stronę otwartych drzwi drewnianego domku nucił jej stary hit "flames of love, flames of love, I’m drowining in the sea of love and enough is never enough when I found myself deep in your eyes over and over again…” Kilka razy okręcił Magdą, na co obserwująca ich młodzież zareagowała cichymi gwizdami.
Następnego dnia, Kacper zastał Magdę i Maćka pijących kawę na tarasie i cieszących się przyjemnym, słonecznym porankiem. Obok foteli stały spakowane plecaki.
- Idziemy w góry – zwrócił się Maciej do syna – zobaczymy dokąd zawędrujemy. Jak na szlaku zastanie nas noc przenocujemy w jakimś schronisku i wrócimy jutro. Będziemy w kontakcie. Nie czekajcie w każdym razie nas gdybyście chcieli wracać – dopił kawę i wszedł do domku umyć filiżanki – Kacper, chodź tu jeszcze na chwilę – zawołał syna
- Słucham? – chłopak poszedł za ojcem do kuchni
- Kacper, klucze do domku masz?
- Mam, ale coś mi mówi, że nie o to chcesz spytać.
- Wierzę w twój rozsądek – Zarzycki popatrzył uważnie na syna, który był już tak samo wysoki jak on, a treningi na siłowni też zrobiły swoje i Kacper stał się młodym, dobrze zbudowanym mężczyzną – wiesz, co mam na myśli, prawda?
- Domyślam się – przytaknął chłopak z delikatnym uśmiechem odgarniając włosy
– Młodość ma swoje prawa, ale uważaj. Tylko tyle ci powiem. A tutaj – wyciągnął w stronę chłopaka kilka banknotów – dla ciebie i Klary, idźcie na pizzę albo do pani Tereski.
- Dzięki tato! – krzyknął uradowany chłopak – dzięki mamo! – zwrócił się do siedzącej w wiklinowym fotelu Magdy – to twoja sprawka, co? – zapytał cicho
- Nie wiem o czym mówisz, ale bawcie się dobrze – odpowiedziała wstając z fotela i mrugając porozumiewawczo do Kacpra.
Plecaki schowała do bagażnika, zajęła miejsce pasażera, Maciek odpalił silnik i potężna Toyota wytoczyła się na leśną drogę, aby po chwili zniknąć wśród drzew.
Klara podeszła do brata aby pomóc mu domknąć skrzydła bramy.
- Co tato chciał od ciebie? – zapytała
- Nic takiego, takie tam przestrogi rodziców. Proszę – podał siostrze połowę otrzymanej kwoty – to dla ciebie. Mamy się zabawić.
- O! Super. Dzięki. To chyba sprawka Magdy – podsumowała
- Też tak myślę.
Bliźniaki zamknęły bramę i wrócili do przyjaciół. oficjalnie rozpoczęły się ich pierwsze, przed krokiem w dorosłość wakacje.