Najnowsze wpisy, strona 4


cze 21 2023 Rozdział 24
Komentarze (0)

Od momentu, kiedy Klara uciekła z domu minęło kilka tygodni. Dziewczyna nie zapomniała o swoim wybryku i ze wszystkich sił starała się nie sprawiać więcej kłopotów. Maciek w końcu wymyślił dla córki karę. Przez tydzień, po lekcjach, miała przyjeżdżać do kliniki, a tam ojciec znajdował jej różne zajęcia. Miała segregować alfabetycznie karty, sprzątać w gabinecie socjalnym albo przez godzinę odbierać telefony gdyby któraś recepcjonistka była zajęta. Nie wiedział jak to wpłynie na przyszłe życie jego córki. Niespodziewanie, nawet dla samej siebie, Klara świetnie się odnalazła w klinice ojca. Pomagała na recepcji, dbała o porządek w pokoju lekarzy, nawet uspokajała płaczące przed wizytą dzieci. Maciek był dumny z córki, ale o tym powiedział jej dopiero kiedy zadanie dobiegło końca.
Wjeżdżając na osiedle Maciek zatrzymał na chwilę samochód i spojrzał we wsteczne lusterko. Był koniec marca, zima jeszcze całkiem nie odeszła. W ciemności zamajaczyła mu jasna kurtka i czerwona czapka. Pokręcił głową. To niemożliwe żeby Klara o tej porze chodziła po dworze. W dodatku w towarzystwie jakiegoś wysokiego, chudego wyrostka. Zaparkował samochód na podziemnym parkingu, wjechał windą na górę i wszedł do mieszkania. Przy kuchennym stole siedziała Magda i pogryzając kawałki złotożółtego melona grała z synami w Grzybobranie. Mimo swoich czternastu lat Kacper nie miał nic przeciwko temu aby od czasu, do czasu, zagrać z młodszym bratem w jakąś grę planszową. Trzeba przyznać, że chłopak świetnie odnalazł się w roli starszego brata. Zwłaszcza kiedy Michał podrósł na tyle, że można było z nim budować z klocków lego albo urządzać samochodowe wyścigi.
Mężczyzna przywitał się ze wszystkimi i usiadł przy wyspie aby zjeść późny obiad.
- Czy mogłem minąć się z Klarą? Gdzie ona jest?
Magda spojrzała na męża z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, ale na jej ustach błąkał się uśmiech.
- Mogłeś ją minąć. Poszła na spacer – powiedziała i pochyliła się nad planszą do gry
- A dokąd poszła o tej porze? Jest zimno, ciemno a ona jutro ma sprawdzian z chemii. Mieliśmy ćwiczyć.
- Poćwiczycie jak wróci. Zresztą już trochę ćwiczyła. Z Marcinem – dodała szybko.
Maciek zamarł z widelcem w połowie drogi do ust, a Magda widząc jego minę ledwie powstrzymała wybuch śmiechu i z całej siły starała się zachować powagę, Kacper też krztusił się od powstrzymywanego śmiechu.
- Z jakim Marcinem? – dociekał Maciek
- Maciek, nie udawaj. Z tym z góry, z bratem Oli. On jest teraz w drugiej klasie liceum i na profilu biologiczno-chemicznym. Sam zaproponował, że może z Klarą poćwiczyć.
- Już ja sobie z nim poćwiczę – burknął Maciek – nie wiesz jak wygląda wspólna nauka w tym wieku?
Magda nie wytrzymała i roześmiała się na głos.
- Kochanie, nie rozpędzaj się tak. Po pierwsze ja cały czas jestem w domu, po drugie Marcin to bardzo miły i grzeczny chłopak, po trzecie nie zamkniesz Klary w domu bo ona i tak znajdzie sposób żeby się wymknąć. Poza tym jak skończyli się uczyć sam przyszedł zapytać czy Klara może wyjść na chwilę się przewietrzyć. Miałam powiedzieć, że się nie zgadzam?
- Może nie miałaś innego wyjścia. Ale to, że jutro ma sprawdzian to już inna sprawa. Nie odpuszczę jej. W tym roku ma przecież egzaminy i jeśli poważnie myśli o porządnej szkole z profilem biologiczno-chemicznym musi przysiąść do nauki.
- W zupełności się z tobą zgadzam. Nie można odpuścić nauki, ale pierwszego nastoletniego zauroczenia nie powstrzymasz. A swoją drogą – też ktoś mógłby mnie zabrać na taki romantyczny, wieczorny spacer – powiedziała rozmarzonym tonem zerkając w stronę Maćka
- Kochanie, codziennie mogę cię zabierać na romantyczne spacery, ale najpierw muszę poćwiczyć z Klarą wiązania chemiczne – objął Magdę i delikatnie pocałował.
Tego wieczora jednak państwu Zarzyckim nie udało się zrealizować planów bo trochę zmęczona Klara nie mogła skupić się na zadaniach i Maciek siedział z nią dłużej niż zamierzał. W końcu zrobiło się zbyt zimno i późno i nikt nie miał ochoty wychodzić z domu. Magda zaszyła się w sypialni z książką i przy kubku aromatycznej herbaty odpłynęła w świat powieści. Z zamyślenia wyrwała ją Klara, która już w piżamie, wykąpana, rzuciła się na duże łóżko, rozłożyła ramiona, głowę zwróciła w stronę Magdy i zadała pytanie, które wbiło zapytaną w osłupienie.
- Magda, a ty byłaś zakochana? Skąd wiadomo, że jest się zakochanym?
Magda odłożyła książkę na nocny stolik, upiła z pękatego kubka łyk herbaty i popatrzyła na Klarę, która teraz siedziała na łóżku wyprostowana i ze skrzyżowanymi nogami.
- Wiesz – zaczęła z zamyśleniem – w szkole chyba nie byłam. Na studiach też chyba nie. Byłam raczej z tych zamkniętych w sobie i wycofanych. Dopiero po studiach coś poczułam – spojrzała w nieokreślony punkt na ścianie przed sobą – ale czy to było zakochanie? Może raczej zauroczenie. Tkwiliśmy w związku kilka lat, ale to nie był dobry czas. Nie chcę do tego wracać.
Klara oparła głowę na łokciach i z zainteresowaniem wpatrywała się w Magdę.
- A tata? Kiedy w tacie się zakochałaś? – Klara zobaczyła, jak Magda się prostuje, jej oczy zaczynają błyszczeć, a usta rozciągają się w uśmiechu. Dziewczynka sięgnęła po kubek Magdy i napiła się z niego.
Do pokoju wszedł Maciek, który z wyłączoną, elektryczną, szczoteczką do zębów stał w drzwiach i od jakiegoś czasu przysłuchiwał się rozmowie.
- No powiedz kiedy. Też jestem ciekawy – śmiejąc się usiadł na łóżku obok córki – może dowiem się czegoś po tych kilku latach.
Magda zmierzyła męża wzrokiem.
- Kiedy się w tobie zakochałam? – powtórzyła pytanie – nie pamiętam dokładnie kiedy. Pamiętam, kiedy to sobie uświadomiłam. To było wtedy, kiedy wracaliśmy z wyjazdu i staliśmy pod stadniną i powiedziałeś mi o dzieciach – rzuciła spojrzenie na Klarę, a zaraz potem na Maćka, który wyglądał jakby na chwilę wrócił myślami do tamtego dnia.
- A ty tato? Kiedy zakochałeś się w Magdzie?
- O, to jest bardzo proste pytanie – Maciek był zaskoczony bezpośredniością córki, ale cieszyło go, że Klara potrafi otwarcie pytać o to, co ją interesuje – pierwszego dnia naszego wyjazdu sylwestrowego Magda trochę – palcami zrobił w powietrzu znak cudzysłowu - przesadziła z drinkami i następnego dnia, co tu dużo mówić, obudziła się cierpiąca, z bolącą głową i zachrypniętym głosem. Rozumiesz, niczym rycerz musiałem jej pomóc i zaopiekować się biedactwem.
- No wiesz co?! Przecież ja wtedy wyglądałam i czułam się okropnie! – wykrzyknęła oburzona Magda
- Nie wątpię w to że czułaś się okropnie, ale wyglądałaś naprawdę uroczo – Maciek pocałował żonę w policzek i poszedł do łazienki dokończyć wieczorną toaletę.
Klara posiedziała jeszcze chwilę z Magdą i poszła się położyć. Od czasu, kiedy bez wiedzy nikogo pojechała do babci Ady jej stosunki z macochą uległy znacznej poprawie. Klara zrozumiała, że Magda nie jest jej wrogiem i czuła się mile połechtana, kiedy koleżanki zgodnie twierdziły, że zazdroszczą jej takich układów z żoną ojca. Często przyjaciółki Klary nie miały takich stosunków z własnymi matkami. Klara niewątpliwie miała szczęście, że na co dzień mogła obserwować jak mężczyzna powinien traktować kobietę. Widziała z jakim szacunkiem i miłością ojciec zwraca się do Magdy. Nawet, kiedy się sprzeczali, a zdarzało się to rzadko, robili to bez krzyków i ze spokojem. Marcin jej się podobał, był sympatyczny, opiekuńczy i koleżeński, ale mimo swoich czternastu lat Klara wiedziała, że jedyne na co może liczyć z jej strony to przyjaźń. Na widok z sąsiada z góry nie czuła nic więcej niż sympatii.

lzejsza-ja   
cze 20 2023 Rozdział 23
Komentarze (0)

Następnego dnia w szkole dziewczyna siedziała ze ściśniętym żołądkiem. Nie potrafiła skupić się na lekcjach. Ledwie skubnęła podsunięty przez Magdę obiad i poszła odrobić lekcje. Samolot Maćka miał lądować około siedemnastej. To oznaczało, że do domu dojedzie przed szóstą wieczorem. Magda postanowiła pomóc Klarze i udobruchać trochę męża jego ulubioną sałatką. Do dużej miski wrzuciła mieszankę sałat z kapustą i marchewką, do tego wkroiła czerwoną i żółtą paprykę. Dodała pokrojonego w kostkę melona, ser pleśniowy, trochę zielonego ogórka i rzodkiewki. Całość doprawiła kremem malinowym na bazie octu balsamicznego. Na wierzch miała wyłożyć jajko sadzone.
Maćka nie zdziwiła napięta atmosfera. Zjadł kolację i usiadł w salonie aby odpocząć po podróży. Klara, w swoim pokoju, czekała na to, co miało nastąpić.
- Kochanie – Magda podeszła do męża – wiem, że jesteś zmęczony, ale Klara chciałaby ci coś powiedzieć. Wydaje mi się, że to nie powinno czekać. Idź do niej, ona czeka na ciebie.
Maciek popatrzył poważnym wzrokiem na żonę. Taki ton Magdy nie wróżył nic dobrego. Niechętnie wstał i skierował się w stronę pokoju córki.
- Klara? Podobno chcesz mi o czymś powiedzieć – zapytał wchodząc do pokoju Klary i siadając na stojącym w rogu pokoju fotelu.
- Tato, ja wczoraj uciekłam z domu – wyrzuciła z siebie dziewczyna ze wzrokiem wbitym w podłogę
Maciek zaniemówił.
- Nie rozumiem. Jak to uciekłaś z domu?
- Po treningu pojechałam do babci Ady. Nic nie powiedziałam Magdzie i ona się martwiła.
- Klara, dziecko, jak mogłaś wpaść na taki pomysł? Co ci strzeliło do głowy?! – z zaskoczenia nawet nie krzyczał. Wstał i nerwowo zaczął przemierzać pokój dziewczyny
- Nie wiem dlaczego to zrobiłam – padła cicha odpowiedź
- Jestem zaskoczony, nie wiem co mam powiedzieć. Brak mi słów.
- Byłam na was zdenerwowana. Chciałam żebyście się o mnie martwili.
- Klara. Wytłumacz mi proszę, bo nie rozumiem - Maciek wyczekująco patrzył na córkę.
- Myślałam, że jak ucieknę to się zdenerwujecie i zapomnicie o moich ocenach
- Klara co ci strzeliło do głowy? Naprawdę tak pomyślałaś? Dlaczego?! Nie wiem co mam z tobą zrobić. Skąd ci się takie pomysły wzięły – mężczyzna był szoku, nie wiedział co ma powiedzieć - pomijam już to, że chciałaś nam dokuczyć, nie zrozumiem tego, nawet nie będę się starał tego pojąć. Przede wszystkim mogła stać ci się krzywda. Nie pomyślałaś o tym?
- Teraz to wiem. Magda mi to wytłumaczyła. Wczoraj długo rozmawiałyśmy. Już ją przeprosiłam za swoje zachowanie. To był impuls. Wiem, że to było bardzo głupie. Przepraszam tato – przytuliła się do ojca, który otoczył ją swoimi silnymi ramionami.
- Zgodzę się z tobą. Nie rób tak więcej. Mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski z tej historii, a ja na pewno wyciągnę jakieś konsekwencje za twoje zachowanie.
Wrócił do kuchni, gdzie Magda sprzątała po kolacji. Maciek podszedł do barku i nalał sobie do szklanki trochę whisky. Był zdenerwowany, musiał się uspokoić. Wiedział, że alkohol nie jest dobrym sposobem na rozwiązanie problemów z dorastającą córką, ale musiał się rozluźnić.
- Magda, gdzie popełniliśmy błąd? – usiadł przy kuchennym półwyspie - Nie mogę pojąć skąd wziął jej się taki pomysł. Jak ona mogła wpaść na coś takiego?
- Rozmawiałam z nią wczoraj dość długo. To nie była łatwa rozmowa, ale chyba oczyszczająca – Magda usiadła na drugim barowym krześle – przynajmniej taką mam nadzieję.
- Boję się co ona jeszcze może wymyśleć. Nie chcę myśleć co musiałaś tu przeżywać.
- Nie obwiniaj się. W końcu za rok czy dwa może przyjść z kolczykiem w pępku albo nosie.
- Nawet mnie nie strasz – jęknął
- Wiesz, wydaje mi się, że to jest jej wołanie aby ją zauważyć. Porozmawiaj z nią. Klara dorasta, ale być może potrzebuje czasu tylko z tobą tak, jak kiedyś. Pamiętasz?
- Pamiętam – przyznał Maciej – wydawało mi się, że skoro skończyła już trzynaście lat to nie potrzebuje czasu ze mną, a raczej z tobą.
- Poza tym, zauważ, Klara chciała żebym wiedziała, gdzie jest – smutno uśmiechnęła się Magda – pojechała do mojej matki. Wiedziała, że ona da mi znać, że Klara jest u niej. Twoja mogłaby zadzwonić do ciebie. Jej zachowanie było nieprzemyślane i głupie. Konsekwencje musi ponieść, byle nie za ciężkie. Myślę, że już zrozumiała, że postąpiła nieodpowiedzialnie.
- Wiem, muszę się zastanowić co to może być.

 

lzejsza-ja   
cze 19 2023 Rozdział 22
Komentarze (0)

Klara słyszała rozmowę taty z Magdą. Wykorzystała okazję, że Maciek wylatywał na trzydniowe szkolenie do Londynu i postanowiła dogryźć Magdzie i ojcu jeszcze bardziej. Nie mogła zrozumieć samej siebie. Lubiła Magdę, nawet na swój sposób ją kochała, nie wyobrażała sobie, że mogłoby jej nie być. Ułożyła, według niej idealny, plan działania. Pierwszego dnia nieobecności taty była pomocna i miła. Bez marudzenia wyrzuciła śmieci i poszła do sklepu. Po obiedzie odrobiła lekcje, pobawiła się z młodszym bratem. Magda przypatrywała się jej starając się ukryć podejrzliwość. Kolejnego dnia po południu Klara miała trening tańca nowoczesnego, który ostatnio stał się jej pasją. Dziewczyna wróciła ze szkoły, zjadła obiad, odrobiła lekcje. Przed piętnastą wzięła torbę ze strojem do ćwiczeń i poszła w stronę szkoły.
Na treningu pilnie wykonywała wszystkie ćwiczenia, do znudzenia powtarzała figury aby przygotowywany układ doprowadzić do perfekcji. Po skończonych zajęciach zamiast wrócić do domu poszła w kierunku najbliższego przystanku autobusowego. Musiała poczekać około kwadransa na przyjazd odpowiedniej linii. Kiedy wsiadła zajęła miejsce po przeciwnej stronie kabiny kierowcy, zaraz przy drzwiach. Czekała ją ponad półgodzinna jazda, w uszy włożyła słuchawki i próbowała zagłuszyć wyrzuty sumienia. Klara wiedziała, że Magda niedługo powinna zacząć się martwić.
W czasie kiedy Klara przemierzała miasto autobusem linii 116 Magda zaczęła się niepokoić. Podskórnie czuła niepokój. Kiedy po kolejnych trzydziestu minutach dziewczyna nie wróciła do domu ani nie odbierała telefonu, zaczęła dzwonić do jej koleżanek. Wszystkie zgodnie potwierdziły, że widziały się na treningu, że po zajęciach wyszły ze szkoły razem. Trenerka również potwierdziła, że Klara na treningu była. Magda była już bardzo zdenerwowana. Nie wiedziała czy już ma dzwonić do Maćka, czy jeszcze poczekać. Postanowiła jeszcze trochę poczekać. Zostawiła najmłodszego synka z Kacprem i wyszła z domu. Miała nadzieję, że może natknie się na Klarę, w którejś z osiedlowych uliczek.
Nerwowym krokiem przemierzała osiedle, zaglądając do każdego sklepu, a Klara wysiadła na drugim końcu miasta z autobusu i podeszła do starej, szarej kamienicy. Zadarła głowę, policzyła w głowie okna, miała szczęście. Domofon, jak zwykle, był zepsuty, popchnęła ciężkie drzwi i po skrzypiących schodach wdrapała się na ostatnie piętro. Zapukała do drzwi z numerem piętnaście. Po drugiej stronie usłyszała kroki i dźwięk odsuwanej zasuwy.
- Klara?! A co ty dziecko tutaj robisz? Jesteś sama? – wykrzyknęła Adrianna na widok dziewczynki
- Cześć babciu. Jestem sama
Matka Magdy przyjrzała się przybranej wnuczce podejrzliwie. Zaprowadziła ją do kuchni, zaparzyła herbaty z cytryną i usiadła po przeciwnej stronie stołu.
- Magda i tata wiedzą, że tu jesteś?
- Nie. Tata jest w Londynie, a Magdzie nie mówiłam, że jadę do ciebie.
- Dlaczego?! Przecież ona na pewno bardzo martwi. Poza tym jest ciemno i zimno.
- Nie wiem czemu nie powiedziałam, chyba chciałam żeby trochę się martwiła.
- Klara. Dziecko ja cię nie wyganiam, ale musisz wrócić do domu. Odwiozę cię tylko najpierw zadzwonię do Magdy. Ona musi wiedzieć, że nic ci nie jest.
Magda w tym czasie wróciła do domu. Drącą ręką wybierała numer telefonu Maćka, a zaraz potem miała dzwonić na policję aby zgłosić zaginięcie Klary. Nie zdążyła nacisnąć zielonej słuchawki, kiedy na wyświetlaczu zobaczyła numer telefonu swojej matki.
Zaraz po zakończeniu krótkiej rozmowy rozpłakała się z ulgi, że dziewczynka znalazła się cała i zdrowa.
- Znalazła się? – zapytał Kacper wchodząc do sypialni
- Tak. Pojechała do babci Ady. Zaraz tu będą.
- To dobrze – uśmiechnął się chłopak – zrobiłem ci herbatę. Jest w kuchni – jemu też spadł kamień z serca, że siostra się odnalazła.
Kiedy Klara otworzyła drzwi wpadła w objęcia zdenerwowanej Magdy. Dziewczyna była jej wdzięczna, że o nic nie pytała. Poczuła nawet wyrzuty sumienia bo Magda wyglądała na zmartwioną, miała podkrążone oczy i była smutna. Przez cały wieczór wymieniły tylko kilka zdań. Temat ucieczki Magda poruszyła dopiero kiedy wieczorem weszła do pokoju dziewczyny. Usiadła na brzegu łóżka i ręką przeczesała miękką narzutę.
- Klara – zaczęła mówić spokojnie – wiem, że dorastasz i próbujesz się odseparować od nas w jakiś sposób. Taka kolej rzeczy, że dzieci dorastają, wyfruwają z domu, a rodzice zostają.
- Nie jesteś … - zaczęła Klara naburmuszonym tonem, ale od razu zamilkła
- Wiem. Nie jestem twoją prawdziwą matką. Chcę tylko żebyś wiedziała, że gdybyś chciała porozmawiać, o coś zapytać albo po prostu posiedzieć, to jestem – to mówiąc wstała i wyszła z pokoju nastolatki cicho zamykając za sobą drzwi.
Zajrzała do pokoju Kacpra. Chłopak leżał na łóżku ze słuchawkami na uszach. Wyglądało na to, że spał, albo tylko udawał próbując okiełznać uczucia po wydarzeniach tego dnia. Najmłodszy Michał spał przytulony do ulubionego misia pilota, którego Maciek kupił mu kiedyś na lotnisku wracając z jednej z konferencji. Michał oddychał spokojnie nie świadomy zdarzeń jakie miały miejsce.
Magda poszła do sypialni. Usiadła w fotelu z zamiarem przeczytania kilku stron książki. Nie mogła się jednak skupić i myślami wciąż wracała do Klary. Zastanawiała się co kazało dziewczynie podjąć taki krok. Nagle drzwi się uchyliły, a przez szparę zajrzała Klara. Weszła do pokoju i usiadła na łóżku. Magda pochylała się nad książką dając tym samym dziewczynce czas na zebranie myśli.
- Magda? Nie powiesz tacie o tym, że pojechałam do babci Ady? Proszę, nie mów mu.
- Nie, nie powiem – spojrzała na córkę poważnym wzrokiem - ty to zrobisz. A jeśli nie, to ja będę musiała powiedzieć Maćkowi. Tata musi wiedzieć o tym, co się stało.
- Ale on się na pewno wścieknie – jęknęła Klara opadając na poduszki
Magda przeniosła się na łóżko i usiadła ze skrzyżowanymi nogami.
- Klara skoro uważasz, że jesteś na tyle dorosła aby uciekać z domu, musisz ponieść konsekwencje i przyznać się do wszystkiego. Ale najpierw powiedz dlaczego to zrobiłaś.
Klara zamarła z przerażenia. Wiedziała, że Magda potrafi być stanowcza. Bardziej jednak bała się reakcji ojca.
- Nie wiem dlaczego pojechałam. Nie wiem dlaczego nie zadzwoniłam – mówiła cicho – chyba chciałam żebyś się martwiła o mnie. I byłam na was zdenerwowana – dodała jeszcze ciszej
- Zdenerwowana?! Klara, ale dlaczego? Nie rozumiem.
- To przez te buty, których tata nie chciał mi kupić. I przez to, że nie mogłam z Olą pojechać do kina.
- Wiesz, dlaczego nie mogłaś pojechać. Pamiętasz?
- Pamiętam – przyznała niechętnie Klara – żadnych wyjść dopóki nie poprawię ocen.
- No właśnie – westchnęła - tutaj w pełni zgadzam się z decyzją Maćka. Nad butami się zastanowię – mrugnęła okiem do dziewczynki, która po usłyszeniu ostatniego zdania spojrzała na Magdę z nadzieją
- Dziękuję – szepnęła – i przepraszam. Już więcej tak nie zrobię.
- Mam nadzieję.
- Magda? – odwróciła się w drzwiach
- Słucham?
- Tak naprawdę uważam, że jesteś super. I koleżanki mi cię zazdroszczą.
Magda tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi.

lzejsza-ja   
cze 16 2023 Rozdział 21
Komentarze (0)

Kilka dni później Magda poczekała aż Maciek wróci do domu. Ledwie przekroczył próg mieszkania, ona szybko założyła kurtkę, wzięła torebkę i podeszła do drzwi.
- Wychodzisz? – zapytał zdziwiony zerkając na zegarek – Jest dosyć późno.
- Umówiłam się z Kamilą. Ma po mnie zaraz przyjechać. Musimy pogadać.
Maciek popatrzył na żonę. Wydała mu się spięta, jej głos nie brzmiał naturalnie. Poza tym, co do niej niepodobne, spieszyła się.
- Chyba raczej my musimy pogadać – mruknął do siebie odwieszając płaszcz do szafy. W ostatnich dniach nie poznawał Magdy. Nie była sobą. Zazwyczaj energiczna i wesoła przygasła i przycichła. Zdecydowanie coś było nie tak. Westchnął bo domyślał się, że zachowanie Magdy mogło wynikać z pogarszających się jej relacji z Klarą.
Kacper też zauważył, że siostra w bardzo nieprzyjemny sposób odnosi się do Magdy. Chłopak był rozdarty między lojalnością do siostry bliźniaczki, miłością do ojca i dużą sympatią do Magdy. Postanowił porozmawiać z siostrą i dowiedzieć się o co jej chodzi i dlaczego traktuje Magdę jak intruza. Wszedł do pokoju Klary i usiadł na łóżku.
- Co chcesz? – napadła na niego siostra
- Dlaczego jesteś taka niemiła dla Magdy? Co ona ci zrobiła?
- Nic mi nie zrobiła. Jaka mam być? Normalna jestem.
- No właśnie nie jesteś. Dokuczasz jej, tata też się denerwuje. Nie widzisz, że wszyscy na siebie warczą? Kiedyś tak nie było.
- Dla taty Magda będzie zawsze najważniejsza. My powinniśmy być ważniejsi. Byliśmy przed nią, ona pojawiła się znikąd.
- Klara, co ty mówisz? Zmieniłaś się, wiesz?
Chłopak zrozumiał, że nic nie wskóra. Zawiedziony wyszedł z pokoju siostry i poszedł do siebie, gdzie zatonął w świecie komputerowej gry. W tym czasie Magda wsiadła do samochodu przyjaciółki i wybuchnęła płaczem czym przestraszyła Kamilę.
- Magda, co ci jest? Coś z doktorkiem? Pokłóciliście się?
- Nie, nie chodzi o niego. Jestem zmęczona, ostatnio w ogóle nie dogaduję się z Klarą. Stała się bardzo opryskliwa. Nie wiem co mam robić. Boję się, że w końcu przy niej wybuchnę.
- Dorasta. Musisz to przeczekać.
- Wiem, ja to wszystko wiem. Po prostu jestem już tym zmęczona.
- Rozmawiałaś o tym z Maćkiem?
- Nie chcę go martwić.
- Magda, musisz z nim pogadać. On musi wiedzieć co się dzieje.
- Jestem rozdarta bo przecież Klara to jego córka. Nie chcę żeby wyglądało, że się skarżę bo nie potrafię sobie poradzić z trzynastolatką.
- Magda, czy ty siebie słyszysz?! Ty jesteś jego żoną i masz prawo oczekiwać szacunku.
Magda pokiwała ze smutkiem głową. Wiedziała, że rozmowa z Maćkiem jest nieunikniona bo sytuacja zaczynała ją przerastać i wymykać się spod kontroli. Hormony i dorastanie to jedno, ale okazywanie jawnej wrogości to zupełnie coś innego. Czuła, że doszła do ściany. Pod powiekami poczuła napływające do oczu łzy. Kamila dosiadła się do niej i objęła ramionami.
- Powiem ci co zrobisz – stanowczo zwróciła się do przyjaciółki – dokończysz herbatę, potem pójdziesz do łazienki doprowadzić się do porządku, a potem odwiozę cię do domu i porozmawiasz z Maćkiem. Tylko masz to zrobić dzisiaj, bo zadzwonię do niego i sprawdzę. Wiesz, że jestem do tego zdolna.
Magda pokiwała potakująco głową. Dokończyła herbatę, która zdążyła już wystygnąć i w kawiarnianej toalecie przemyła twarz chłodną wodą. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Kobieta, która na nią patrzyła miała smutne oczy i zmęczoną twarz.
Tak, jak obiecała, Kamila podwiozła ją pod bramę osiedla, pokazała zaciśnięte kciuki i odjechała. Magda zerknęła na okna swojego mieszkania. W żadnym, od strony ulicy nie paliło się światło. Z westchnieniem weszła do bramy. Kluczem otworzyła drzwi. Maciek musiał na nią czekać bo natknęła się na niego kiedy przemierzał przedpokój nerwowo przeczesując ręką włosy. Mężczyzna poczekał aż Magda odwiesi kurtkę, umyje ręce i odłoży torebkę. Wziął ją za rękę i poprowadził za sobą do salonu rozświetlonego tylko delikatnym światłem lampek umieszonych pod kuchennymi szafkami. Posadził Magdę na sofie, dłonią uniósł jej podbródek zmuszając do spojrzenia sobie w oczy.
- Powiesz mi co się dzieje? Ostatnio nie jesteś sobą. Martwię się. Zanim zacznę snuć własne domysły wolałbym usłyszeć od ciebie co cię niepokoi. Mów.
Magda przełknęła głośno ślinę. Odkąd się znali zdumiewało ją to, że ten mężczyzna potrafi czytać z niej jak z otwartej książki.
- Dobrze, ale nie chciałabym żebyś pomyślał, że się skarżę. Możesz mi to obiecać?
- Nie ma problemu.
- Chodzi o Klarę – wypuściła głośno powietrze – a właściwie o to, że ostatnio nie możemy się porozumieć
- Tak myślałem – Maciek nie wydawał się być zaskoczony – będę musiał z nią poważnie porozmawiać.
- Nie! – stanowczo zaoponowała Magda – obiecałeś. Maćku naprawdę, ja sobie poradzę. To twoja córka…
- Tak, zgadza się. Moja córka, ale nie mogę pozwolić aby cię tak traktowała. Jesteś moją żoną, kocham cię bardzo i wymagam aby cię szanowano. Muszę z nią porozmawiać.
- Maciuś – Magda bardzo rzadko używała tej formy imienia męża – Klarze właśnie o to chodzi. Żebyś musiał wybrać między nią, a mną. Dlatego sprawdza na ile sobie może pozwolić.
- Obawiam się, że niestety masz rację – westchnął Maciek, oparł łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach
Magda objęła męża i położyła głowę na jego ramieniu.
- Poradzimy sobie. Damy radę i to przetrwamy. Taki stan nie będzie trwał wiecznie – starała się aby jej głos brzmiał pewnie. Ulżyło jej, kiedy powiedziała Maćkowi o swoim zmartwieniu. Mąż otoczył ją ramieniem i siedzieli tak chwilę każde zatopione we własnych myślach czerpiąc od siebie nawzajem siłę i spokój.
- Dobrze, że chodzi o Klarę. Przez chwilę przeszło mi coś innego przez głowę – odezwał się Maciej cicho
- O czym myślałeś?
- No wiesz – zaczął z pewnym wahaniem – ty jesteś młoda, śliczna. Poza tym ostatnio odniosłem wrażenie, że jesteś trochę nieobecna myślami.
- I co w związku z tym – Magda postanowiła nie uławiać zadania
- No wiesz, mogłem pomyśleć różne rzeczy – Maciek nie chciał głośno przyznać, że mimo tego, że wciąż czuł się młody i atrakcyjny to czasem miewał chwile zwątpienia.
- Czy pan sugeruje to, co myślę doktorze? – Magda śmiejąc się usiadła mu na kolanach i zarzuciła ręce na szyję
- Nie wiem jak pani to robi, pani Zarzycka, ale przy pani tracę głowę ?

lzejsza-ja   
cze 15 2023 Rozdział 20
Komentarze (0)

Dźwięk przychodzącej wiadomości wyrwał Dagmarę z zamyślenia. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Na całym ciele poczuła zimny dreszcz, jej żołądek natychmiast się zacisnął. Chwilowo postanowiła zignorować wiadomość. Starała skupić się na pracy, ale niepokój narastał. Czuła jak zaczynają drżeć mięśnie, jak niewidzialny sznur zaciska się na gardle. Wiedziała, że będzie musiała w końcu przeczytać esemesa, ale chciała to odwlec jak najdłużej w czasie. Dagmarę oblewała falka gorąca, a zaraz po niej nadchodziły ziemne dreszcze. Po trzydziestu minutach nie mogła i nie chciała dłużej czekać. Wzięła telefon do ręki, nacisnęła podświetloną na niebiesko kopertę.
Paweł: Dostałaś przesyłkę? Pospiesz się. Chcę mieć to już za sobą.
Palec Dagmary zawisł nad ikoną kosza na śmieci. Przez chwilę miała ochotę skasować otrzymaną wiadomość, wiedziała jednak, że nie da się tego odkładać w nieskończoność.
Jej myśli pognały do grubej koperty, która nieotwarta leżała na komodzie w sypialni. Wiedziała, że tego, co nieuniknione nie można dłużej odwlekać. Na klawiaturze szybko wystukała odpowiedź.
Dagmara: Tak, dzisiaj się tym zajmę.
Paweł: Dziękuję.
Dagmara westchnęła i zwołała na popołudnie zebranie przyjaciół. Poprosiła Magdę i Kamilę aby przyszły i wspierały ją w trudnych chwilach. Wiedziała, że Magda na pewno przyciągnie ze sobą Bartka. Paweł dwa lata wcześniej dostał propozycję pracy w wiedeńskiej filii swojej firmy. Początkowo zarówno jemu, jak i Dagmarze wydawało się, że taka rozłąka dobrze im zrobi. Przez kilka pierwszych miesięcy rzeczywiście tak było. Zaczęli więcej rozmawiać, Paweł nawet zaczął wykazywać zainteresowanie sprawami żony i syna. Wymuszone podróże lotnicze były dodatkowym bodźcem, który działał pobudzająco i wnosił do małżeństwa Jankowskich pewien rodzaj ekscytacji. Euforia skończyła się po roku od wyjazdu Pawła. Oboje zaczęli sobie zdawać sprawę, że ich małżeństwo zmierza do końca. Postanowili nie przedłużać agonii i zdecydowali się na rozstanie. Bez orzekania o winie, bez przerzucania się zarzutami. Dokumenty rozwodowe czekały na podpis Dagmary. Mimo, że zdawała sobie sprawę z nieuchronności rozstania z mężem nie mogła się przemóc na otwarcie brązowej koperty. Potrzebowała wsparcia przyjaciół. Piotrka, który został z nią w Polsce wysłała do Kacpra. Wspólnie z Maćkiem i małym Michałem mieli grać w wyścigi samochodowe na konsoli. Dagmara cieszyła się i doceniała, że w ciężkich chwilach może liczyć na pomoc przyjaciół. Doczekała do końca dnia pracy, zebrała swoje rzeczy i wyszła z biurowca. Przez chmury nieśmiało przedzierały się promienie słoneczne. Włożyła w uszy słuchawki i ruszyła w stronę przystanku tramwajowego. Czekając na zielone światło zerknęła na zatrzymujące się przed przejściem dla pieszych samochody. Jej uwagę przykuł mężczyzna siedzący w jednym z pojazdów. Był wyraźnie wzburzony, trzymając ręce na kierownicy gestykulował mówiąc coś do telefonu umieszczonego w uchwycie na desce rozdzielczej. Nie widziała ukrytej za ciemnymi okularami twarzy kierowcy, ale było w niej coś znajomego. Przez ułamek sekundy wzrok Dagmary i mężczyzny w aucie się skrzyżował. Nie miała jednak okazji dłużej mu się przyjrzeć bo światło się zmieniło i biegiem ruszyła przed siebie w ostatniej chwili doganiając tramwaj.
Po powrocie do domu podała synowi obiad, a potem zaczęła szykować się na przyjście przyjaciół. Ledwie drzwi zamknęły się za Piotrkiem, a usłyszała dzwonek domofonu. Nacisnęła przycisk otwierający drzwi. Do mieszkania pierwsza wpadła Kamila robiąc jak zwykle najwięcej zamieszania, za nią weszła Magda, pochód zamykał Bartek dzierżąc w dłoni reklamówkę skrywającą pudełko z ciepłymi jeszcze pączkami i butelkę białego wina.
Dagmara zaprosiła gości do salonu, przyniosła talerzyki, korkociąg i kieliszki.
- Dobra nie przedłużajmy tego – zaczął Bartek – dawaj te dokumenty
Dagmara podała mu kopertę.
- Otwieraj – powiedziała napotykając jego pytający wzrok
Mężczyzna szybkim ruchem rozdarł papier i z wnętrza wyciągnął plik dokumentów. Kamila z namaszczeniem podała Dagmarze długopis. Magda przypatrywała się temu bez słowa. Wiedziała, że dzieje się to, co prędzej czy później by się stało. Od dłuższego czasu wszyscy wiedzieli, że małżeństwa Dagmary nie da się uratować. Sama zainteresowana mimo, że w środku czuła ulgę i w końcu oddychała pełną piersią odczuwała też strach przed tym, co ją czeka. Czy sobie poradzi, jak będzie wyglądało jej życie? Jej ręka zawisła nad białą kartką z wykropkowanym miejscem na podpis.
Magda jakby odczytała jej myśli. Przysunęła się bliżej i spojrzała Dagmarze w oczy.
- Podpisz to. Miej to już za sobą. Nie przeciągaj bo będzie gorzej. Nie zostawimy cię. Zawsze możesz na nas liczyć. Pamiętaj o tym – popatrzyła na Kamilę i Bartka, a oni potakująco pokiwali głowami.
Dagmara złożyła podpis. Jej małżeństwo przestało istnieć. Jeszcze tylko rozprawa w sądzie i będzie wolna.Wydało jej się zabawne, że tyle wspólnych lat można zakończyć jednym podpisem. Czy żałowała? Tego jeszcze nie mogła powiedzieć. Bała się przyszłości, bała się czy da radę. na duchu podtrzymywała ją obecność przyjaciół i syna. Ze zdumieniem zauważyła, jak bardzo Piotrek, choć miał dopiero czternaście lat, wyrósł i wydoroślał. On sam widząc jak zachowanie ojca wpływa na jego matkę sugerował żeby odeszła. Zapewniał, że dadzą sobie radę we dwoje. On też najwyraźniej był zmęczony zmieniającymi się niczym szkiełka w kalejdoskopie, nastrojami ojca.

Po wyjściu gości połknęła swoją różową tabletkę. Pomyślała, że o to zaczęła nowe, spokojne życie. I to odbierała jako najlepszą rzecz, jaka mogła ją spotkać.
***
Doktor Zarzycki widząc przygnębienie na twarzy swojej żony po jej powrocie od koleżanki postanowił wyciągnąć ją na wieczorny spacer. Bez słowa podał jej płaszcz i wyciągnął rękę.
- Chodź, przejdziemy się. Widzę, że cię nosi i nie możesz znaleźć sobie miejsca.
Miał rację. Magda była silną kobietą, ale też niezwykle wrażliwą. Bardzo przeżywała niepowodzenia przyjaciół. Jeśli widziała, że komuś dzieje się krzywda natychmiast chciała biec na pomoc. Tak było w przypadku Dagmary. Z jednej strony wiedziała, że przyjaciółkę musi zostawić samą aby ta przetrawiła najpierw sama zmiany, jakie rozpoczęły się w jej życiu. Z drugiej miała ochotę zostać z nią, pocieszać, roztrząsać i rozkładać na czynniki pierwsze to, co zachodziło w życiu przyjaciółki.
Mocno trzymając Magdę za rękę poprowadził ją między blokami do niewielkiej, osiedlowej kawiarni. Zajęli stolik tuż przy oknie. Czasem przychodzili tu chcąc w spokoju omówić jakieś domowe sprawy. Kelnerka zebrała zamówienie i oddaliła się szybko.
Magda wsparła głowę na dłoniach i popatrzyła prosto w ciepłe, brązowe oczy męża, który kciukiem wycierał jej ślady piany ze spienionego mleka i opowiadał o planach na majowy długi weekend. Głos miał jak zwykle spokojny i głęboki. Nikomu dotąd nie udało się poskromić temperamentu Magdy i spowodować aby zatrzymała się choć na chwilę. Dopóki nie poznała Maćka gnała przed siebie, ciężko było ją zatrzymać. Maciek swoim spokojem i opanowaniem krok po kroku oswajał jej dziką naturę.
W czasie kiedy Magda z Maćkiem ustalali wycieczkowe plany na najbliższe miesiące Dagmara, w ciszy swojego mieszkania, uświadomiła sobie, że poza tym, że formalnie przestanie być żoną Pawła nie zmieni się nic. Nadal będzie musiała liczyć tylko na siebie. Były mąż, jeszcze w czasie trwania ich małżeństwa dawał jasno do zrozumienia, że nie jest chętny do pomocy. Boleśnie przekonała się o tym, kiedy któregoś jesiennego dnia pojechała do pracy rowerem. Niestety po drodze w dętce zrobiła się dziura i wracała do domu prowadząc rower. Było zimno, do tego zaczął padać deszcz. Miała szczęście, że nie przypłaciła spaceru chorobą. Przez chwilę nawet chciała zadzwonić do Pawła żeby po nią przyjechał, zrezygnowała jednak z tego pomysłu nie chcąc słuchać jego uwag. Były mąż często podkreślał, że skoro dokonała jakiegoś wyboru to musi ponieść konsekwencje i radzić sobie sama. Nawet jeśli pomógł jej nie mógł powstrzymać się komentarzy. Nie dostawała wsparcia jakiego oczekiwała. To kolejny raz uświadomiło jej, ze decyzja o zakończeniu związku była słuszna.

lzejsza-ja